Zaczęło się "niewinnie" ciut ponad dwa tygodnie temu.
Dokładnie w piątek, w Dzień Kobiet.
Jako
rasowa kobita, w mój dzień wyznaczony skrupulatnie kalendarzem,
przyjmowałam kwiaty (a dużo ich było, aż się do dziś dziwię!).
Święto świętem, ale pospolitość i codzienność zagnała mnie jak co piątek do sprzątania hangaru.
Do pomocy mam pana odkurzacza zwanego Włodkiem.
Włodek,
jak każdy chłop nie za bardzo kocha sprzątanie, więc robi mi różne
psikusy: a to się przeżre kurzem i se filtr zatyka, a to kółko sam sobie
urwał, licząc na to, że kaleki nie będę ciągać po całym domu. Albo
chowa mi wrednie swoje ponętne i potrzebne mi końcówki...
Wszystkie jego starania spaliły jednak na panewce.
Do ostatniego wybryku.
Włodek zablokował sznur!
Nie dał go sobie wydrzeć!
Po prostu - oddał ze zwijacza tak koło 10 cm, a resztę (liczoną w metrach) trzymał we własnym wnętrzu.
Ni Hugo nie da się odkurzać takim czymś! Nawet dopinając przedłużacz.
Chcąc, nie chcąc, zmuszona byłam używać odkurzacza pożyczonego od sąsiada (czyli od taty).
Bo swój sprzęt popsułam(?).
Minęły dwa tygodnie.
Wczesnym popołudniem popsułam(?) maszynę do szycia
A potem pojechałam do bankomatu...
Czy muszę dodawać, że na mój widok padł trupem!
Jak wchodziłam do banku, świecił na niebiesko, a jak podeszłam zmienił barwę na czerwoną i wyświetlił informację: Przepraszamy...
Taaa... Popsułam(?)
Nie dało mi to do myślenia. O nie!
Było to dziś rano.
Udałam się z młodą młodszą do mojego autka w celu odwiezienia potomkini do szkoły.
Wsiadłyśmy do samochodu, kluczyk wtyknęłam w stacyjkę, przekręciłam i... zdechł pies.
Zarzęziło, ale zgasło.
No to jeszcze raz!
I dźwięk jak łyżwami po lodzie.
Ot taki bezefektywny wizg i zgrzyt.
Trzecia próba skończyła się tym samym.
Więc wysiadłyśmy z nieboszczki skody, a ja udałam się do rodzica po kluczyk i dowód rejestracyjny jego jeździdła.
Tata, jako osobnik emerytowany, sypia zwyczajowo na dowolnie wybranym boku, do dowolnie wybranej godziny.
Dziś jednak zła córka zerwała go o nieludzkiej porze, czyli o 7:35 żądając udostępnienia samochodu.
Tata zaplątał się w kołdrę, mamrocząc informacje o miejscu pobytu interesujących mnie rzeczy.
Z mamrotania wyłuskałam interesujące mnie wiadomości, złapałam co nie moje i pomknęłam do jego samochodu.
Kluczyk w stacyjkę i...
DOOPA!!!
Stęknęło raz i padło, jak stało!
Akumulator się zbiesił.
Ania do szkoły pojechała autobusem na drugą lekcję.
Do sklepu pokicałam piechotą - ładnie rano było, więc te pół godzinki nawet dobrze wspominam ;-)
Reasumując:
- nie przysięgam, że w najbliższym czasie niczego nie popsuję.
- przysięgam, że uziemienie drimlajnerów to nie moja sprawka! :-D
czarna seria czarnej damy :)
OdpowiedzUsuńAniu - poprawka: ryżej damy ;-DD
UsuńNo Kochana! Strach się bać!!!!! Pozdrawiam!!!!
OdpowiedzUsuńDanusiu - mam zakaz zbliżania się do komputerów, ale go olewam ;-D
Usuńto jakiś spisek :( niemożliwe ,żeby tyle rzeczy mogło się tak zepsuć z Twojej przyczyny ,czy to nie są jakieś felerne urządzenia ??
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dominiko - teoretycznie one powinny działać... Wyglądały na sprawne i takie też były. Do czasu :-D
UsuńNo kochana ... pierwszy raz się cieszę, że tak daleko mieszkamy ;)
OdpowiedzUsuńBeatko - ale ja głównie psuję swoje! Bankomat to tak przez przypadek :-D
Usuńhttps://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/45744_640340099326013_706550256_n.jpg, gdyby Ci się autka znudziły :-D maszyna też : https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash4/269204_479960922069917_419329807_n.jpg
OdpowiedzUsuńBankomatu chyba Ci nie dadzą ??? :-D Ata nie ma tego złego, tylko nie psuj już nic więcej :-D
Asiu - :-DDD Bankomat naprawili - dziś sprawdzałam organoleptycznie ;-) A pomysły MEGA!! :-DD Warte wykorzystania!
