sobota, 16 lutego 2013
Kiedy się wypełniły dni...
Kiedy się wypełniły dni
i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westerplatte.
(A lato było piękne tego roku).
I tak śpiewali: Ach to nic,
że tak bolały rany,
bo jakże słodko teraz iść
na te niebiańskie polany.
(...) K.I.Gałczyński
Wszyscy znamy ten wiersz. A przynajmniej moje pokolenie.
No właśnie.
Moje pokolenie zna majora Henryka Sucharskiego jako niezłomnego obrońcę Westerplatte. Takiego,co to mimo bezsensu, bez szans na zwycięstwo walczył z wrogim najeźdźcą w kolorze Feldgrau i Kriegsmarine...
I dzięki swoim genialnym, strategicznym posunięciom zamiast zaleconych przez dowództwo 12 godzin, bronił swojej twierdzy przez 7 dni.
Tak sądziłam do wczoraj...
A dziś wiem, że mam luki i to poważne w wykształceniu - bądź co bądź wyższym i do tego na bazie wydziału historycznego UW!
Bo wczoraj byłam na premierze filmu "Tajemnica Westerplatte" w reżyserii Pawła Chochlewa.
Film powstał na podstawie książki o tym samym tytule autorstwa wspomnianego reżysera i Aldony Rogulskiej-Batory
Nie ukrywam, że pojechałam na ekranizację raczej bez zapału, chociaż zamierzenie.
Wszak były walentynki, a wiedziałam, że mój mąż bardzo chce zobaczyć tę produkcję.
Więc zarezerwowałam i zakupiłam bilety i nie było wyjścia...
I nie żałuję.
Mimo, iż historyczno-batalistyczne filmy leżą daaaaaaleko poza zasięgiem moich zainteresowań kinowych.
Ale czegóż się nie robi dla tej drugiej połowy?
"Poświęcenie" opłaciło mi się bardzo.
Prawie dwie godziny (bez dwóch minut) siedziałam na seansie i burzyłam się okrutnie!
Jak to??
Bohater narodowy? Frontman? Geniusz strategii?? Czy słaby człowieczek? Gdzie idea: "nie oddamy nawet guzika"?? Przekroczone 12 godzin i szlus? Kończymy tę bajkę?
Nie!
Nie tak wyglądał major Sucharski w moich (do wczorajszych) naukowych przekazów!
To nie on dowodził de facto obroną Westetplatte, tylko jego zastępca kapitan Franciszek Dąbrowski "Kuba".
To on podejmował trudne decyzje, to on brał na siebie całą odpowiedzialność za życie i śmierć swoich żołnierzy.
To on wydawał wyroki za dezercję...
To on, tak naprawdę chciał walczyć do końca.
- Żywności i amunicji wystarczy nam na kilka tygodni! - Kpt. Dąbrowski.
- I co dalej? Co potem? - Mjr. Sucharski.
Kogo mam teraz opiewać jako bohatera??
Kto podejmował właściwe decyzje?
Polska, nieposkromiona dusza krzyczy: "Z szabelką na czołgi", a rozsądek ripostuje: "Po co? Za tych, co tchórzliwie zwiali za granicę, ratując własne zadki, zostawiając ojczyznę w tragicznym położeniu?"
Jak ocenić postępowanie dwóch skrajnych osobowości?
Czy opiewać Sucharskiego - człowieka z gminu, a przez to zapewne umiejącego realnie i po chłopsku ocenić wymierność poddania się i ocalenia wielu istnień ludzkich po obydwu stronach zasieków?
Czy wychwalać Dąbrowskiego - szlacheckie pochodzenie - za od zawsze wpajany etos miłości do ojczyzny i walki aż do śmierci?
Obaj wykonywali rozkazy.
Sucharski ten USŁYSZANY, a Dąbrowski ten WYSSANY Z MLEKIEM MATKI!!!
Kto ma rację??
Nie wiem!
Myślę...
