Historyjkę dzisiejszą opublikowałam prawie dwa lata temu na multiply. Musiałam ją skopiować, bo...
Bo będzie ciąg dalszy...
Dziś trzy moje osobiste historyjki, świadczące o tym, że zbytnia pewność siebie czasami doprowadza nas na skraj rozpaczy i wstydu...
1.
Było to dawno, dawno temu kiedy byłam jeszcze piękna, młoda i do tego licealistka
Mieliśmy wtedy psa o pięknym, acz nie wyszukanym imieniu Duduś.
Dudek miał "twarz" oprycha, wygląd ogólny zbója, a charakter całkiem pogodny. Psisko to miało pewien defekt na urodzie: otóż nie znosił, gdy ktoś wychodził poza ogrodzenie. Uważał, że stado ma się nie rozłazić i grzecznie tkwić w jednym miejscu w zasięgu jego wzroku. Miłe to, acz niewykonalne... Kiedy ktoś się wymykał Dudusiowi poza płot, odczekiwał chwil kilka i hyc! za delikwentem przez ogrodzenie i dyskretnie, niczym partyzant po krzaczkach odprowadzał rzeczoną personę np. na przystanek.
Kiedyś jednak miał pecha i przeskakując przez płot nadział się na ostro zakończone pieńki po wyciętych leszczynach. Skończyło się dość poważną operacją. Po zabiegu trzeba było jeździć z psiną na różniste kontrole i zastrzyki do weterynarza.
W czasie jednej z takich wizyt obok mnie, w poczekalni siedziała sobie pani z szalejącym w jej ramionach pudelkiem. Dowiedziałam się, że ta owca psiej odmiany jest utytułowana w przód i w tył niczym królowa angielska. Poczułam się cokolwiek głupio z moim burkiem woniejącym wiatrem obok takiej psiej arystokracji... Więc milczałam pełna "podziwu"...
Pani właścicielka loczkowatego białasa chcąc pewnie jakoś zachęcić mnie do konwersacji zagaiła światowo pod adresem mojego śmierdziucha:
-A ten pani piesek to niewątpliwie wilczarz?
Lekko zdębiałam, zerknęłam na wór kudeł u moich stóp i odrzekłam:
-Nie proszę pani. To KUNDLARZ!!
Pani odsunęła się lekko ode mnie, tuląc cokolwiek dramatycznie pudlinę...
Kilka dni później, opowiedziałam to zdarzenie mojej siostrze ciotecznej (rodzinnej psiarze) obśmiewając się z pani z zadęciem na psie tytuły. Ku mojemu zdumieniu, moja sis popatrzyła na mnie z politowaniem i powiedziała:
-Ale ty głupia jesteś! Patrz!!
I podsunęła mi pod nos album z psami... O matko!! Na jednej z fotek był... mój Duduś!! Tylko trochę większy. Podpis pod fotką: WILCZARZ....
2.
Kilka lat temu przybłąkał się do nas kot. Przygarnęłam zwierza, bo przecież nie mogłam zostawić biedactwa na pastwę losu i nocy ciemnej.
Kociak poczuł się w domu jak u siebie od pierwszej chwili i stanął przy ścianie wyraźnie chcąc oznakować swe terytorium. Ale jako iż małe toto jeszcze było, nic z tego mu nie wyszło. A ja obiecałam sierściuchowi szybką wizytę u weterynarza.
Jak powiedziałam, tak uczyniłam. Umówiłam się za czas jakiś na zabieg.
Podpisałam wsie papierki, zgody i deklaracje. Bach kota na stół w celu podania głupiego Jasia, a pani doktor mówi:
-Nie możemy kastrować...
-A czemu?? - zapłonęłam świętym ogniem oburzenia!
-A bo to kotka, nie kot...
Hyyyyyyy.... Taka plama!! Ja!! Kociara z pokolenia na pokolenie!! Próbowałam się jeszcze nieudolnie bronić:
-Ale przecież na ścianę mi toto chciało strzykać!
-Czasem kocice też mają takie odruchy i to myli właścicieli.
