...ale nie w cichym kącie, czy w innym, kojarzącym się sensie
Zaszyłam się poduszkami w stylu patchwork. ;-D
Tak więc wykończyłam poduchę "kursową":
A ponieważ kolejna część kursu już za tydzień, więc mus poćwiczyć, przed następnym stopniem wtajemniczenia.
Na początek wprawek postanowiłam uszyć prostą poduchę z kwadratów.
Oczywiście nie sztuka dla sztuki, tylko dla konkretnej osoby.
Osoba ta preferuje kolorystykę będącą w zgodzie z jej tęczówkami, więc trzeba było było zastosować zieleninkę ;-) I tak oto powstała sobie poducha w wiosennych klimatach :-)
Nowa właścicielka, czyli moja osobista Joanna przygarnęła ją z ogromnym zadowoleniem i już sobie razem mieszkają :-)
Ania, widząc matkę szalejącą z nożami, matami, nożycami i materiałami nieśmiało zapytała, czy ta poducha to może dla niej będzie.
- No raczej nie. To przecież nie twoja kolorystyka.
- Ale mnie się zielony bardzo podoba!
- Nie ma sprawy! I tak kolejna poducha miała być dla ciebie.Wytypowałam was na króliczki doświadczalno-testujące moje patchworki. A poza tym - masz preferencje: sama sobie wybierzesz materiały.
Otworzyłam dziecku drzwi do raju, czyli do dwóch szaf ze szmatami.
Ooooo maaatkooo!!! Takiego bajzlu, to ja już daaawno nie miałam!
WSZYSTKO wywlokła!
I się bidula pogubiła w tym bogactwie :-D
Więc zaproponowałam jej, żeby robiła selekcję negatywną.
Dzięki temu na placu boju zostało jakby trochę mniej materiałków...
A potem dziecko dopasowywało sobie zestawy...
Ja może jednak litościwie przemilczę, co z czym Ania łączyła...
Największy mój protest wzbudziło karkołomne połączenie bananów z kwiatkami!
- Oczy ci wypadły i na dotyk zestawiasz???
- Nie znasz się! Przecież pasuje!
- Jak pięść do nosa! Osobno są ok, ale w kupie wyglądają jak... no jak kupa!!
I tak dalej i dalej...
Na szczęście jakoś udało się nam dojść do porozumienia i dostałam w garść trzy konkretne zestawy na trzy poduchy.
- A która ma być pierwsza?
- Ta z drzewkiem.
No to przystąpiłam do szycia i kombinowania, bo materiały, które Ania sobie wybrała na pierwszy ogień, to były bawełniane końcówki o maksymalnej szerokości 14 cm.
I do tego miałam nakazane, że ma tam być, oprócz drzewka, lektyka i nosiwoda!
Liczyłam, mierzyłam, zamykałam oczy i cięłam.
A potem zszywałam, co poszatkowałam.
Doszyłam plecki, wepchnęłam do środka wypełnienie w postaci jakiegoś jaśka i powstało takie coś:
Ania wyraziła swój niekłamany zachwyt i aplauz wieszając się matce na szyi i zasypując ją całusami.
Więc chyba jest ok? ;-)
jak najbardziej ok :)
OdpowiedzUsuńIrenko - dziękuję :-)
UsuńMatkokochana! No nie mogę wyjść z podziwu! Ata! Te całusy i wieszanie się na szyi jak najbardziej wskazane! Pięknie sobie poczynasz, pięknie! No i co, takie to skomplikowane, to szycie poduszek?
OdpowiedzUsuńJa tez Cię pogniotę! O! :)))
Jolcia - Ty tak serio z tym podziwem?? Wow! Bardzo, bardzo Ci dziękuję :-)
UsuńWcale to nie nie jest trudne, tylko cierpliwości i pewnej precyzji wymaga :-)
Brawo Ata :) Właśnie! Cierpliwość i precyzja :)
UsuńJolcia - to zaiste doskonały trening!:-))
UsuńDobrze, że ja to lubię :-D
śliczne podusie :)
OdpowiedzUsuńDominiko - dziękuję pięknie :-)
UsuńPiękniste , to dosyć trudne i pracochłonne, ale wyszłaś z tego z głową do góry świetna robota pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńDusiu -fakt - pracy to one trochę wymagają i myślenia!
UsuńNooo Ata... szacun. Tego nie umiem, a baaardzo lubię, szczególnie w formie narzut...
OdpowiedzUsuńAtaboh - narzuty to pieśń nie tak odległej jak sądzę przyszłości ;-)
UsuńCzekam nań...
