Maszyna wróciła.
Entuzjazm miałam potężny, czemu wyraz dałam w poprzednim (wczorajszym) wpisie.
Powodowana dziką euforią, umyłam, mimo wściekłego zimna, okna.
Bo jakby to było, żeby powiesić nowe zasłonki na brudnych szybach w tle?
No obciach i pozimowy syf z malarią!
Zasłonki podłożyłam, spięłam szpilkami już wczoraj.
I oczami duszy mej widziałam je wiszące sobie w salonie.
Takie śliczne. Jaśniutkie. Kwieciste. Wiośniane. Nowiutkie.
Takie inne, niż te co były...
Taaaa...
Już był w ogródku, już witał się z gąską...
Maszyna przyjechała mężem. NAPRAWIONA i naoliwiona.
To nasmarowanie zastosowano aż do przesady, bo olej maszynowy kapał mi na palce...
Pierwszy
stres przeżyłam przy ustawianiu długości ściegu. Chciałam ok 2 mm, a ta
menda dziobała upierdliwie 1 mm!!! Przy desperackim ustawieniu ściegu
na 4 mm, zaczęła szyć jak chciałam - czyli wspomniane 2 mm.
Zaczęłam szyć. Nieśmiało i powolutku. Poszło!
Tak koło 5 cm!
I igła śmigła! Znaczy się wygięła w chińskie es!
Zmieniłam na nową.
Poszło.
Zasłonka uszyta.
Wzięłam drugą. Po mniej więcej metrze igła się złamała!
Ot tak. Na prostej drodze, na cienkim szwie.
Wymieniłam,
aczkolwiek gul mi już skoczył i ciśnienie zaczęło niebezpiecznie
oscylować w okolicach tego książkowego (zwyczajowo mam 90/60).
Szyję dalej.
Doszłam do połowy i...
Zazgrzytało, pierdyknęło, igła się złamała, a maszyna zablokowała się prawie tak samo, jak poprzednio.
PRAWIE! Bo dokładniej. Na amen!
Teraz ni diabła nie da się podnieść igielnicy. Ani jej opuścić!!
Dostałam szału!
I nie tylko - dostałam też tzw. słowotoku...
Mówiłam dużo! Bardzo dużo!
Czy mam ominąć przy cytowaniu brzydkie słowa?
No to KURWA NIC NIE MÓWIŁAM!!!
Nerw gnał mnie po domu niczym tornado.
Wszystko, co żyło, czujnie skryło się w zakamarkach.
Ruda furia, pozbawiona ukochanej zabawki, sieje zniszczenie, więc lepiej zejśc jej z drogi ;-)
Ania
skryła się w pokoju starszej siostry, mężu okopał się w kuchni przed
telewizorem, Aś była nieobecna (wróciła, jak mi ciut przeszło), Fredek
skrył się w zwojach koca na łóżku Ani...
Niestety, mój tata nie wyczuł sytuacji i się nawinął pod rękę...
Zwiał, ale tornado i tak go omiotnęło swoim śmiercionośnym tchnieniem...
Kiedy
już lekko się zmęczyłam bieganiem po domu góra-dół-góra-dół, tupiąc i
klnąc jak wozak, oklapłam nieco i zawiadomiłam męża, że znowu czeka go
integracja z naprawcami.
Mężu raczej się nie zdziwił, bo szeptem się nie wywnętrzałam ;-)
Tata pokiwał głową ze zrozumieniem i pocieszył mnie bardzo skutecznie jednym zdaniem :-)
Nie zacytuję, bo za bardzo MOJE to zdanko jest i niesamowicie grzeje mnie i moje sponiewierane ego :-)))
Ciut
ochłonęłam. Aczkolwiek dalej jest mi źle i smutno, że z powodu po raz
kolejny zrypanego mechanizmu kosza + igielnicy moje plany szyciowe ( i
te w głowie, i te narysowane na papierze, i te już wycięte z materiałów)
muszą sobie poleżakować...
Szlag mnie trafia i chyba mnie rozpuknie na strzępy!
Jeśli ktoś z Was planuje zakup maszyny do szycia, to niech to na litość boską nie będzie "Łucznik" Zofia 2015!!!
Niech
moja o niej opinia i moje z nią doświadczenie będzie przestrogą dla
naiwnych sądzących, że "Łucznik" to to samo co Łucznik!!!
AMEN!
janomka, janomka ... tak sobie marze razem z Tobą
OdpowiedzUsuńSekutnico - 603? :D
Usuńmi 607 sie marzy
UsuńSekutnico - o tej nawet nie myślę w najśmielszych snach! Toż to Jaguar! Nawet nie Mercedes!
