niedziela, 23 września 2012

Arachnofobia...

 Wczoraj było potffornie. Dziś będzie KOSZMARNIE!

Arachnofobia, czyli lęk przed pająkami...

Mam to. Wcale się z tym nie kryję. Ci, którzy mnie znają od lat i są ze mną, że się tak wyrażę kolokwialnie, blisko wiedzą, że na widok pająków dostaję ataku paniki.
Typem staję się upiornym:
Twarz mi blednie, włos mi rzednie,
Psują mi się zęby przednie.

Przestaję oddychać, oczy mi wyłażą na wierzch i jestem w stanie wydać z siebie coś w rodzaju  syku w przedagonalnym stadium:
- PAJĄK!!!!
Nieważne, czy on jest średnicy milimetra, czy wielkości bydlaka typu pająk ptasznik, czy inna czarna wdowa.
Skąd mi się to wzięło?
Sięgnijmy najpierw do teorii zaczerpniętej z cioci Wikipedii:
Arachnofobia (stgr. αράχνη, arachne – pająk, stgr. φοβία phobia – strach) - jedna z odmian fobii, objawiająca się bardzo silnym lękiem przed pająkami lub innymi bezkręgowcami zbliżonymi do nich wyglądem.
Teoretycznie przyczyny tego lęku mogą być różnorodne.
  • Fobia może być nabyta poprzez warunkowanie klasyczne - gdy dana osoba kojarzy pająka z niebezpieczeństwem. Na przykład jako dziecko mogła być straszona pająkami, zamknięta w szafie, gdzie był pająk lub widziała paniczne reakcje swoich rodziców na pająka. Takie wyjaśnienie oferują teorie behawiorystyczne
Nic z tych rzeczy!
Nikt mnie nie straszył, w szafie nie zamykał. Rodzice też na widok pająków nie reagowali histerycznie.

Podłoże to ja mam zupełnie inne! No może behawiorystyczne...
Dawno to było.
Bardzo dawno temu.
Miałam wtedy jakieś dwa i pół roku. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale pamiętam tę sytuację do dziś...
Mieszkaliśmy wtedy, tam gdzie teraz tyle, że w domu wybudowanym jeszcze przed wojną.
Pod oknem kuchennym miałam piaskownicę. Tak z powodów pragmatycznych - zarówno Mama jak i Babcia miały na mnie oko, szykując jakąś strawę.
Było lato. Upał. Babrałam się w piachu z zapałem typowym dla małoletnich, budując kolejne zamki, czy inne babki piaskowe. Ubrana byłam w nic, czyli jedynie majciochy.
W pewnej chwili poczułam, że coś mnie łaskocze po plecach.
Otrząsnęłam się z niechęcią, bo właśnie napełniałam wiaderko piaskiem.
Otrząśniecie nic nie pomogło, a łaskotanie przeniosło się nieco wyżej...
Obejrzałam się, łypiąc swym błękitem ocząt na fragment własnych pleców...
I zobaczyłam go!!
PAJĄKA!!!
Lazł do góry, nic nie robiąc sobie z moich starań, mających na celu pozbycia się intruza!
- On mnie zje!!! Całą!!!
Strach jaki mnie ogarnął był nie do opisania! Paraliż totalny.
Przypominam! Miałam dwa i pół roku.
Rzuciłam wiaderko i zaczęłam wrzeszczeć!!! I to jak! Darłam się tak potwornie, że do tej pory pamiętam!
Pamiętam też, mój paniczny strach. Taki nie do opanowania!
Babcia wybiegła z domu, złapała mnie na ręce:
- Monisiu!! Co się stało!!
- Paaajjjąąąk!!! Zje mnie!!
Babcia pająka utłukła, zrobiła mi kakao z pianką na pocieszenie, ale to nic nie pomogło...
Lęk przed pająkami został we mnie na zawsze...