Myślę, że to film, który warto zobaczyć. Choćby dlatego, żeby dowiedzieć się, czym jest tytułowa tajemnica Westerplatte...
Jaka jest prawda, pewnie nigdy się nie dowiem, bo w naszej historii za dużo jest niejasności, zakłamania i naginania faktów do potrzeb rzeczywistości.
Po obejrzeniu filmu powiedziałam do mojego męża:
- Taka teraz moda w polszy na odbrązowianie bohaterów narodowych, że zapewne nie zdziwię się, jak się dowiem, że generał Anders był pedofilem, a major Hubal roztrzęsionym histerykiem!
Film jest wg.mnie bardzo dobry.
Zmusza do myślenia, do pogrzebania w podręcznikach historycznych, zweryfikowania własnej wiedzy.
Do pomyślenia po prostu...
Bez zbędnej martyrologii, bez patosu tak wszechobecnego we współczesnych filmach rozliczających się z przeszłością.
To taki gatunek historyczno-psychologiczny.
Jeśli ktoś oczekuje lekkiej, kolorowej, wojennej papki made in/by Hollywood, niech nie idzie, bo się rozczaruje.
Ja nie umiem się pogodzić z pewnym rozkazem kpt.Dąbrowskiego, ale go rozumiem - wojsko to nie szkółka niedzielna dla różowo przyodzianych panienek...
Odczuwałam strach i panikę żołnierzy w pierwszych godzinach ciężkich walk.I Bogu dziękuję, że nie musiałam TAK STRASZNIE SIĘ BAĆ!!
Żałuję tylko, że przy tak doskonałej produkcji, montaż i scenografia dopuściła się dwóch koszmarnych błędów:
1: niemiecki trup mrugający oczami - szlag mi trafił (na chwilę) napięcie przez głupie niedopatrzenie poczynań statystów!
2: w jednej ze scen bohaterowie Westerplatte pociągają ze szklanek z IKEA!!
Ocena (moja subiektywna) 9,8/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No cóż, skoro kurz bitewny w "Krzyżakach" robiły ciężarówki to na Westerplatte mogły być i szklanki z Ikei.Wiesz, ich produkty są ponadczasowe i mocno tradycyjne:)). Monika, może to był bardzo świeży trup, i jeszcze miał przedśmiertne drgawki? Swego czasu czytałam książkę nt.Westerplatte i byłam zdziwiona, że tam tak mało naszych żołnierzy zginęło, bo wciąż pamiętałam owe czwórki trafiające do nieba. Zachęciłaś mnie, wezmę ślubnego i pójdziemy obejrzeć.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Aniu - tych czwórek o ile wiem ze swych nauk, nie było dużo - wahają się od trzech do czterech + 3 osoby...
OdpowiedzUsuńHm, zaciekawiłaś mnie - może się wybiorę, choć ten rodzaj filmów również raczej nie dla mnie (tak mi się zdaje).
OdpowiedzUsuńSylwka - też mi się tak zdawało. To raczej psychologia niż batalistyka :-)
UsuńNie byłam na " Tajemnicy Westerplatte" ale chciałabym go obejrzeć.Zachęca mnie już fakt, że za reżyserię zabiera się nowe pokolenie, może to nie mistrz sceny jednak Paweł Chochlew jakoś wzbudza moją sympatię, choćby z powodu niebycia celebrytą ;)
OdpowiedzUsuńCo do odbrązawiania bohaterów to wydaje mi się, że wszyscy potrzebujemy trochę prawdy, bo trudno jest żyć w cieniu wielkich ludzi, kiedy sami nie mamy okazji do wykazania się bohaterstwem ( na szczęście! ), a rozterki dopadają nas z błahych powodów. To też byli ludzie z krwi i kości, którzy kochali, nienawidzili, bali się... jednak potrafili przezwyciężyć swoje słabości. Tak jak każdy z nas i jak każdy z nas mają prawo do zachowania swoich najskrytszych tajemnic.