Usuńbidulka....złośliwość rzeczy martwych normalnie...trzymam kciuki aby nowe zasłony zawisły w salonie do świąt...
OdpowiedzUsuńKasiu - obie nie zawisną! Nie ma szans! Jedna wisi i robi frekwencję i dobre wrażenie :-D
UsuńAta... cóż mogę tu powiedzieć? Lepiej się wcale nie będę odzywała, bo jeszcze się nawinę pod rękę... ;)
OdpowiedzUsuńAle wiedz, że tu byłam i czytałam! Uściski :)
Jolcia - cóż ja mogę powiedzieć? No po prostu - masz instynkt samozachowawczy ;-D
Usuńo kurcze, ja własnie zośkę nabyłam :) pierwszą wymieniłam w sklepie na nową, drugą oddałam do serwisu po pierwszym dniu szycia... na razie próbny przelot zrobiłam, uszyłam dwa obrusy, parę serwetek i nogawki spodni...
OdpowiedzUsuńale opinie czytałam przed zakupem... chwalili cholerę... to nabyłam :)serwis gwarancyjny jeszcze mam :)
Irenko - szkoda, że nie odebrałaś kasy prze pierwszej wymianie :-/
UsuńSzyj, póki jest na gwarancji!
Laura - no zachwalałam, zachwalałam! Pamiętam! Bo była dobra - do pierwszego popsucia się (na gwarancji).
OdpowiedzUsuńA poza tym - tylko krowa nie zmienia poglądów ;-P
Znaczy mnie? Bo się czuję WYDOJONA!! :-D
OdpowiedzUsuńNo weź mnie nie strasz kobieto, bo moja Zośka jutro wraca od doktorka... sobie koło stówki zaśpiewał za naprawę-regulację.
OdpowiedzUsuńMoja zaciągała za mocno nitkę albo wręcz odwrotnie, w zależności od humoru ;)
I skubana już po gwarancji się tak znarowiła.
No zobaczymy co z tej naprawy wyniknie.
A ta janomka to faktycznie taka dobra ?
Klaudia - koło stówki? To widać cena standardowa :-/ Za mojego trupa pan wyegzekwował 90 zł!
UsuńA! Co do Janomek - pytałam, rozmawiałam i czytałam. Mają mega opinie. Niezależnie od rodzaju.
UsuńTy się nie ciskaj... ciśnienie Ci skoczy i kto będzie nam to wszystko opisywał!
OdpowiedzUsuńOducz się szycia i już! Do kolejnej zakupionej DOBREJ maszyny!
Musisz mieć? Musisz szyć? Tyle czasu żyłaś szczęśliwie bez - co cię podkusiło? Toć ciągle się mówi, że chińszczyzna to nie maszyny tylko zabawki - jednorazówki!
A na poważnie to nieźle się dałaś nabić w butelkę...
Ataboh - oj dałam się, dałam! Co tu dużo mówić - CIAŁA DAŁAM!!!
UsuńTo ja powiem tylko tyle, że się łucznikowi dziwię, ze sobie pozwolił na takie zejście z poziomu. Było super, a teraz jest dno i 100m mułu.Chińskiego łucznika w wersji overlockowej w sumie też nie polecam.Lepiej uskładać na coś lepszego.
OdpowiedzUsuńNie ma się co dziwić, bo teraz inna firma produkuje Łucznika - sprzedali markę. A że nowemu właścicielowi nie zależy na jakości tylko na kasie to już inna bajka.
UsuńDorARTthea - Dorfi napisała dokładnie to samo, co i ja zamierzałam.
UsuńŁączę się (częściowo) w bólu...wiem co to brak możliwości szycia, choć dzięki memu tatulkowi od lat chyba 2-3 nie doświadczam tego...zlitował się mad swym jedynym dzieciem i janome'kę na imieniny ofiarował:)
OdpowiedzUsuńDziś jednak dowiedziałam się czegoś jeszcze ....nie tylko znak zodiaku mamy wspólny...wysokość ciśnienia również:)
Kiniu - :-DDD Jeszcze COŚ nas łączy, ale na razie ciiiiii ;-)))
UsuńPary z paszczy nie puszczę :-DD
Współczuję i chyba łaskawszym okiem spojrzę na mojego starego, ciężkiego, metalowego, polskiego Łucznika, który co prawda ma swoje humory, ale służy mi już ponad 20 lat bez żadnej naprawy.