No tak... Po objawach sądziłam - do głowy mi nie przyszło zaglądać zwierzęciu pod ogon...
3.
Byłam wtedy w ciąży, więc może to będzie jakimś usprawiedliwieniem dla mnie? Bo szalejące hormony i te sprawy....
Niedaleko mnie mieszkała pewna pani samotnie wychowująca córkę. Paulina była (no i zapewne jest) prześliczną i miłą dziewczynką.
Kiedyś wracając z pracy dojrzałam w pewnej odległości Paulinę z jakimś starszym gościem. Wyraźnie było widać, że facet czegoś od niej chce. Lekko zwolniłam, bacznie przyglądając się rozgrywającej się przede mną sytuacji. W pewnym momencie gostek złapał Paulinę za rękę, a ona chciała mu się wyrwać. Surmy bojowe we mnie zagrały, dałam po garach i w moment byłam tuż obok nich. Wyskoczyłam z samochodu jak ślepa furia i natarłam na natręta:
-No co jest pedofilu jeden?? Jazda z łapami! W tej chwili masz ją puścić zboczeńcu cholerny!! Polowanie się nie udało! Paulina! Do samochodu!
Faceta zatkało... Mowę zachowała Paulina:
-Proszę pani, ale to jest mój tata...
O MÓJ BOŻE! Spraw, żeby ziemia się rozstąpiła i TERAZ, NATYCHMIAST mnie pochłonęła!! Niestety – Najwyższy nie zadziałał, tylko pewnie pomyślał „nawarzyłaś sobie piwa, no to je teraz pij!
Nie pozostało mi nic innego, jak przeprosić Bogu ducha winnego człowieka:
-Strasznie pana przepraszam! Okropnie mi głupio! Nawet nie wiem co powiedzieć...
Facet roześmiał się i ku mojej uldze powiedział:
-Wcale się nie gniewam. Wręcz przeciwnie – bardzo dziękuję, że tak pani zareagowała.
Wprawdzie poczułam lekką ulgę, ale do tej pory na wspomnienie tego zdarzenia rumienię z zażenowania...
Dobre :)
OdpowiedzUsuńCala Ty :D
E tam, Monia! Takie "ciało" to pryszczyk na nim:)) Fajne historie, ale ja myślałam że horrorem troszkę polecisz, a tu tak... normalnie:)
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka, psiara przez rok wierzyła że mam rasowego pieska rasy "candel berry":)))
Gdy dowiedziała się że to żart, a taka rasa nie istnieje, obraziła się na mnie... na kolejny rok:)))
Na widok faceta szarpiącego dziewczę płoche też bym tak zareagowała, przestań się zatem rumienić:)))
Hmmm, no i mój rudasek tez miał być "kobietą", niby sprawdzałam:P
Buziaki Kobieto Dająca... ciała :DDDDD
A ja dopiero teraz przeczytałam o kotach i przy Brzyduli spłakałam się jak nie wiem co. Strasznie mi przykro. A Fredzia (tfu tfu tfu!!!) śliczna i niech się zdrowo chowa.
OdpowiedzUsuńOgromnie mi się podobało.Wiesz, mnie uczono w domu,że wszystkie dzieci są nasze i powinno się reagować, gdy widzi się coś nietypowego, dotyczącego dzieciaka. I pewnie dlatego wtedy nie spotykało się 10 latka z petem w zębach.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Niesamowita jesteś :) I cieszę się, że masz nowego kiciusia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
na psach się nie znam, więc może być i kundlarz
OdpowiedzUsuńna kotach też nie, więc wsio rybka ;)
a za Paulinę, to Ci się medal należy, boś dobrze zareagowała, ja nie wiem czy bym miała na tyle odwagi :(
no a że to jej ojciec był - przeca na czole nie miał tego wypisanego ;P
buziaki
ah u ciebie to ja zawsze sie obsmieje. a wracajac do kotka to kiedys slyszalam ze dobre duszki przychodza do nas kiedy ich potrzebujemy.tak dostalam moja sisi ,kiedy mialam problemy,nie mialam sily wstac z lozka.ale z psem trzeba przeciez wychodzic.pozdrawiam goraco
OdpowiedzUsuńJeszcze, jeszcze....pisz!!! Za malo bylo!!!