UsuńO matkooo! Ata, Ty jesteś niemożliwa ;)
OdpowiedzUsuńViolka - no niestety! Nie da się zaprzeczyć ;-DD
Usuńa wszyscy psioczą na bogu ducha winnego producenta samolotów :D
OdpowiedzUsuńYenulko - ale te samoloty-nieloty to nie ja! SŁOWO uziemionej krawcowej :-D
UsuńMyślę, że aby to odwrócić, po prostu trzeba popsuć coś co jest już drastycznie niepotrzebne ale stoi bo stoi, albo coś czego nie lubisz, ale szkoda wyrzucić bo może się przyda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Majeczka
Majeczko - to jest pomysł! Od razu nasunęło mi się na myśl... parę osób ;-DD Ciekawe, czy na wrednych ludzi też tak działam jak na sprzęty ;-D
UsuńDajesz czadu :))) Ale moim zdaniem otaczają Cię zdechlaki, które same się psują i nie ma w tym Twojej winy :)) A że akurat kumulacja...hmmmm... ;)
OdpowiedzUsuńAniam - to też jest możliwe... W końcu ani samochód, ani maszyna, nie mówiąc o odkurzaczu, najnowsze nie są... ;-)
UsuńAle dla rownowagi naprawic tez cos potrafisz... na ten przyklad cieknacy kran czy zatkany odplyw... to sie jakos musi wyrownac, nie???? Buziak♥
OdpowiedzUsuńdeZeal - i tym się pocieszam :-DD Dzięki! :-*
UsuńAta, a ja mam do Ciebie wielką prośbę: mogłabyś zepsuć tę zimę, żeby w końcu sobie poszła? Ja rozumiem, że być może działasz tylko na przedmioty martwe o pewnym mechanicznym skomplikowaniu, ale chociaż spróbuj! Plizzz :)
OdpowiedzUsuńMarta - nie umiem :-(( Próbowałam, ale ona silniejsza ode mnie :-(((
UsuńAni chybi jakieś fluidy wydzielasz. W ramach walki z własnym stresem powinnaś kupić sobie super perfumy i te fluidy nimi zabić:)
OdpowiedzUsuńJaskółko - upsss... Nic z tego! Nie cierpię perfum :-((
UsuńHi, hi, hi..... jak przestanę się śmiac, to skomentuję wpis....;))
OdpowiedzUsuńAlicjo - ależ śmiej się ile możesz! Śmiech to samo zdrowie :-)))
UsuńHa ha ha miałaś dzień psuja ;) Mnie się też tak zdarza więc mogę się śmiać-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwo - dobrze, że nas, psujaków, więcej na tym świecie - jakoś raźniej mi się zrobiło ;-)
UsuńFaktycznie czarna seria :P
OdpowiedzUsuńJa tak mam gdy siostra z rodzinka przyjeżdża,dwa lata temu zepsuł się odkurzacz - na śmierć dodam, kocioł i zaszwankowała pralka...
w ubiegłym roku pralka zeszła dokumentnie :P
Mam nową, piekną, wspaniałą i cichą, więc nie ma tego złego, ale...
siostra znowu przyjedzie, a ja zastanawiam się co tym razem szlag trafi - choc może tym razem prawo czarnej serii nas ominie? ;)
Iwonko - stawiam na mikser :-D
UsuńMyślę, że przyczyną tego wszystkiego jest niekończąca się śniegowo-mroźna zima. Nie tylko my mamy już jej dosyć ale i tzw. martwe rzeczy. Uważam, że gdyby było cieplej, Ata spędzałaby więcej czasu w swoim ogródku i maszyna do szycia dalej by cieszyła się swoim żywotem, bo nie byłaby używana. Odkurzacz zastąpiłabyś zapewne grabiami w ogródku próbując doprowadzić darń do świetności murawy ze Stadionu Narodowego. Akumulatory w cieple też by działały. Więc jesteś rozgrzeszona, nie jesteś jakimś medium, WINNA JEST ZIMA W MARCU. Prawomocnym wyrokiem sądu skazuję ją na banicję do 22 grudnia, Anno Domini 2013.
OdpowiedzUsuńKrzysztof - co do maszyny masz rację, ale nie do konca - "zadane" lekcje musiałabym odrobić niezależnie od pory roku ;-)
UsuńOdkurzacza używam cyklicznie i regularnie - nawet latem :-P
W taty samochodzie wprawdzie zdechł akumulator, ale w moim szlag trafił elektrykę. W sensie, że jakiś kabel się zbiesił. Jutro odbieram moją kobitkę z naprawy i będę wiedzieć więcej :-)))
A zimy wiosną nie lubimy! O NIE!!!