OdpowiedzUsuńJeśli po tym wszystkim nie przeszła Ci jeszcze całkowicie ochota na szycie, to wyslij tę Zofię na księżyc i zbieraj na porządną maszynę :). Bo złe narzędzie pracy potrafi skutecznie ją obrzydzić.
Frasiu - zbieram, zbieram! I co ciekawe - im więcej tych kłód pod mymi zgrabnymi stopami, tym większa we mnie chęć na szycie ;-D
UsuńNormalnie chyba zrobię akcję "Oszczędź rodzinę Aty" i uzbieramy na nową Zofię, ha, hi, hi, ha.
OdpowiedzUsuńAż polubisz "kobietę"
Anette - Zofii mówimy stanowcze NIE!!! Zbieram na konkretny model Janomy :-)))
Usuńkochana, choć wygramy w totka, co? jak ja wygram to kupię maszynę też Tobie, a jak Ty wygrasz to kupisz też mi, co Ty na to?
OdpowiedzUsuńjanomkę mam na pasku w ulubionych nawet - ja to nie wiem po co się człowiek tak katuje :D
Yen - umowa stoi! Masochizm mamy wpisany obie dość silnie w nasze szyciowe jestestwo, jak widzę ;-D
UsuńCodziennie oglądam "moje" cudo i wzdycham tak, że aż huragan się robi :-D
Wiem z doświadczenia, że do szycia a zwłaszcza szycia patchworków musi być dobry sprzęt, po prostu musi. Wtedy skupiasz się na szyciu a maszyna to tylko narzędzie, które ma działać. A może kup maszynę na raty i szyj, zamiast zbierać na całość i czekać? Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńJoanna - masz rację - tak jest ze we wszystkim :-/ Na dziadowskim materiale nie da się stworzyć niczego sensownego. Zawsze to będzie surogat i namiastka...
UsuńNie denerwuj się !!!!Nic innego nie przychozi mi do głowy:)
OdpowiedzUsuńDanusiu - ja się już nie denerwuję - nie mam na to siły :-D
UsuńMam jenomkę:) najmniejsza, najprostszą. Uwaga nikt nie potrafi jej naprawić no chyba, że mieszkasz w Poznaniu bo tam jest serwis:( nawet głupiej regulacji nie zrobią bo się boją :(
OdpowiedzUsuńPracownio - a gwarancji już nie masz?
UsuńJa kupiłam soją przez ETI, daja gwarancję naprawy w trakcie dwuletniej gwarancji, a także i po jej upływie, polecam sklep, ma bardzo dobre opinie i świetne doradztwo:)))
UsuńOj , tez bym sie wściekła.,....
OdpowiedzUsuńaaagaa - dzięki za zrozumienie! :-))
Usuń..to ja się przytomnie dziś na warszawkę nie wybiorę.
OdpowiedzUsuńAniu - przytomnaś! ;-D Tyle, że to nie ja chciałam skasować kogokolwiek - mnie mało kretyn w BeeMie nie sprzątnął z tego łez padołu - pasy mu się rypnęły i pod prąd setką popychał...
UsuńTwoim losem jest więc posiadać lepszą maszynę i tyle.
OdpowiedzUsuńNaila - niech się więc tak stanie ;-D
UsuńKiedy kupiłam janome, to tak, jakbym się na mercedesa przesiadła.
OdpowiedzUsuńGdy szukałam nowej maszyny, zrobiłam wywiad po serwisach - wytłumaczono mi, że z Łucznika została tylko nazwa. I nigdy do naprawy go nie wezmą.
A Łucznika nie miałam chińskiego, tylko z lat kryzysowych - dobry, solidny, ale regulowanie na długo nie starczało. I kiedy do niego siadałam, to trzy klatki dalej wiedzieli, że szyję.
Rodzicielka ma Łucznika z lat 70. I to jest maszyna nie do zdarcia. Szkoda, że nie chciała go oddać...cicha, posłuszna, delikatna...
Dla dobra nerwów, ciśnienia i rodziny - tylko nowa maszyna.
Allienor - ja też zrobiłam wywiad - po fakcie niestety! Łucznika kryzysowego mam, ale też jakby rozkraczony. I równie "wrzaskliwy" - sąsiedzi za każdym razem pytali: a co tam ciekawego sąsiadka znowu uszyła? ;-D
UsuńAż wszedłem w internet, aby zobaczyć co to jest to Janome. Ceny są od 500,00 do 6000,00 PLN, to na którą zaczynasz zbierać? Tobie polecam JANOME FM725
OdpowiedzUsuńKrzysiu - a na huk mi maszyna do filcowania??? :-DDD
UsuńJak to po co, przeca zima za oknem, walonki będziesz szyła, opylisz, zarobisz, kupisz MC8200QC - proste?