UsuńCzy ja już Ci mówiłam , że jesteś genialna :-D Poduchy świetne i czekam na następne , bo chyba nie koniec :-D co ????
OdpowiedzUsuńAsiu - ojejj!! Dziękuję bardzo! Aż się zarumieniłam! Poduchy będą. Właśnie przekopuję dom w poszukiwaniu haftów, bo mam wizję:-D
Usuńczekam , czekam, czekam :-D
Usuńa korzystając z okazji , jak będziesz na kursie , ścigaj Berninę o wystawę patchworku w Warszawie :-) Nie wiem, jakie maja teraz plany , ale w tamtym roku przebąkiwali na ten temat :-)
jeszcze Ci naśmiecę : http://www.patchwork.bernina.pl/wystawa-patchwork.htm
Usuńto wystawa w Krakowie - jak oglądam te fotki, to płaczę rzewnymi łzami - bo ja tak nie umiem :-(((((
Asiu - popytam, pocisnę i dowiem się. Faktycznie - można popaść w kompleksy i rozpacz! CUDA!!!
UsuńSebastian wspominał o kliku miastach w Polsce, w tym o Warszawie , szukał kogoś, kto podpowiedział by lokalizację , bo trzeba drzwi z 2 zamkami ( ja sejf załatwiałam :-D w Ustroniu ) Ata pogadaj - naprawdę warto - ale komu ja to mówię :-D
UsuńOk! Pogadam, a wcześniej pomyślę :-)
UsuńGra warta świeczki!
No genialnie wyszło. Aż się boję co będzie dalej - maszyn Ci się zapoci, a w szafie dno zobaczysz, niechybnie ;-)
OdpowiedzUsuńSylwka - maszyn ma się pocić - do tego powołan. Dna w szafach nie zobaczę - ciągle ktoś dba o ich uzupełnianie ;-)))
UsuńCoś jak "stoliczku nakryj się!"
Tia, no i ten Mietek, nie ?
UsuńSylwka - muszę Cię rozczarować - nie Mietek.
Usuńw kwietniu sie pewnie spotkamy :)
OdpowiedzUsuńSekutnico -super!! Już się nie mogę doczekać! :-))
Usuńcudniaste te poduch...zdolniacha z Pani...
OdpowiedzUsuńKaterina - dziękuję bardzo :-)
UsuńI ponawiam prośbę - po imieniu pliss! Tym bardziej, że znamy się też w realu :-)
To ja zamiast wieszania się na szyi i całusków podaję grabulę i gratuluję udanych poduch. :)
OdpowiedzUsuńJaskółko - odściskuję grabulę i dziękuję :-)
UsuńNo, no, jestem pod wrażeniem. Wszystko się pięknie zeszło :) I świetnie dobrane kolory szmatek :)
OdpowiedzUsuńViolka - zeszło się (prawie)! Dziękuję bardzo :-)
UsuńJest bardzo ok!!!! Wszystkie poduchy piękne pod względem kolorów,tematów, faktur :)Nie znam się kompletnie na szyciu maszynowym, a patchworki to już wyższa szkoła jazdy, Jak widać Ty doskonale umiesz jeździć!!!
OdpowiedzUsuńDanusiu - uczę się tej jazdy - bez trzymanki ;-D
UsuńJASNE ,że OK
OdpowiedzUsuńszacunek bo ślicznie wyszło!
Kasiu - dziękuję Ci za dobre słowa i uznanie moich poczynań :)
UsuńWielce okej :D Przynieś poduchy na kurs do pomacania, oki? O ile Dziewczyny oczywiście je wypuszczą na pół dnia z objęć ;)
OdpowiedzUsuńAniu - przez tydzień chyba się z nimi oswoją i pewnie pozwolą ;-D
UsuńPozwolisz, że wezmę bez wsadu? ;-DD
Ok to mało powiedziane :) są superaste - nie wiem czy jest takie słowo ale tu pasuje. Pozdrawiam i czekam na następne cudeńka :)
OdpowiedzUsuńKalicedj - dziękuję! Następne powstaną na pewno :)
UsuńAta, ja jestem dumna z Ciebie jak paw! Poducha super ale nie to jest najważniejsze. Dla mnie, jak to mawia mój wnuk, "najsuprzejrze" jest to, że chce Ci się. I że diabeł patchworkowy nie taki straszny, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Prawda? Oj dziewczyny, "kursantki" moje! Ile mam radości dzięki Wam :). Dzięki Ata. Do zobaczenia już tuż, przy szyciu świątecznych kur :).