Krzysiu, codziennie możemy wykazać się bohaterstwem, niestety mało tych bohaterów, więcej znieczulicy. Przykład skatowanego i pchniętego nożem Policjanta z W-wy, no i ostatni przykład BOHATERA z Łodzi, który stanął w obronie swojej dziewczyny i jak widać na zdjęciach z monitoringu "gów..o" kogo to obchodziło.
UsuńKrzysiu - Paweł Chochlew umiał zachować obiektywizm i nikogo nie osądzał. To rzadka sztuka w naszej kinematografii naznaczonej "wajdyzmem"...
UsuńKrzysztof - bo łatwiej jest WYOBRAZIĆ sobie siebie w sytuacji ekstremalnej, niż wziąć w niej czynny udział. Poza tym - pokutuje niestety taki pogląd - co się będę mieszać, żeby mnie po sądach i policji ciągali :-/
Czytam i nie oglądam. Swoje wnioski wyciągam na podstawie zdobytej wiedzy z różnych źródeł i tych właściwych, i tych niewłaściwych, i tych modnych, i tych niemodnych. Zawsze mnie wkurzał patos i przesadny patriotyzm, obojętnie kto go głosił, czy prawa, czy lewa strona. Czytałam artykuły na temat wydarzeń w 39- historyczne, czytałam artykuły i recenzje o filmie. Nie pociągnęło mnie
OdpowiedzUsuńJaskółeczko, patriotyzm Ciebie wkurza, szok. Film nie jest o politykach tylko o żołnierzach, którzy w większości byli rezerwistami, czyli normalnymi w czasie pokoju ludźmi.
UsuńGeneralnie nie lubię amerykanów, ale kurcze zazdroszczę im ich patriotyzmu.
Sorry Ato, że komentuję na Twoim blogu.
Krysiu - Jaskółkę, o ile rozumiem, wkurza przesadny patriotyzm i etos na siłę!
UsuńSzanuję jej zdanie, bo każdy ma prawo do własnej opinii.
A co do Amerykanów - to właśnie ich patriotyzm jest dla mnie sztuczny i na pokaz.
I wcale się nie gniewam za Twoje komentarze!
Raczej jestem Ci za nie wdzięczna :-)
oj pamiętam, trzeba się było na pamięć nauczyć i recytować
OdpowiedzUsuńfilm, wzbudza kontrowersje, dobrze było twoją recenzję przeczytać
dzięki
Kasiu - ja ten wiersz ŚPIEWAŁAM! Do dziś pamiętam melodię :-)
Usuńśpiewałaś???!!!
Usuńno to mocne było!
Kasiu - do chóru w podstawówce uczęszczałam i się udzielałam czynnie i zapałem! :-D
UsuńWiersz do dziś umiem - choć za autora miałam kogoś innego... dzięki za przypomnienie :)
OdpowiedzUsuńZarówno literaturę jak i filmy (i fabularne i dokumentalne) traktujące o naszej historii wojennej bardzo lubię. Na ten film czekałam bardzo.
I chyba dwa lata temu po raz pierwszy zetknęłam się z informacjami o rzeczywistym przywódcy Westerplatte, chyba był nawet wywiad w TVP (późną nocą), z córką Kpt. Dąbrowskiego która próbowała przedstawić rolę jaką odegrał jej ojciec podczas bitwy o Westerplatte. Dzięki za rzeczową informację.
Iwonko - idź po prostu na film. Dąbrowskiego ma kto bronić. Sucharski dzieci nie miał...
