Co może zrobić człowiek, któremu życie się komplikuje i rzuca mu kłody pod nogi?
Walczyć?
Płakać?
Czego się nie dotknie, to się wali z wielkim hukiem.
Jak by się nie odwrócił, to dupa i tak zawsze w tym samym miejscu...
Nic, tylko się zabić!
Ponieważ ostatnio głównie demolowałam , powzięłam decyzję o powieszeniu się.
Ot tak - definitywnie!
- Po cholerę to to żyje? - Zadałam pytanie a'la Gałczyński, patrząc z niechęcią w lustro.
Przygotowałam sobie konkretny sznur...
No dobra - sznurek! ;-)
I...
Jakoś tak go dużo było...
Na moją chudą szyję wystarczyłoby na kilkaset solidnych omotań, a nie na jedną, uczciwą pętlę...
Żal nie wykorzystać nadmiaru...
Westchnęłam ciężko, odkładając samounicestwienie na czas nieco późniejszy, wzięłam w garść kółko ze styropianu i owinęłam je cokolwiek bezmyślnie i bez planu.
Jak już je otuliłam parcianym sznurkiem, to pomyślałam, że może by je jakoś przyozdobić?
Przyozdobiłam. A jakże:
- Będzie wieniec, a właściwie wianek na moje ostatnie miejsce zamieszkania. A na nagrobku zamiast epitafium: "Tu leży ta, co miała pierwszeństwo przejazdu", rodzina mi naskrobie: "Tu leży ta, co oszczędna była i sznurek do cna wykorzystała"... - Pomyślałam ponuro.
Oszczędna sznurka miała jeszcze w cholerę i trochę.
I kota też ma.
I chęć utylizacji i odzysku się w niej odezwała...
No to pierdyknęła pojemnik na walające się wszędzie artykuły piśmienne.
Z puszki po kocim żarciu ;-)
I z resztek koronek.
Kwiatki też sama wyplotła.
Oszczędna wykorzystała sznurek prawie do cna.
Więc nie miała się na czym obwiesić.
To kupiła nowy i znowu machnęła wianek - sporo większy! I taki więcej w kolory idący:
- Lepiej na "kołderce" marmurowej będzie się prezentował. - Pomyślała.
A potem Oszczędnej oszczędna natura się odezwała i kazała wykorzystać do bólu ten pierwszy sznurek.
I wizja na nią spłynęła!
- Sieć! Taka jakby sieć rybacka splątana sztormem! Rybki w sieci? Nieeee! Inne morskie wynalazki!!
- Ania! Potrzebuję muszelek na gwałt! Weź mi daj, dobra kobieto, te z Helu!
- Z Helu? nie mam..
- Jak nie, jak tak! Zbierałyśmy! Wprawdzie mało, ale mi wystarczy.
- Nie mam! Mało było i pogubiły się.
- Szkoda... A taką super wizję miałam...
- A te z Jastarni mogą być?
Tjaaaa...
Mogły być!
A Oszczędna następnym razem dokładniej będzie precyzować swoje potrzeby i wizje.
Bo sumie to jednak się rozmyśliła z tym wieszaniem się ;-)
Szkoda sznurka na chudą szyję, skoro można go tak twórczo zutylizować ;-))
Szkoda? Czy tylko Oszczędna tak mniema? :-D
- Nie mam! Mało było i pogubiły się.
- Szkoda... A taką super wizję miałam...
- A te z Jastarni mogą być?
Tjaaaa...
Mogły być!
A Oszczędna następnym razem dokładniej będzie precyzować swoje potrzeby i wizje.
Bo sumie to jednak się rozmyśliła z tym wieszaniem się ;-)
Szkoda sznurka na chudą szyję, skoro można go tak twórczo zutylizować ;-))
Szkoda? Czy tylko Oszczędna tak mniema? :-D
Te z Jastarni chyba lepsze niż te z Helu! :)
OdpowiedzUsuńMaryanki - te z Jastarni mają przewagę nad helskimi - po prostu są ;-)
UsuńŁadne wianki. Ale "Po cholerę to to żyje?" jest a'la Gałczyński:)))
OdpowiedzUsuńAnonimie - BRAWO! :-DD Ciekawa byłam, kto pierwszy zobaczy błąd :-D
UsuńMiała być nagroda, ale ponieważ nie wiadomo kto Ty jesteś, zostaje niespodzianka u mnie :-P
Nie zgadzam się z "Marynaką", z Helu są ładniejsze muszelki, mają więcej karatów, czyli prążków. Tak na marginesie, to chyba jakaś deprecha Cię dopadła przez tę zimę. Co ja mam powiedzieć, wiosna-nad ranem "przymrozki" (-14), zimno i na dodatek świadkiem naocznym byłem jak naszych "żółte" leją i to nie byli Chinczycy. Kółka możesz wykorzystać będąc latem nad morzem jako koła ratunkowe.