OdpowiedzUsuńAniu - to dzięki Tobie mogę się lansować po blogu z patchworkami :-))
UsuńJesteś fantastyczną nauczycielką :-)
Już odliczam godziny do kolejnego spotkania :-)))
Noooo, pięknie się zaszyłaś! Poduchy śliczne i perfekcyjnie odszyte - bardzo mi się podobają. A skoro tak Cię wzięło na szycie, to czekam z niecierpliwością na kolejne wytwory :)). Świetnie Ci to wychodzi :).
OdpowiedzUsuńFrasiu - dziękuję :) Będą kolejne szyciowe posty :-))
UsuńZaraz, zaraz, co za achy i echy. Czy atesty te poduchy mają?
OdpowiedzUsuńJak wiadomo jesteś w posiadaniu, czyli właścicielką, dwóch księżniczek, w których żyłach płynie i płonie błękitna krew. W związku z powyższym, czy poduchy zostały przez "Jej Wysokościnie" sprawdzone za pomocą ziarnka grochu? Bo jak poducha jest ok. (odpowiednia grubość, przytulność, delikatność, lekkość), to powinny to ziarenko wyczuć, a nic nie pisałaś, że takowe próby się odbyły. Jak test przejdą, to certyfikat posiądą.
I wtedy od Chrissa dostaną dużego ACHA i ECHA.
OdpowiedzUsuńKrzysiu - poduchy zostały przetestowane dziś w nocy. Swe zadanie spełniły! Nie uwierały, nie przeszkadzały tylko dobrze "wysypiały" :-)))
UsuńCzyli jednym słowem - mogę szyć dalej ;-D
Możesz, masz moje błogosławieństwo :)
UsuńDzięki Ci o... Krzysztofie :-DD
Usuńno kochana, piękniście jest:) Świetnie wygląda ta kursowa z przepikowaniem przez zielony - bardzo udany zabieg, baaaardzo :)
OdpowiedzUsuńYenulko - dzięki! To może i ją wezmę na okazanie w niedzielę? :-)
Usuńkoniecznie:)
UsuńWspaniałe te poduchy. Córka przy okazji przekonała się, że nie zawsze wybór jest łatwy, nawet, gdy jest z czego wybierać. Serdecznie pozdrawiam i do zobaczenia na kursie. Jola
OdpowiedzUsuńJolu - młoda to wie! Ciągle ją stawiam przed koniecznością różnych wyborów - ot taka wprawka do samodzielności ;-)
UsuńWspaniały blog, bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wielu sukcesów.
Zapraszam na moje Urodzinowe Candy:
www.skradzionechwile.blogspot.com
Magda - dziękuję! Zaraz zerknę do Ciebie :-)
UsuńZachęcona Twoją relacją z kursu, zapisałam się na jeden z marcowych. I jak tak patrzę na te dzieła, to tym bardziej się cieszę i zacieram ręce na nowe umiejętności :-) Dziękuję za informacje o kursie i pozdrawiam, Maria
OdpowiedzUsuńMario - to super! Bardzo się cieszę :-)) A na który dzień?
UsuńNa 9 marca :-) to będzie dla mnie dodatkowa szkoła cierpliwości, bo z natury jestem wielbicielką i sprawczynią twórczego nieładu, a przy geometrycznych elementach trzeba takie zapędy w sobie okiełznać... Ale widziałam na stronie Ani Sławińskiej też takie freestajlowe kompozycje, że oko bieleje, więc zakładam, że jak się wciągnę, to mogę przeplatać projekty geometryczne i takie z większą odrobiną szaleństwa :-) Jeszcze raz dziękuję za podpowiedź kursową. I za świetnego bloga, z charakterem i mnóstwem pięknych rzeczy do oglądania :-)
UsuńMario - ogromnie Ci dziękuję za tak miłe słowa pod adresem bloga :-)
UsuńJa będę u Anny 10.03. A Ty na pewno będziesz bardzo zadowolona z kursu. Podziel się proszę później swoją opinią :-)
Zeznam, jak było :-)
UsuńPodziwiam, bo aczkolwiek nie boję się różnych rękodzielniczych nowości do opanowania, to patchwork jakoś mnie odstrasza. A Twoje poduchy są bardzo fajne. Wcale nie dziwie się, że dziewczyny miały na nie chrapkę:)
OdpowiedzUsuńJaskółko - rozumiem Cię - jest kilka technik, które mnie odstręczają i na pewno się za nie wezmę :-)
Usuń