OdpowiedzUsuńWiesz co ja mysle, że możesz przestać się już "żenować"...każdy rodzic byłby Ci wdzięczny za takie zachowanie, a na pewno nie ma za złe.
OdpowiedzUsuńJeżeli wspomina tę całą sytuację to tylko z nadzieją, że takich ludzi jak Ty jest znacznie więcej.
Uśmiałam się setnie :) czekam na cześć 2 :)
OdpowiedzUsuńNO,a gdzie ten ciąg dalszy? Bo ja się właśnie rozsiadłam wygodnie, a tu koniec! :>
OdpowiedzUsuńnormalnie jesteś jak Brutal...no może nie jak ta Woda ale prawdziwy męski brutal (to tak na przekór Ivalii :)) bo mnie...kobietę już lekko śniętą doprowadziłaś do łez.. :)
OdpowiedzUsuńoj tatuś to musiał mieć minę :)
pozdrawiam
Ata, Ty jak coś napiszesz. :))))) Piękne!! :D
OdpowiedzUsuńfajne powiastki.
OdpowiedzUsuńmasz warsztat taki jak Lucy Maud Montgomery
niemyślałaś nigdy by napisać książke?
dlaczego ja jestem w nielubi?
OdpowiedzUsuńja cię uwielbiam!!!!
Chyba juz kilka razy pisałyśmy w komentarzach .
OdpowiedzUsuńZabieraj się za pisanie książek kobieto!!!
Hi hi hi! Ostatnie to nie ciało, a serce, oby każdy tak reagował...
OdpowiedzUsuńPo tych trzech historyjkach już nie mogę się doczekać na ciąg dalszy :). Świetne!!! Uśmiech na twarzy mam od ucha do ucha :).
OdpowiedzUsuńNo i przestań się już rumienić - dumna z siebie powinnaś być!
No to się napisałam odpowiedzi i wsio poszło w kosmos! :-///
OdpowiedzUsuńTo teraz hurtem, bo się rozeźliłam!
Dziękuję Wam wszystkim za miłe słowa i za odwiedziny. Jak widać pomyłki popełniam nie tylko robótkując (o czym pisałam wcześniej).
Częśc druga będzie pewnie dziś :-)
chachachacha!!!!!
OdpowiedzUsuńno to się nasmiałam....a tak prawde mówiąc to myślałam,że ja nieźle walnięta jestem....nooo,...ale ...jakby to powiedzieć?...łacha cha cha!!
OdpowiedzUsuńDiablotko - ;-)
OdpowiedzUsuńQro - jak widać walniętych jest więcej na tym świecie. NA SZCZĘŚCIE!! :-DD
Oj, za szybko post o Fre się pokazał i mi ten umknął!
OdpowiedzUsuńHistoria 1 - moja kuzynka ma psicę, wyrzucił ją ktoś na zbity pysk w okresie szczeniactwa w lesie. Kuzynka stwierdziła, że najbrzydszy pies w okolicy MUSI być rasowy! Zaczęła szukać najpaskudniejszych ras i wiesz co, ma psa Corgi! Pewnie skundlony, ale wzorzec trzyma. W niczym psu to nie pomogło bo i bez tego traktowana jest po królewsku!
Historia 2 - Super! Mnie się kiedyś podwórko bało, bo potrafiłam każdemu uwagę zwrócić, ale dzisiaj miło jak mi na ulicy młodzież "dzieńdobry" mówi.
Ta historia z kotką mi umknęła - :))))), dobra!
OdpowiedzUsuńTen wilczarz to niezły gigant. Czy Twój Duduś też miał takie rozmiary? Historia nr 3. Dobrze mieć taki sąsiad jak AT. Pewnie u Was dzielnicowy nie ma nic do roboty?
OdpowiedzUsuń