wtorek, 26 marca 2013

Rozpuknie mnie zaraz!!!

Maszyna wróciła.
Entuzjazm miałam potężny, czemu wyraz dałam w poprzednim (wczorajszym) wpisie.

Powodowana dziką euforią, umyłam, mimo wściekłego zimna, okna.
Bo jakby to było, żeby powiesić nowe zasłonki na brudnych szybach w tle?
No obciach i pozimowy syf  z malarią!

Zasłonki podłożyłam, spięłam szpilkami już wczoraj.
I oczami duszy mej widziałam je wiszące sobie w salonie.
Takie śliczne. Jaśniutkie. Kwieciste. Wiośniane. Nowiutkie.
Takie inne, niż te co były...
Taaaa...
Już był w ogródku, już witał się z gąską...

Maszyna przyjechała mężem. NAPRAWIONA i naoliwiona.
To nasmarowanie zastosowano aż do przesady, bo olej maszynowy kapał mi na palce...
Pierwszy stres przeżyłam przy ustawianiu długości ściegu. Chciałam ok 2 mm, a ta menda dziobała upierdliwie 1 mm!!! Przy desperackim ustawieniu ściegu na 4 mm, zaczęła szyć jak chciałam - czyli wspomniane 2 mm.
Zaczęłam szyć. Nieśmiało i powolutku. Poszło!
Tak koło 5 cm!
I igła śmigła! Znaczy się wygięła w chińskie es!
Zmieniłam na nową.
Poszło.
Zasłonka uszyta.
Wzięłam drugą. Po mniej więcej metrze igła się złamała!
Ot tak. Na prostej drodze, na cienkim szwie.
Wymieniłam, aczkolwiek gul mi już skoczył i ciśnienie zaczęło niebezpiecznie oscylować w okolicach tego książkowego (zwyczajowo mam 90/60).
Szyję dalej.
Doszłam do połowy i...
Zazgrzytało, pierdyknęło, igła się złamała, a maszyna zablokowała się prawie tak samo, jak poprzednio.
PRAWIE! Bo dokładniej. Na amen!
Teraz ni diabła nie da się podnieść igielnicy. Ani jej opuścić!!
Dostałam szału!
I nie tylko - dostałam też tzw. słowotoku...
Mówiłam dużo! Bardzo dużo!
Czy mam ominąć przy cytowaniu brzydkie słowa?
No to KURWA NIC NIE MÓWIŁAM!!!
Nerw gnał mnie po domu niczym tornado.
Wszystko, co żyło, czujnie skryło się w zakamarkach.
Ruda furia, pozbawiona ukochanej zabawki, sieje zniszczenie, więc lepiej zejśc jej z drogi ;-)
Ania skryła się w pokoju starszej siostry, mężu okopał się w kuchni przed telewizorem, Aś była nieobecna (wróciła, jak mi ciut przeszło), Fredek skrył się w zwojach koca na łóżku Ani...
Niestety, mój tata nie wyczuł sytuacji i się nawinął pod rękę...
Zwiał, ale tornado i tak go omiotnęło swoim śmiercionośnym tchnieniem...

Kiedy już lekko się zmęczyłam bieganiem po domu góra-dół-góra-dół, tupiąc i klnąc jak wozak, oklapłam nieco i zawiadomiłam męża, że znowu czeka go integracja z naprawcami.
Mężu raczej się nie zdziwił, bo szeptem się nie wywnętrzałam ;-)
Tata pokiwał głową ze zrozumieniem i pocieszył mnie bardzo skutecznie jednym zdaniem :-)
Nie zacytuję, bo za bardzo MOJE to zdanko jest i niesamowicie grzeje mnie i moje sponiewierane ego :-)))

Ciut ochłonęłam. Aczkolwiek dalej jest mi źle i smutno, że z powodu po raz kolejny zrypanego mechanizmu kosza + igielnicy moje plany szyciowe ( i te w głowie, i te narysowane na papierze, i te już wycięte z materiałów) muszą sobie poleżakować...
Szlag mnie trafia i chyba mnie rozpuknie na strzępy!

Jeśli ktoś z Was planuje zakup maszyny do szycia, to niech to na litość boską nie będzie "Łucznik" Zofia 2015!!!
Niech moja o niej opinia  i moje z nią doświadczenie będzie przestrogą dla naiwnych sądzących, że "Łucznik" to to samo co Łucznik!!!
AMEN!