UsuńWitaj, a ja myślę, że to jedna z wersji o Westerplatte. Że ktoś znowu chce zbić kapitał, bo wie, że prawdy nie da się ustalić. Słowo przeciwko słowu. Ja także wyrosłam na patriotyzmie majora Sucharskiego, ale także na romantycznym patriotyzmie Słowackiego "smutne pół rycerzy żywych". Tego chcieli romantycy. Dąbrowski to romantyk. Bodaj to Świętochowski powiedział, że Polacy to taki dziwny naród który pięknie potrafi za ojczyznę umierać, ale nie potrafi dla Niej żyć. Dziś nic dodać nic ująć. Jestem po stronie majora i bardzo mu dziękuję, że miał odwagę złamać nasz dotychczasowy etos. Filmu nie widziałam, ale znam tę wersję z opisu historyków. Nie wiem, czy pójdę do kina :). Pozdrawiam - audrey60 http://www.blox.pl/html/8126465,262146.html
OdpowiedzUsuńAudrey - też tak może być, ale prawdy o tamtych dniach nie dowiemy się już niestety nigdy. Pamięć ludzka jest zawodna i lubi przeinaczać fakty...
UsuńAle warto czasem zobaczyć coś, co zmusza do innego myślenia. :-)
Właśnie się dowiedziałam, że ojca Dąbrowskiego znał mój Dziadek mieszkający na Wileńszczyźnie. Byli wielkimi patriotami. Moja Mama ma do Niego wielki sentyment przez pamięć swego Ojca. Z całym szacunkiem ja nadal opowiadam się za rozwiązaniem majora Sucharskiego. Pozdrawiam serdecznie zapraszając na swój blog :) http://audrey60.blox.pl/html
UsuńTrzeba Ato wszystko trochę "po swojemu".....
OdpowiedzUsuńJa mam to szczęście, że historię mi ukazuje mąż pasjonata, co żadnemu szczegółowi nie przepuści. A grzebie w papierach równo. Ostatnio z W.Brytanii ściąga jakieś materiały do napisania książki przez historyka o jego wujecznym Dziadku i przy okazji masę szczegółów odkrywa nie tylko o swojej Rodzinie.
Ciekawość to pierwszy stopień do Wiedzy!
Aniu - ano właśnie! Warto pytać, szukać i poznawać i wyrabiać sobie własną opinię :-)
UsuńPrzeczytałam z zaciekawieniem Twój post :)
OdpowiedzUsuńDo kina nie pójdę, ale będę polować na książkę.
Pozdrawiam.
Viloka - na książkę i ja mam chrapkę ;-)
UsuńUwaga będzie cukier, ale bez wazeliny.
OdpowiedzUsuńAto, nie tylko piszesz fajnego bloga, ale jesteś dobrym recenzentem, no i Twoja spostrzegawczość.... kubki z IKEI, szok.
Filmu jeszcze nie widziałem, ale o "prawdziwym" Westerplatte sporo się naczytałem.
Pewien rodzaj bohaterów powstaje na potrzeby danej chwili, danego układu politycznego - może był nim mjr Sucharski? Szkoda, że film powstał jak już żaden z naocznych świadków biorących udział w obronie nie żyje - Ignacy Skowron zmarł w zeszłym roku. W zeszłym roku byłem na Westerplatte i tak po prawdzie to się dziwiłem jak oni mogli się tam bronić przez tyle czasu. Ale zapewne to był PATRIOTYZM i BOHATERSTWO Jaskółeczko.
Warto przeczytać książkę Mariusza Borowiaka jak i artykuły Janusza Roszko, no i po takiej recenzji pójść do kina.
Krzysiu - masz stuprocentową rację! Sucharski był synem szewca, a Dąbrowski pochodził ze szlachty. W czasach powojennych ważne było pochodzenie i dla tego majora wywalono jako tego frontmena!
UsuńNieważne, że Dąbrowski po wojnie służył w "innym WP" i należał do PZPR. Liczył się ten z jedynie słusznymi do propagandy korzeniami!
Masz oko do szczegółów:) Mój mąż pewnie będzie chciał się wybrać. Ciekawa jestem jego zdania, bo on z zamiłowania historyk. Ja pewnie poczekam na wersję płytową, a recenzję ciekawie było poczytać. Uściski:)
OdpowiedzUsuńKaprysiu - bo te szczegóły walą po oczach! Trudno je przeoczyć ;-).
UsuńZapewne sama je zobaczysz na wersji płytowej :-)