Sięgnijmy ponownie do przemądrzałej ciotki Wiki.
 Jednym ze sposobów opanowania arachnofobii jest desensytyzacja i wygaszanie reakcji. Terapia taka polega na stopniowym konfrontowaniu pacjenta z przedmiotem jego lęku. Może to następować gwałtownie, gdy pacjent jest od razu konfrontowany z tym, co budzi najsilniejszy lęk, przykładowo wielkim włochatym pająkiem, którego kładzie się mu np. na twarz (terapia implozywna). Odwrażliwianie może następować także stopniowo.

Jako osoba już całkiem dorosła, żeby nie powiedzieć stara, postanowiłam skonfrontować się ze swoim lękiem. Całkiem świadomie i z premedytacją.
To znaczy nie położyłam sobie na twarz włochatego potwora z niepoliczalną ilością odnóży, bo pewnie już bym tu nic nie pisała, tylko wąchałabym kwiatki od spodu po rozległym zawale ;-)
Postanowiłam  zastosować metodę znaną osobom skacowanym po hucznych imprezach - KLIN KLINEM!
Pierwszym krokiem było kupno zegarka.
Jest wielki. Na moim chudym nadgarstku wygląda jak... No nie wiem jak! W każdym razie - widać zegarek - rękę niekoniecznie ;-)
Na cyferblacie jest wielki, spasiony, srebrny pająk!!
Robiłam do tego zegarka ze trzy podejścia, zanim go kupiłam.
Ale mam. I bez wstrętu i strachu kontroluję na nim godziny.
To jednak trochę mało, jak dla mnie.
Wczoraj, na FB  przemiła Danusia, wrzuciła link do bloga, na którym były sobie pająki...
Koralikowe.
OCZAROWAŁY MNIE!!
Nie zareagowałam obrzydzeniem, czy wstrętem.
Pomyślałam sobie, że to może kolejny krok do walki z fobią?
Sprawę postanowiłam przespać i pomyśleć o tym rano, niczym moja ulubiona Scarlett ;-)
Z przemyśleń sennych wyłoniła się niezłomna wola zrobienia sobie takiego pająka.
Ot tak. Z ciekawości, czy trzymanie za odnóże, nawet takiego sztucznego potwora, nie doprowadzi mnie na skraj histerii.

Nie doprowadziło...
 
Po pierwszym, próbnym powstały kolejne.



Ten wyżej miał być cały czarny, ale niestety nie miałam wystarczającej ilości "patyczków" euroclassów w kolorze black. Więc jest lekko złagodzony srebrem
Zielony podobno kolorem nadziei:
 
 W sumie to bardziej jak skarabeusz wygląda, ale to jednak PAJĄK!!
Przynajmniej w założeniu ;-)

Tego niżej moja asystentka Ania nazwała dość dla mnie szokująco:
PANNA MŁODA...
 

Uhhh...
No nie wiem... Ale kłócić się nie będę ;-)

Aniusia (lekko zasmarkana) nie siedziała obok mnie na tzw. biegu jałowym, tylko też sobie machnęła własnego pająka.
Dla przyjemności. Nie w celu zwalczania fobii ;-)

Jak widać - niebieski cały czas jest jej kolorem wiodącym :-D

A poniżej - pajączyska razem:

Co z nich będzie?
Zawieszki na szyję, lub broszki. Sprawa jest otwarta.

I wiem, że będą następne.
Walka trwa! :-D

Może ma ktoś namiary na takie włóczkowe potwory??  Albo inna techniką robione?

30 komentarzy:

  1. Panna Młoda - bardzo ładnie! Przecież od razu widać, że nie Czarna Wdowa;)
    Najbardziej podoba mi sie zielony;)

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne, serio - szczególnie panna młoda i zielony i niebieski Ani :)
    buziaki
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu - mnie one też się podobają. I wcale się ich nie boję :-DD Ani pająk ma niezaprzeczalny wdzięk :-)

      Usuń
  3. Moje córcie to ma!
    Bez dania racji, bezprzyczynnie, no ma i już!
    Nacierpiało się moje córcie - więc mnie sie gemba wykrzywiła na widok pająków Twych!:)

    P.S. Jak ustawić p....iiiiiiiip bloggera, żebym miała opcję "odpowiedz" w komciach?
    No jak?????

