Bez specjalnej przyczyny.
No może jednak powód był, bo sterta prasy sypała się na prawo i lewo bez umiaru.
Wyciągnęłam ładnych kilkanaście kilogramów szczęścia i zaczęłam segregację.
Osobno gazety z frywolitkami, osobno hardangerowe, zagraniczne, drutowe, szyciowe, "Wena", "TI" i tak dalej...
Podłoga wokół mnie zamieniła się w kolorowe śmietnisko.
Ale przynajmniej przekonałam się, że niesłuszne były moje narzekania na deficyt prasy rękodzielniczej.
Potem ułożyłam wsio rocznikami, a w rocznikach wg. miesięcy. Porządek musi być i basta!
Niestety, zaczęłam również przeglądać co poniektóre gazetki...
I tak oto w jednej z nich znalazłam pomysł na świetną zakładkę do książki.
Kocią zakładkę.
Zakładka jest słusznych rozmiarów i raczej trudno będzie ją zgubić ;)
A ponieważ nabrałam rozpędu, no i maszyna do szycia i tak już została wywleczona z kąta, to postanowiłam wprowadzić w czyn swój dawny zamysł, ciągle spychany na kiedy indziej.
Mianowicie: mam kalendarz nauczyciela. Rzecz przydatna, acz okładką nie powala. Wręcz nudzi.
Poza tym, oprócz mnie, takie kalendarze ma cała kadra pedagogiczna w mojej szkole w liczbie ponad 80 osób.
Wszystkie kalendarze jednakie... Często dochodzi do pomyłek i koleżanka koleżance nieświadomie podkrada kalendarz. Trudno się temu dziwi, skoro one tak samo wyglądają: nostalgiczny widoczek morski z palmami w egzotycznym kraju bliżej nieokreślonym.
Chyba tylko po to, żeby uświadomić nauczycielskiej braci, że tropiki za swoją pensję, to nauczyciel raczej tylko na obrazku może se pooglądać.
No to ja już nie będę pławić oczu w otchłani mórz ciepłych. W końcu zrealizowałam swój pomysł na spersonifikowanie kalendarza.
Okładką:
Kocią! No bo jakby inaczej mogłoby być! :-D
W środę mam radę pedagogiczną. Się będę lansować, że hohoho! I nikt się nie pomyli i mi nie rąbnie mojej własności. Nie ma bata! Drugiej takiej okładki po prostu nie ma :-D
A przynajmniej u mnie szkole ;-)
Szablon pierwszego kota pochodzi z gazety "Wena", a drugi z internetu (ogólnie dostępny).
Śliczności! Nie ma to jak wpaść w szał porządków :)
OdpowiedzUsuńMajeczko - dzięki! Póki co - więcej porządków nie planuję :-D
UsuńPorządek musi być ale w tej dziedzinie przeważnie chwilowy ;)
OdpowiedzUsuńBeatko - masz rację :-D Jak znam życie, to za kilka tygodni będę mogła od nowa zaczynać układanie, segregowanie i sortowanie gazetek ;-D
UsuńI może kolejną rzeczą się zainspirujesz :) - może po to powstaje bałagan ;)
UsuńMoże tak być ;-D
UsuńW mojej jest :P Wyszywana :P
OdpowiedzUsuńCo roku robię sobie inną :) :) :)
Aniu - no to nasze są niepowtarzalne ;-) Nie dziwi mnie to - wszak kociarze to elita elit ;-))
UsuńSpersonifikowany kalendarz zdecydowanie nabrał uroku - mój się personifikuje już drugi rok... a jakże sowio ;-)
OdpowiedzUsuńMój ubiegłoroczny nie doczekał ubranka - łysy się ostał biedaczyna, aż po kres dni swych :-D
UsuńA ja zamówiłam sobie w zeszłym roku taki cudny filcowy pokrowiec i tylko przełozyłam na tegoroczny :-)
UsuńSylwka - a ja będę mieć inny za rok. O! I też se sama temi ręcami uszyję. Nawet już wiem jaki :-DDD
UsuńAtuś! Obie cudne :) I kocie! :)
OdpowiedzUsuńUściski
Asiu - dziękuję Ci :-))) Ściskam Ciebie, Jędrusia i całą kocią ferajnę :-))
UsuńKoty kapitalne! A dzięki Twoim poprzednim postom (zaglądam do Ciebie regularnie tylko po cichutku :) ) przypomniałam sobie o moim Łuczniku 466 głęboko schowanym! wyciągnęłam i w pierwszym odruchu postanowiłam odsprzedać, ale ponieważ to pamiątka po mamie, została a ja zaczęłam na niej szyć! A szyje wszystko i dzianinę i firanki :)
OdpowiedzUsuńEwka - a niech Cię ręka boska broni sprzedawać! Toż to opoka maszynowa jest. Nie do zajechania.
UsuńGazetki mają podstępną naturę i skłonnośc do "samobałaganienia" oraz do namnażania się.A okładka kalendarza jest super - żeby tylko przetrzymała macanie i miętoszenie podziwiających - bo, nie wiem czemu, ludzie najczęściej podziwiają nie oczami ale łapskami. Jak nie pomaca to nie widzi., takie ludzkie kalectwo.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Aniu - a niech macają. Jak popsują, to będę mieć motywację do nowego uszytka ;-)
UsuńHa! kOLEŻANKOM SZCZĘKI OPADNĄ!!!!!!!! Zakładeczka super!!!
OdpowiedzUsuńDanusiu - taki też cel mi przyświecał - szczękoopad koleżanek ;-)
UsuńCzłowiek to jednak próżny jest, nie?
UsuńAnia - a pewnie! Ale lepiej jak próżny, niż jak pusty ;-)
UsuńOkładka świetna! W tym kalendarzu przygotuj kartkę na zamówienia na kolejne okładeczki dla koleżanek :)
OdpowiedzUsuńDarka - raczej wątpię. To tak nie działa :-))
UsuńOkładka - bosssska:), można ściągnąć? Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńAudrey - ściągnąć ją z kalendarza? Mowy nie ma! :-D Jeśli chodzi o ideę to proszę bardzo - nie jest opatentowana :-)
UsuńTo pewnie po radzie pedagogicznej będziesz miała zamówienia na takie wspaniałe okładki!
OdpowiedzUsuńŚliczna zakładka i okładka!
Serdecznie pozdrawiam i czekam na trochę wiadomości o Fredziu i Lucusiu, bo się stęskniłam za Twoimi pupilami:))
Małgosiu - Lucek i Fredek tłuką się dość regularnie, razem sypiają i ramię w ramię szaleją po dworze i po domu. Relacja o dwóch szurniętych kocurach zapewne niebawem pojawi się na blogu :-)
UsuńKomplet niczego sobie ...nono ..a koleżanki zazdroszczą??aa środa dziś posypią się zamówienia to pewne ..a jak im odmówisz??
OdpowiedzUsuń