OdpowiedzUsuńKrzysztof - te z Helu są rzadkością - bo trudno je znaleźć ;-))
UsuńKółka mają inny cel niż wyjazd na Hel ;-P
No super te wianki!!!! Oj szkoda sznurka by było na Twoją chudą szyję!!! hehe.....
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Aagaa - dzięki! :-DD Też sądzę, że sznurek lepiej wykorzystać na plątanie, niż wieszanie (się) ;-)))
UsuńPiękne wykorzystanie sznurka!
OdpowiedzUsuńGosia - dzięki! :-))
UsuńPowinnaś prowadzić terapię zajęciową z ludźmi z depresją :). Świetny pomysł i pięknie wykonane. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńAudrey - myślę, że to nie jest zły pomysł ;-)
UsuńPięknie, pięknie, pięknie, to wszystko przyozdobiłaś :)
OdpowiedzUsuńA wiesz co ja wczoraj, przy przedświątecznych porządkach zrobiłam? Wywaliłam wielką puszkę po brzoskwiniach w której od lat leżały muszelki zebrane 20 lat temu (wtedy gdy jeszcze na plaży było ich mnóstwo) nad naszym kochanym polskim morzem
Violuś - oooo maaatkooo! Tyle skarbów!! I puszkę mogłaś wykorzystać i muszelki... UTRACJUSZKA! :-DD
UsuńDobrze że decyzje o wieszaniu osdłozyłaś, tyle sznurka by sie krwią zachlapało i na bank zmarnowało! Super twory, jak pisałam na spotkaniu, zainspirowałaś mnie i mam własnego omotańca sznurkowego! pozdrawiam Karolyna Sz. ;-))
OdpowiedzUsuńKarolyna - matko i córko!! A skąd krew?? Sądzisz, że sznurek łeb by mi ciachnął? :-DD
UsuńCieszę się, że chciało Ci się wykorzystać mój pomysł :-)))
No ba! Te z Jastarni to są Muszelki. A te z Helu to jakieś popierdółki zagubione.
OdpowiedzUsuńOszczędność to cnota - pamiętaj Cnotko ;)
Ania - rozwinę Twoją wypowiedź - cnota prowadząca do... Janome ;-D
UsuńA choćby nawet i do Berniny tej najwypaśniejszej ;) Tylko pamiętaj żebyś już nowych sznurków/sznurów nie nabywać bo się kasa rozejdzie ;)
UsuńA jak tam zimny Zosi trup?
Sznurek na szczęście taniusieńki (zanabyty przy okazji kupowania pisaczków dla Ciebie i Yen ;-) )
UsuńZosieńki zimny trup nieco wskrzeszony i wraca do mnie we wtorek wieczorem :-))
Właściwie to dobrze, że zachciało Ci się wieszać - dzięki temu zrobiłaś takie piękne wianki:))) Bardzo mi się podoba ten w wersji z kolorem, jest bardzo optymistyczny. Masz rację, na marmurze ładnie by wyglądał.Co robisz podczxas owojania sznurkiem pojemniczków? bo ja wtedy chodzę po mieszkaniu, wnerwiając tą czynnością owijania, swego Ślubnego. Jest to wtedy połączenie przyjemnego z pożytecznym:)))
OdpowiedzUsuńJa mam pudełko muszelek z Sopotu- nazbierał je mój wnuczek i mam mu zrobić pudełko oklejone muszelkami, tylko jakoś mi nie po drodze do tej robótki.