UsuńWesołych Świąt :)
UsuńChriss - noooo... W sumie to jest pomysł! :-DD
UsuńPójdę o krok dalej - JANOME MC8900QCP A co?? Jak spadać, to z wysokiego konia! :-DD
Dla Was też - spokojnych i rodzinnych świąt :-)
Hej hej :) wiem co czujesz kochana. Też się dałam skusić niską ceną Zośki i poleciałam na markę Łucznik. I do dziś pluję sobie w brodę, a na komodzie stoi skarbonka na nowy sprzęt... W moim przypadku było już tak, że zaczęłam wątpić, czy cokolwiek potrafię uszyć, bo tak jak u Ciebie - igła łamała się na środku prostej drogi, szwy się zapętlały i 1eszcze inne kwiatki mi wychodziły ;/ Dzięki Bogu teściowa ma litościwe serce i pożyczyła mi na czas nieokreślony swojego ponad-30-letniego łucznika, tego starego i dobrego :P więc łączę się z Tobą w bólu i trzymam kciuki za nasze nowe lepsze maszyny :D
OdpowiedzUsuńZapałeczko - :-DDD U mnie też skarbonka stoi - wszystkie piątki do niej wędrują :-) Na Zośce każdy - nawet zawodowiec - wymięknie!
UsuńGdybyś zapytała kiedyś TAM, to bym z miłą chęcią powiedziała że w naprawdę w przystępnej cenie możesz kupić świetną ELNĘ... ale co z tego skoro nie zapytałaś ?!
OdpowiedzUsuńJednak mam szczera nadzieję (czego życzę z serducha) że maszynę, mimo wszystko, uda się naprawić szybko.
Żegnam czule z nadzieją że Cię nie rozpukło na strzępy po przeczytaniu niniejszego ;))))
Buziaki :)
Iwonko - no nie pytałam! Fakt! Może dlatego, że ograniczona funduszami mocno byłam (i jestem) :-)
Usuńaaaa, no i wiesz, mam Janomkę, polecam serdecznie, choć ostatnio też nie dała rady z moimi zasłonami (ups..), na szczęście jest jeszcze "zabytkowy" Łucznik :)) Dawaj swojego starego na przegląd, albo przyjeżdżaj, to Ci mój Osobisty ustawi, mojej koleżance też podregulował, popukał, pokręcił i teraz chodzi jak cacucho , ma chłopina talent:)))
OdpowiedzUsuńNie kuś, bo śmignę! :-D
OdpowiedzUsuńA jaki model Janomki masz?
Zainwestowałam... QXL 603 bodajże, ale to wyłącznie dlatego że tyrałam wówczas to musiałam se kupić "lepsiejszą" :P
OdpowiedzUsuńTeraz żałuję że nie dołożyłam 200 zł i nie kupiłam z alfabetem :>
ale co tam, kiedyś, jak się zawezmę kupię sobie hafciarkę :)))
Ale muszę się mocno zawziąć, bo póki co wcale się nie zanosi, fundusze zazwyczaj mocno ograniczają, w szczególności te NIEPOSIADANE :)
I śmigaj, nie krepuj się, byle do 11.04, albo po 20.04 :)))
Hyhyhy! Mam ten sam dylemat - czy 603, czy dołożyć i 607 ;-)
OdpowiedzUsuńA ja, jeśli w ogóle śmignę gdziekolwiek, to raczej w okolicach wakacji ;-D
Spoko, zapraszam :)
UsuńJak możesz, i dasz kasę uskładać, bo niebagatelna, to bierz 607, nasza koleżanka Ivonna chyba taką posiada, i szczęściem pała :))) No i te literki... ech...
Ale to drobiazg, zachwyt zachwytem, a zastanowić się trza czy te dodatkowe dodatki takie KONIECZNE są. W sumie to na swojej bogatej jakby nie patrzeć maszynie szyję okazyjnie i wyłącznie hobbystycznie, aczkolwiek jakość czasu spędzanego podczas wypełniania owego hobby jest NIEZIEMSKA, wszak o to chodzi , uwielbiam swoją maszynę:))))
Iwonko - jakby nie było to 5 stów różnicy między 603 a 607... Niełatwo zebrać 1500, a co dopiero 2 tys! Nie wiem, czy literki sa mi do życia AŻ tak potrzebne, ale nigdy nic nie wiadomo... ;-)
UsuńKiedy już uzbieram, mam zamiar kupić właśnie w ETI, bo też słyszałam o nich same pozytywy :-)
Kupiłam moją 601 w ETI i dostałam rabat prawie 150 złotych, a dokupiłam jeszcze igły i 3 stopki, czyli wyszły one za darmo. Dostawa była po 2 dniach. Teraz kupiłam matę i nóż do patchworków i znowu szybko dostałam. Bardzo dobra firma:)
UsuńMnie wystarczy 601 + dodatkowe stopki. Razem zapłaciłam około 1300 zeta.
