Kochane moje wierne czytelniczki i komentatorki!
Bardzo Wam dziękuję za odwiedziny na blogu :-)
Przepraszam, że nie odpisywałam na komentarze, ale na skutek zawirowań życiowych kompletnie nie miałam czasu, ani nastroju na pisanie.
Czytałam z uśmiechem na paszczy to, co pisałyście pod poprzednim postem. Ale czasem jest tak, że słowa zamierają, zanim palce dotkną klawiszy.
Na pewno znacie to uczucie.
Takie obezwładniające.
Bezsensowność i bezsilność.
Chwilowo też mnie takie capnęło, ale jakoś się otrząsnęłam.
O szczegółach pisać nie będę.
Już jestem ogarnięta i normalna - o ile w moim przypadku w ogóle można o czymś takim mówić ;-).
Dzisiejszy wpis będzie jednak mega krótki.
Tak więc żeby nie przeciągać pokażę Wam wygraną w słodkiej zabawie u Eli
Prześmieszne ekoludki - zawieszki na komórkę :-)))
Zdjęcie jest z blogu Eli.
Oprócz nich, w kopercie była karteczka z miłymi pozdrowieniami i dwoma filcowanymi serduszkami :-)
Elu! Bardzo Ci dziękuję! :-))
Tak więc zgodnie z obietnicą, że będzie krótko - kończę wpis.
Idę czytać co u Was i odpowiedzieć na maile :-))
Buziaki!
Trzymaj się Ato!Nie zamieraj z bezsilności.
OdpowiedzUsuńJa także odebrałam przesyłkę od Eli i mam takiego ludka:)
Będzie dobrze, musi być dobrze!!! Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńfajne ekoludki
OdpowiedzUsuńa mnie też takie coś bezsilne dopadło - zmęczenie materiału remontem niekończącym się nastąpiło
buziaki
To jakaś chyba epidemia jest z tymi zawirowaniami... U mnie też takowe się pojawiły i aby nie dać się dobijającej chwilowo rzeczywistości zdecydowałam się na RR...
OdpowiedzUsuńDziękuję za zgłoszenie do zabawy :-) i za maila.
Nie zamarłam!
OdpowiedzUsuńNo... Może na chwilkę ;-)
Ale już ożyłam.
Dzień fizycznego tyrania w ogrodzie już mnie ustawił do pionu!
krótko lecz treściwie, gratuluję wygranej
OdpowiedzUsuńKonKata
Właśnie tak coś misie dziwne wydawało (wydawały? ;), że Ata cicho siedzi. :> Ale jak już jesteś z powrotem, to bądź sobie normalnie nienormalna. A co sobie będziesz żałować! :D
OdpowiedzUsuńCzasem zdarzają się takie chwile, ale najważniejsze, że już jesteś :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranej :)
Pozdrawiam
Ato, nawet najdłuższa żmija mija, więc głowa do góry. A skoro zaglądasz na blogi, to Ci donoszę,że właśnie umieściłam na swoim blogu motylki podpatrzone u Ciebie.Dokładnie zrobiłam tylko tego z zielonego kordonku, resztę robiłam w ten sposób,że w ostatnim rzędzie słupków zrobiłam pełne tylko 4 motywy.Po złożeniu przyczepiłam tę spodnią warstwę leciutko nitką, z której był robiony motyl.
OdpowiedzUsuńMiłego, :)
Ata no co ty...taki króciutki wpis?
OdpowiedzUsuńPowodzenia i głowa do góry...pozdrawiam
Nie no, no nie bądź normalna! Bądź sobą znowu;)) Dobrze, że już lepiej - też tak mam aż nazbyt często, że i duch nieochoczy i ciało mdłe i też stwierdzam, że najlepsza na to jest praca fizyczna;)
OdpowiedzUsuńFajne ekoludki!
OdpowiedzUsuńDobrze,że jestes i już piszesz!
Pozdrawiam
Gratuluję wygranaj. Mam nadzieję ,że jest już wszystko OK:)
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam
fajna wygrana!!! moje gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że wszystko się poukładało i częściej będziesz pisać :)
Czy długo, czy krótko...zawsze fajnie !
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za miłe i ciepłe słowa :-)
OdpowiedzUsuńJestem i raczej będę - na złość moim wrogom ;-DD
Hej Ata, mnie tez czasami tak dobija, wtedy wystarczy jakas fotke wstawic na pokrzepienie serc i poprosic czytelnikow o cieple komentarze. To poprawia nastroj, jak sie widzi zyczliwych ludzi :)))
OdpowiedzUsuńAta, jak Ciebie nie ma dłużej, to ja tęsknię...bo tu mozna zawsze pewnikiem, jak w dym...i zawsze miło spędza sie czas, i humor murowany...miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńAta, dobrze , ze terapia ogródkowa pomogła:)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci samych pionów życiowych:)
Pozdrawiam
Eeee, tak to wiele z nas ma, ja jeszcze "zamarta" jestem:P
OdpowiedzUsuńNie dawaj się zawirowaniom, pamietaj po co bloga masz:DD
Pozdrawiam gorąco mimo zamarcia:DDDD
Atus, kochana jak ja się cieszę,że Ty już normalna jesteś:)))Uwielbiam czytać Twoje posty, więc takie dłuższe przerwy są zdecydowanie nie wskazane!
OdpowiedzUsuńbuziaki
Ato kochana,to pewnie te emocje silvexowe nerwy Ci struły,chociaż bezposrednio Cię nie dotykały... ale wracamy już do życia,wracamy.Dziękuję Ci za wsparcie.Ja cały tydzień na zastrzykach jechałam,bo ogłuchłam normalnie i Pani laryngolog powiedziała,że to od stresu:cD
OdpowiedzUsuńznaczy się - nabiłaś armaty i piki naostrzone.
OdpowiedzUsuńW taki upał czasem trzeba przedrzemać by ruszyć dalej. Czekam na kolejne odcinki bloga!
Dzięki kobitki!
OdpowiedzUsuńWróciłam jak coś ;-))