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakby co to pajonki mogom być!:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorcia - pajonki dzienkujom ;-D
      Córcię rozumiem i to jak!! Łączę się z nią w bólu i strachu :-)
      A nie masz takiego czegoś jak "subskrybuj" czy "odpowiedz" pod komentarzami??

      Usuń
  5. No kuźźźźźwa nie mam!
    Sussskrybować to se mogie od cudzych, od siebie nie mogie!
    A "odpowiedz" ni huhu.

    P.S. Córcie walczy i oswaja:D
    Zez dobrym skutkiem:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuuu!! No to kiszka Pani! Kiszka! Nie wiem co Ci poradzić w kwestii bloga :-(
      Ps: córci poleć moją metodę. Działa! Pomału, ale jednak ;-)

      Usuń
    2. Polecem!
      A Ty okulary ściągaj - lata kuniec juszsz:D

      Usuń
    3. Nie zdejmę! Mowy nie ma! Pierwsze w życiu mym okulary p/poż, a ta mi zdejmować każe!! :-P

      Usuń
  6. Milusie arachnidy :)
    jako następny kroczek polecam pajonki z drucików kreatywnych. Łatwe powiedziała bym dziecinnie, i milutko puchate... :P Taki ptasznik chociażby:
    http://www.flickr.com/photos/orite/3284401138/in/photostream

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gunillo - dzięki za link :-) Fajny ten "pajonk" :-DD

      Usuń
  7. Bardzo ładne efekty terapii :). Podobają mi się te Twoje pająki.
    A może zrobisz sobie takiego: http://www.livemaster.ru/topic/122766-tekstilnaya-igrushka-pauchok?
    Też sympatycznie wygląda ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasiu - dzięki! Muszę tylko poszukać odpowiedniego futerka :-)

      Usuń
  8. Ten zielony suuuper!!!
    Przyjemne takie oswajanie..../

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aagaa - pewnie, że przyjemne! Zwłaszcza jak się wie, że taki egzemplarz NIE RUSZY SIĘ Z MIEJSCA!! :-D

      Usuń
  9. Przesłodkie! nie boję się pająków, ale nie zostałabym ich hodowcą. Może i ja jakiegos zrobię? Może właśnie taką "panne młodą"? Mam sporo perełek
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - pewnie, że zrób. To sympatyczna zabawa :-)

      Usuń
  10. Pająki to nie jest moja miłość, ale Twoje - rewelka! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No Kochana, tyle pająków wokół ,a Ty żyjesz!!! Myślę, że się już wyleczyłaś z arachnofobii, gratuluję!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nuto - jeszcze nie osiągnęłam stopnia, w którym reagowałabym na pająki jak na muchy ;-)

      Usuń
  12. Kobito, ja to sobie tak myślę co my jeszcze (oprócz nazwiska) mamy wspólnego... bo ja też pajęczą przyjaciółką to nie jestem za bardzo. a nawet moglabym rzec, że w ogóle. Nie lubię i już!!! Ale te koralikowe Twoje to nawet mi sie podobają, a zwłaszcza ta pajęcza "panna młoda":)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. deZeal - poczucie humoru i dystans do świata zapewne mamy mocno zbliżony ;-)
      A przynajmniej tak mi się wydaje :-D

      Usuń
  13. Ja się boję pająków i nie poradzę na to. I nie zabijam ich tylko napotkane wynoszę. Często przez okno na 5 piętrze :)

    Albo zostawiam w spokoju jak śpią zimą, bo jak się obudzą to co????

    Aleć ten zielony i turkusowy najpiękniejsze!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyniosę! Za cholerę! One szybsze są, niż moje noszenie :-DD

      Usuń
  14. Fajne pającki. Moja córa pająki zgniata palcami swymi, aż czasami mi dreszcz przechodzi przez całe ciało jak to robi.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)