Miłego, ;)
Aniu - jak owijam to siedzę - nie chodzę. Męża bym tym nie wnerwiła - on jest okropnie spokojny! Nic go z równowagi nie wyprowadza :D
UsuńOklejaj to pudełko babciu gnuśna! ;-P
Powiem tak - dobrze, że nie wykorzystałaś sznurka na szyję, bo tu wiele par oczu może podziwić to co poczyniłaś z niego a poczyniłaś wiele i pięknie, i jakże przydatne rzeczy np taki pojemniczek na walające się pismaki, z muszelkami czy bez oba śliczne.
OdpowiedzUsuńMoże i ja się zainspiruję takimi sznurkowcami.... i coś sobie omotam...ale na pewno nie szyję :-))))))) ... tylko nie mam kota a co za tym idzie pojemnika po karmie dla niego... co by tu omotać....
Pozdrawiam Dorota F.
Dorota - omotaj jakąkolwiek puszkę! Po kukurydzy, groszku, fasolce. Ba! Możesz iść "w wielkość" i taką po brzoskwiniach zrecyklingować ;-)
UsuńBędę szczera i tak oto powiem, że jakoś ten sznurek do szyi nie pasuje. Nie jest twarzowy. Dziękować za to za twą twórczą duszę, gdyż zaiste piękne wianki popełniłaś :)
OdpowiedzUsuńIgiełko - dzięki! Sznurek na szyję za cieniutki, szkoda by go w sumie było ;-)
UsuńCiekawa jestem, co zrobisz, jak zechcesz się unicestwić tabletkami lub, nie daj boże, nożem? Ty to masz twórcze pomysły:)))) Czy będziesz zła, jak zrobię podobny wianek, ale z zupełnie innymi kwiatami? Oczywiście, kiedy go zrobię, podam źródło inspiracji:)
OdpowiedzUsuńJaskółko - tabletki? Nieeee... To takie nieekologiczne ;-) Nóż? Nieeee... To takie nieestetyczne - ta krew sikająca! ;-D
UsuńPlagiatuj, kochana, do woli :-))
tabletki, fakt nieekologiczne, ale może jakaś fikuśna bransoletka powstałaby? A nóż. Wbity z furią w deskę z okrzykiem NIE? Cóż za cudny element dekoracji kuchennej? Ty to lepiej jeszcze raz przemyśl.
UsuńJaskółko - bransoletka z tabletek... Brzmi dośc zachęcająco :-D
UsuńFutryny mam metalowe, niestety... Szkoda noża :-D
Ależ kochana poszalałaś z tym sznurkiem...super te wianki machnęłaś...a te pojemniki na walające sie ołówki sa nieziemskie...
OdpowiedzUsuńKasiu - lubię sobie czasem nietypowo poszaleć ;-) dziękuję za pochwały! Tyś moim guru wiankowym :-)))
UsuńA co to zły humorek, depreska? Nie Ty jedna, ja też chodzę wkurzona od wczoraj, taki life i nic nie poradzisz:)A sznurek wykorzystałaś bardzo , bardzo ładnie:)Pozdrawiam!!!!
OdpowiedzUsuńDanusiu - gdzie tam! :-D Jak depreska? Humorek mam jak zwykle zaraźliwie optymistyczny :-D A co Cię tak wkurzyło???
UsuńPomysł pierwszorzędny - mam na myśli kółka i sznurki - gdyby je ozdobić wiosennie, może ta zmora zima by sobie poszła:)), a może coś z Wielkanocy? Pożyczę sobie Twój pomysł i ozdobię wielkanocnie. Pozdrawiam Małgoś
OdpowiedzUsuńMałgoś - bardzo proszę! Pomysł nieopatentowany, więc do wykorzystania przez chętnych :-)
UsuńCo ja z Tobą mam Ato, ciągle kurowac przez Ciebie się muszę:(( a to kolki dostanę, a to boki zerwę, o wielokrotnym opluciu monitora nie wspomnę:)) Daj Ci Bozia długie latka, byśmy czas mieli cieszyc się Twoimi postami:)))
OdpowiedzUsuńAlicjo - dzięki! I oto mi chodzi w moim pisaniu :-)))
UsuńZawędrowałam już nie wiem jak i podczytuję. Pomysły na sznurek urocze, aż się chce biec do sklepu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAgaja - dziękuję :-)
Usuń