79 komentarzy:

  1. janomka, janomka ... tak sobie marze razem z Tobą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sekutnico - 603? :D

      Usuń
    2. Sekutnico - o tej nawet nie myślę w najśmielszych snach! Toż to Jaguar! Nawet nie Mercedes!

      Usuń
  2. bidulka....złośliwość rzeczy martwych normalnie...trzymam kciuki aby nowe zasłony zawisły w salonie do świąt...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu - obie nie zawisną! Nie ma szans! Jedna wisi i robi frekwencję i dobre wrażenie :-D

      Usuń
  3. Ata... cóż mogę tu powiedzieć? Lepiej się wcale nie będę odzywała, bo jeszcze się nawinę pod rękę... ;)

    Ale wiedz, że tu byłam i czytałam! Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolcia - cóż ja mogę powiedzieć? No po prostu - masz instynkt samozachowawczy ;-D

      Usuń
  4. o kurcze, ja własnie zośkę nabyłam :) pierwszą wymieniłam w sklepie na nową, drugą oddałam do serwisu po pierwszym dniu szycia... na razie próbny przelot zrobiłam, uszyłam dwa obrusy, parę serwetek i nogawki spodni...
    ale opinie czytałam przed zakupem... chwalili cholerę... to nabyłam :)serwis gwarancyjny jeszcze mam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Irenko - szkoda, że nie odebrałaś kasy prze pierwszej wymianie :-/
      Szyj, póki jest na gwarancji!

      Usuń
  5. Laura - no zachwalałam, zachwalałam! Pamiętam! Bo była dobra - do pierwszego popsucia się (na gwarancji).
    A poza tym - tylko krowa nie zmienia poglądów ;-P

    OdpowiedzUsuń
  6. Znaczy mnie? Bo się czuję WYDOJONA!! :-D

    OdpowiedzUsuń
  7. No weź mnie nie strasz kobieto, bo moja Zośka jutro wraca od doktorka... sobie koło stówki zaśpiewał za naprawę-regulację.
    Moja zaciągała za mocno nitkę albo wręcz odwrotnie, w zależności od humoru ;)
    I skubana już po gwarancji się tak znarowiła.
    No zobaczymy co z tej naprawy wyniknie.
    A ta janomka to faktycznie taka dobra ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klaudia - koło stówki? To widać cena standardowa :-/ Za mojego trupa pan wyegzekwował 90 zł!

      Usuń
    2. A! Co do Janomek - pytałam, rozmawiałam i czytałam. Mają mega opinie. Niezależnie od rodzaju.

      Usuń
  8. Ty się nie ciskaj... ciśnienie Ci skoczy i kto będzie nam to wszystko opisywał!
    Oducz się szycia i już! Do kolejnej zakupionej DOBREJ maszyny!
    Musisz mieć? Musisz szyć? Tyle czasu żyłaś szczęśliwie bez - co cię podkusiło? Toć ciągle się mówi, że chińszczyzna to nie maszyny tylko zabawki - jednorazówki!
    A na poważnie to nieźle się dałaś nabić w butelkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ataboh - oj dałam się, dałam! Co tu dużo mówić - CIAŁA DAŁAM!!!

      Usuń
  9. To ja powiem tylko tyle, że się łucznikowi dziwię, ze sobie pozwolił na takie zejście z poziomu. Było super, a teraz jest dno i 100m mułu.Chińskiego łucznika w wersji overlockowej w sumie też nie polecam.Lepiej uskładać na coś lepszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma się co dziwić, bo teraz inna firma produkuje Łucznika - sprzedali markę. A że nowemu właścicielowi nie zależy na jakości tylko na kasie to już inna bajka.

      Usuń
    2. DorARTthea - Dorfi napisała dokładnie to samo, co i ja zamierzałam.