Dokładnie, w ETI zawsze trza się pytać o rabaty :P Ja swoja kupiłam też z jakimś rabaaikiem, ale dobrałam stopkę do pikowania i lamowania i cóś jeszcze, ale nie pamiętam, więc generalnie byłam bardzo zadowolona...
UsuńJeśli chodzi o cenę to dziwnie zakodowało mi się że różnica między rzeczonymi była na on czas właśnie jakieś 200, góra 300, ale pewnikiem pamięć mnie już zawodzi ;P
Generalnie targuj się ile wlezie, i koniecznie przemyśl kwestię alfabetu :))) Znając życie jesli już będziesz miała ta wypasioną, to i dla literek znajdziesz zastosowanie, ale jak wiadomo, i bez takich cudów człek daje sobie radę, i żyje całkiem nawet nieźle ;))))
W sumie to troszkę zazdroszczę Ci tych wyborów, pamiętam ten dreszczyk i emocje :)))) Pozdrowionka :)
O! Dzięki dobre Kobiety za podpowiedź! Będę się targować jak rasowy handlowiec :D
UsuńJaskółko - mnie kusi 603, bo ma sporo fajnych ściegów ozdobnych ;-)
oj, współczuję
OdpowiedzUsuńm łucznik po babco jakieś 30 latem ma i ostatecznie coś uszyje choć swoje fochy ma, powodzenia w zbieraniu kasiorki !!!
spokojnych !!!!! Świąt wielkanocnych,radosnych, rodzinnych życzę
KonKata - dziękuję :-))
UsuńBardzo dziękuje za przestrogę! :D
OdpowiedzUsuńAnonimie - bardzo proszę :-)
UsuńCzytając komentarze, rozczulam się nad swoim własnym Łucznikiem:)) WYSTANYM w całonocnej, ogromniastej kolejce, lata świetlne temu:)) Staruszek, ale ciągle na chodzie:))
OdpowiedzUsuńAlicjo - bo tamte łuczniki są nie do zdarcia! :-))
UsuńNie pozostaje mi nic innego, jak tylko współczuć. Życzę co by zdechlak w końcu ruszył i szył dalej bezproblemowo, a rodzina przeżyła w komplecie ;-)
OdpowiedzUsuńSylwka - zdechlaka już nic nie wskrzesi. Pójdzie "na kwiatki" w ramach akcji recyklingowej.
UsuńKocham Panią. Za wszystko!!!!!!!! Pani jest cudowna!!!!!
OdpowiedzUsuńSpokojnych i pogodnych świąt.
Ania P.
Aniu P. - ojejejjj! Dziękuję pięknie! :-**
UsuńI wzajemnie - ciepłych i spokojnych świąt :-))
Chciałabym złożyć Tobie
OdpowiedzUsuńserdeczne, słoneczne i gorące
życzenia:
Niech to będzie dobry, owocny, rodzinny czas...
:***
Jomo - bardzo dziękuję :-)
UsuńAta - łuczniki tylko te do lat 80!!!! Reszta nadaje się do szycia kartek. Nawet nie naprawiaj.
OdpowiedzUsuńKankanko - no jak nie naprawiać! A czym szyć (jak żyć) ?? ;-D
Usuńzapytaj u tych majstrów, zapewne mają takie na stanie po emerytkach :)
UsuńTakiego starego Łucznika też mam, ale on od początku był narowisty i nie do okiełznania. Kilka lat temu odmówił współpracy i stoi sobie w cichym kącie...
UsuńA był u doktora??? Bo ja mam takiego i zanim córci kolejnej oddam to właśnie wyślę do majstra. On już dawno rzekł, że z metalowego polskiego łucznika cudo zrobi. Podobnie będzie z tym twoim.
UsuńNo mam jednego, takiego starszego pana. Chyba po świętach spakuję maszynę wagi czołgu bojowego i mu dam do reanimacji ;-)
Usuń