Utylizacja, recykling, surowce wtórne...
Się człowiek co i rusz natyka na takie hasełka i mimo woli wsiąkają one w podświadomość...I się człowiek wziął za utylizację... włóczek zalegających.
Znaczy takich pryszczy, które zostały i czort wie, co z nimi zrobić.
Wyrzucić - żal.
Oddać - nie ma komu.
Zhandlować - głupio, bo używane...
No to człowiek złapał za druty i se zaczął walkę z nadmiarem szczęścia kłębowego.
I se człek dziergnął ciepłe kapetki do biegania po domu.
Nitka potrójna - jak utylizować, to intensywnie i uczciwie!
Cieplutkie, grzeją, pierne pralką, idealnie dopasowane do stopy mej zgrabnej i szczupłej.
Nie ślizgają się, bo uczciwie latexem wysmarowane.
Robiłam kiedyś już takie (są na blogu z linkiem do wzoru) tyle, że z kwiatkami w formie ozdobników.
Tym razem z ozdób zrezygnowałam, bo Fredek szybko by je ZUTYLIZOWAŁ!
Kolejna utylizacja to poducha.
Motylki (wg mojego foto-kursu) idealnie nadawały się do likwidacji poniewierających się końcówek włóczek.
Jako iż jest w jedynie słusznym kolorze niebieskim (wg Ani), poduszka szybko znalazła nową właścicielkę ;)
Włóczek do wykorzystania na pierdoły mam jeszcze hohohoho (a może i więcej), więc za czas jakiś pewnie znowu coś pokażę.
Jak się zmobilizuję ;-)
Fajne. Motylki robię z filcu i też naszywam na poduchy. To mobilizuj się, bo jestem ciekawa, w jaki sposób można nadmiary włóczkowe utylizować:)
OdpowiedzUsuńJaskółko - fajny pomysł z filcowymi motylami. Następne utylizacje będą, jak pogodzę się z ręką ;-)
Usuńmogę Ci podesłać parę kłębków do zutylizowania, bo u mnie to je mole zjedzą :)
OdpowiedzUsuńIrenko - a może jednak sama się pobawisz w utylizację? ;-) Spróbuj!
UsuńUtylizuj... dobrze ci idzie ;)))
OdpowiedzUsuńAtaboh - dzięki! Jak mi rękę oddadzą ;-))
Usuńkapciuchy eleganckie jak pantofelki Kopciuszka! Że tez chciało Ci się tyle motylków udziergać :)Fajna poducha!!! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDanusiu - te motylki szybciutko się robi! Gorzej było z poduchą!
UsuńA kot Ani poduchy nie zutylizuje? Przy moich by tygodnia nie przetrwała :-(
OdpowiedzUsuńOslun - jakoś nie. Ta łajza kocia oszczędza rzeczy Ani - moje traktuje jak swoje :-D
UsuńCudny sposób utylizacyjny. U mnie to moje dzieci do spółki z kotem utylizują - ganiają się społem po domu, tylko wszystko lata ;)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na inne pomysły. Pozdrawiam.
Majeczka
Majeczko - to masz szybszą metodę na pozbycie się resztek robótkowych :-D
UsuńI chyba bardziej skuteczną ;-)
papcie fajne cieplutkie ...a poducha super...wiosenką powiało...
OdpowiedzUsuńKasiu - cieplutkie! Fakt -nawet na terakocie zimna nie czuję :-)
UsuńPoduszka zaklina wiosnę! A kapcie jakieś podobne do moich ;) Oby były tak samo wygodne!
OdpowiedzUsuńAniu - nooo tak jakoś ;-) Tyle, że moje bez kwiatuszków :-D
Usuńtaka utylizacja mi się podoba
OdpowiedzUsuńMyibali - ja też taką utylizację lubię :-)
UsuńTeż gromadzę zasoby włóczki nie wiadomo na co, ale mam w planie (hohoho a może i dłużej) podobne kapciochy. :)
OdpowiedzUsuńRenik - włóczka nie zając - nie ucieknie! Niech leży i czeka na lepsze czasy :-)
UsuńŚwietne wykorzystanie moteczków - gratuluję :)
OdpowiedzUsuńViolka - dziękuję :-)
Usuńja bym powiedziała że to sztuka...ale artrecykling przecież też istnieje :))) Fajne zastosowanie:)
OdpowiedzUsuńIwonko - hohoho! Dzięki! Artrecykling... Tego nie znałam :-)
UsuńCzyli, żem artystką od odpadków? ;-DDD
Lepsza jesteś niż niejedną firma typu recycling ;-) kaputki urocze, poducha też świetna - czekam na kolejne cudeńka. Może pokusisz się o zrobienie sówek, takich które pokazywała Bean - świetny sposób na utylizację :-)
OdpowiedzUsuńSylwka - dzięki! Nie skuszę się na sowy, bo:
Usuńpo pierwsze - szydełka nie cierpię;
po drugie - sowy są fajne, ale nie widzę dla nich zastosowania, a założenie mojej utylizacji jest jasne - ma do czegoś służyć, a nie tylko łapać kurz ;-))