      Usuń
  10. Łączę się (częściowo) w bólu...wiem co to brak możliwości szycia, choć dzięki memu tatulkowi od lat chyba 2-3 nie doświadczam tego...zlitował się mad swym jedynym dzieciem i janome'kę na imieniny ofiarował:)
    Dziś jednak dowiedziałam się czegoś jeszcze ....nie tylko znak zodiaku mamy wspólny...wysokość ciśnienia również:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiniu - :-DDD Jeszcze COŚ nas łączy, ale na razie ciiiiii ;-)))
      Pary z paszczy nie puszczę :-DD

      Usuń
  11. Współczuję i chyba łaskawszym okiem spojrzę na mojego starego, ciężkiego, metalowego, polskiego Łucznika, który co prawda ma swoje humory, ale służy mi już ponad 20 lat bez żadnej naprawy.
    Jeśli po tym wszystkim nie przeszła Ci jeszcze całkowicie ochota na szycie, to wyslij tę Zofię na księżyc i zbieraj na porządną maszynę :). Bo złe narzędzie pracy potrafi skutecznie ją obrzydzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasiu - zbieram, zbieram! I co ciekawe - im więcej tych kłód pod mymi zgrabnymi stopami, tym większa we mnie chęć na szycie ;-D

      Usuń
  12. Normalnie chyba zrobię akcję "Oszczędź rodzinę Aty" i uzbieramy na nową Zofię, ha, hi, hi, ha.
    Aż polubisz "kobietę"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anette - Zofii mówimy stanowcze NIE!!! Zbieram na konkretny model Janomy :-)))

      Usuń
  13. kochana, choć wygramy w totka, co? jak ja wygram to kupię maszynę też Tobie, a jak Ty wygrasz to kupisz też mi, co Ty na to?

    janomkę mam na pasku w ulubionych nawet - ja to nie wiem po co się człowiek tak katuje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yen - umowa stoi! Masochizm mamy wpisany obie dość silnie w nasze szyciowe jestestwo, jak widzę ;-D
      Codziennie oglądam "moje" cudo i wzdycham tak, że aż huragan się robi :-D

      Usuń
  14. Wiem z doświadczenia, że do szycia a zwłaszcza szycia patchworków musi być dobry sprzęt, po prostu musi. Wtedy skupiasz się na szyciu a maszyna to tylko narzędzie, które ma działać. A może kup maszynę na raty i szyj, zamiast zbierać na całość i czekać? Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanna - masz rację - tak jest ze we wszystkim :-/ Na dziadowskim materiale nie da się stworzyć niczego sensownego. Zawsze to będzie surogat i namiastka...

      Usuń
  15. Nie denerwuj się !!!!Nic innego nie przychozi mi do głowy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danusiu - ja się już nie denerwuję - nie mam na to siły :-D

      Usuń
  16. Mam jenomkę:) najmniejsza, najprostszą. Uwaga nikt nie potrafi jej naprawić no chyba, że mieszkasz w Poznaniu bo tam jest serwis:( nawet głupiej regulacji nie zrobią bo się boją :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracownio - a gwarancji już nie masz?

      Usuń
    2. Ja kupiłam soją przez ETI, daja gwarancję naprawy w trakcie dwuletniej gwarancji, a także i po jej upływie, polecam sklep, ma bardzo dobre opinie i świetne doradztwo:)))

      Usuń
  17. Oj , tez bym sie wściekła.,....

    OdpowiedzUsuń
  18. ..to ja się przytomnie dziś na warszawkę nie wybiorę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - przytomnaś! ;-D Tyle, że to nie ja chciałam skasować kogokolwiek - mnie mało kretyn w BeeMie nie sprzątnął z tego łez padołu - pasy mu się rypnęły i pod prąd setką popychał...

      Usuń
  19. Twoim losem jest więc posiadać lepszą maszynę i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy kupiłam janome, to tak, jakbym się na mercedesa przesiadła.
    Gdy szukałam nowej maszyny, zrobiłam wywiad po serwisach - wytłumaczono mi, że z Łucznika została tylko nazwa. I nigdy do naprawy go nie wezmą.
    A Łucznika nie miałam chińskiego, tylko z lat kryzysowych - dobry, solidny, ale regulowanie na długo nie starczało. I kiedy do niego siadałam, to trzy klatki dalej wiedzieli, że szyję.
    Rodzicielka ma Łucznika z lat 70. I to jest maszyna nie do zdarcia. Szkoda, że nie chciała go oddać...cicha, posłuszna, delikatna...

    Dla dobra nerwów, ciśnienia i rodziny - tylko nowa maszyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Allienor - ja też zrobiłam wywiad - po fakcie niestety! Łucznika kryzysowego mam, ale też jakby rozkraczony. I równie "wrzaskliwy" - sąsiedzi za każdym razem pytali: a co tam ciekawego sąsiadka znowu uszyła? ;-D

      Usuń
  21. Aż wszedłem w internet, aby zobaczyć co to jest to Janome. Ceny są od 500,00 do 6000,00 PLN, to na którą zaczynasz zbierać? Tobie polecam JANOME FM725

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysiu - a na huk mi maszyna do filcowania??? :-DDD

      Usuń
    2. Jak to po co, przeca zima za oknem, walonki będziesz szyła, opylisz, zarobisz, kupisz MC8200QC - proste?

      Usuń
    3. Chriss - noooo... W sumie to jest pomysł! :-DD
      Pójdę o krok dalej - JANOME MC8900QCP A co?? Jak spadać, to z wysokiego konia! :-DD

      Dla Was też - spokojnych i rodzinnych świąt :-)

      Usuń
  22. Hej hej :) wiem co czujesz kochana. Też się dałam skusić niską ceną Zośki i poleciałam na markę Łucznik. I do dziś pluję sobie w brodę, a na komodzie stoi skarbonka na nowy sprzęt... W moim przypadku było już tak, że zaczęłam wątpić, czy cokolwiek potrafię uszyć, bo tak jak u Ciebie - igła łamała się na środku prostej drogi, szwy się zapętlały i 1eszcze inne kwiatki mi wychodziły ;/ Dzięki Bogu teściowa ma litościwe serce i pożyczyła mi na czas nieokreślony swojego ponad-30-letniego łucznika, tego starego i dobrego :P więc łączę się z Tobą w bólu i trzymam kciuki za nasze nowe lepsze maszyny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapałeczko - :-DDD U mnie też skarbonka stoi - wszystkie piątki do niej wędrują :-) Na Zośce każdy - nawet zawodowiec - wymięknie!

      Usuń
  23. Gdybyś zapytała kiedyś TAM, to bym z miłą chęcią powiedziała że w naprawdę w przystępnej cenie możesz kupić świetną ELNĘ... ale co z tego skoro nie zapytałaś ?!
    Jednak mam szczera nadzieję (czego życzę z serducha) że maszynę, mimo wszystko, uda się naprawić szybko.
    Żegnam czule z nadzieją że Cię nie rozpukło na strzępy po przeczytaniu niniejszego ;))))
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko - no nie pytałam! Fakt! Może dlatego, że ograniczona funduszami mocno byłam (i jestem) :-)

      Usuń
  24. aaaa, no i wiesz, mam Janomkę, polecam serdecznie, choć ostatnio też nie dała rady z moimi zasłonami (ups..), na szczęście jest jeszcze "zabytkowy" Łucznik :)) Dawaj swojego starego na przegląd, albo przyjeżdżaj, to Ci mój Osobisty ustawi, mojej koleżance też podregulował, popukał, pokręcił i teraz chodzi jak cacucho , ma chłopina talent:)))

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie kuś, bo śmignę! :-D
    A jaki model Janomki masz?

    OdpowiedzUsuń
  26. Zainwestowałam... QXL 603 bodajże, ale to wyłącznie dlatego że tyrałam wówczas to musiałam se kupić "lepsiejszą" :P
    Teraz żałuję że nie dołożyłam 200 zł i nie kupiłam z alfabetem :>
    ale co tam, kiedyś, jak się zawezmę kupię sobie hafciarkę :)))
    Ale muszę się mocno zawziąć, bo póki co wcale się nie zanosi, fundusze zazwyczaj mocno ograniczają, w szczególności te NIEPOSIADANE :)
    I śmigaj, nie krepuj się, byle do 11.04, albo po 20.04 :)))

    OdpowiedzUsuń
  27. Hyhyhy! Mam ten sam dylemat - czy 603, czy dołożyć i 607 ;-)
    A ja, jeśli w ogóle śmignę gdziekolwiek, to raczej w okolicach wakacji ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, zapraszam :)
      Jak możesz, i dasz kasę uskładać, bo niebagatelna, to bierz 607, nasza koleżanka Ivonna chyba taką posiada, i szczęściem pała :))) No i te literki... ech...
      Ale to drobiazg, zachwyt zachwytem, a zastanowić się trza czy te dodatkowe dodatki takie KONIECZNE są. W sumie to na swojej bogatej jakby nie patrzeć maszynie szyję okazyjnie i wyłącznie hobbystycznie, aczkolwiek jakość czasu spędzanego podczas wypełniania owego hobby jest NIEZIEMSKA, wszak o to chodzi , uwielbiam swoją maszynę:))))

      Usuń
    2. Iwonko - jakby nie było to 5 stów różnicy między 603 a 607... Niełatwo zebrać 1500, a co dopiero 2 tys! Nie wiem, czy literki sa mi do życia AŻ tak potrzebne, ale nigdy nic nie wiadomo... ;-)
      Kiedy już uzbieram, mam zamiar kupić właśnie w ETI, bo też słyszałam o nich same pozytywy :-)

      Usuń
    3. Kupiłam moją 601 w ETI i dostałam rabat prawie 150 złotych, a dokupiłam jeszcze igły i 3 stopki, czyli wyszły one za darmo. Dostawa była po 2 dniach. Teraz kupiłam matę i nóż do patchworków i znowu szybko dostałam. Bardzo dobra firma:)
      Mnie wystarczy 601 + dodatkowe stopki. Razem zapłaciłam około 1300 zeta.

      Usuń
    4. Dokładnie, w ETI zawsze trza się pytać o rabaty :P Ja swoja kupiłam też z jakimś rabaaikiem, ale dobrałam stopkę do pikowania i lamowania i cóś jeszcze, ale nie pamiętam, więc generalnie byłam bardzo zadowolona...
      Jeśli chodzi o cenę to dziwnie zakodowało mi się że różnica między rzeczonymi była na on czas właśnie jakieś 200, góra 300, ale pewnikiem pamięć mnie już zawodzi ;P
      Generalnie targuj się ile wlezie, i koniecznie przemyśl kwestię alfabetu :))) Znając życie jesli już będziesz miała ta wypasioną, to i dla literek znajdziesz zastosowanie, ale jak wiadomo, i bez takich cudów człek daje sobie radę, i żyje całkiem nawet nieźle ;))))
      W sumie to troszkę zazdroszczę Ci tych wyborów, pamiętam ten dreszczyk i emocje :)))) Pozdrowionka :)

      Usuń
    5. O! Dzięki dobre Kobiety za podpowiedź! Będę się targować jak rasowy handlowiec :D

      Jaskółko - mnie kusi 603, bo ma sporo fajnych ściegów ozdobnych ;-)

      Usuń
  28. oj, współczuję
    m łucznik po babco jakieś 30 latem ma i ostatecznie coś uszyje choć swoje fochy ma, powodzenia w zbieraniu kasiorki !!!
    spokojnych !!!!! Świąt wielkanocnych,radosnych, rodzinnych życzę

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo dziękuje za przestrogę! :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Czytając komentarze, rozczulam się nad swoim własnym Łucznikiem:)) WYSTANYM w całonocnej, ogromniastej kolejce, lata świetlne temu:)) Staruszek, ale ciągle na chodzie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicjo - bo tamte łuczniki są nie do zdarcia! :-))

      Usuń
  31. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko współczuć. Życzę co by zdechlak w końcu ruszył i szył dalej bezproblemowo, a rodzina przeżyła w komplecie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwka - zdechlaka już nic nie wskrzesi. Pójdzie "na kwiatki" w ramach akcji recyklingowej.

      Usuń
  32. Kocham Panią. Za wszystko!!!!!!!! Pani jest cudowna!!!!!
    Spokojnych i pogodnych świąt.
    Ania P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu P. - ojejejjj! Dziękuję pięknie! :-**
      I wzajemnie - ciepłych i spokojnych świąt :-))

      Usuń
  33. Chciałabym złożyć Tobie
    serdeczne, słoneczne i gorące
    życzenia:

    Niech to będzie dobry, owocny, rodzinny czas...

    :***

    OdpowiedzUsuń
  34. Ata - łuczniki tylko te do lat 80!!!! Reszta nadaje się do szycia kartek. Nawet nie naprawiaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kankanko - no jak nie naprawiać! A czym szyć (jak żyć) ?? ;-D

      Usuń
    2. zapytaj u tych majstrów, zapewne mają takie na stanie po emerytkach :)

      Usuń
    3. Takiego starego Łucznika też mam, ale on od początku był narowisty i nie do okiełznania. Kilka lat temu odmówił współpracy i stoi sobie w cichym kącie...

      Usuń
    4. A był u doktora??? Bo ja mam takiego i zanim córci kolejnej oddam to właśnie wyślę do majstra. On już dawno rzekł, że z metalowego polskiego łucznika cudo zrobi. Podobnie będzie z tym twoim.

      Usuń
    5. No mam jednego, takiego starszego pana. Chyba po świętach spakuję maszynę wagi czołgu bojowego i mu dam do reanimacji ;-)

      Usuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)