No nie! Bez obaw! Z natury jestem pacyfistką i przemocy fizycznej nie używam ;-)
Ludzi nie bijam!
Choćby z racji moich gabarytów...
Tłukę turka w sensie, że trenuję splot turecki.
Dziś powstały dwie kolejne bransoletki.
Pierwsza srebrna:
To ta sama, ale nie mogłam się zdecydować, które genialne zdjęcie autorstwa mojej Asi mam wkleić ;-)
I druga bransoletka nazwana przez moją wierną asystentkę Anię "osa"
Tralalala! Chyba nie jestem taka ostatnia w te klocki, no nie??
Lecę więc walczyć dalej z co raz mniej oporną materią drobniutkich koralików.
No, no, no - osa cud, miód i orzeszki. Srebrna też urocza, ale znana mi skądinąd ;-)
OdpowiedzUsuńNieźle Ci idzie to tłuczenie turków :)). Zdolna bestia z Ciebie :). Obie bransoletki mi się podobają, chociaż "osa" troszkę bardziej. Czekam na kolejne dzieła :).
OdpowiedzUsuńSylwia - a skąd? Czyżbym od Ciebie ją na chama i bezwiednie zerżnęła?? O matulu!! NIE CHCIAŁAM!! Samo wyszło!
OdpowiedzUsuńFrasiu - ja też jakoś sobie "osę" ulubiłam.
Fajnie ci wychodzi. Ja też właśnie tłukę turka. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWiodłam Ci ja wiejskie życie bez komputera przez czas jakiś. Zaglądam do Ciebie a tu cuda cudeńka! Fajnie gdy chętna nauczycielka w pobliżu, która zawiłości wyplatania w prosty sposób przedstawi. Ale z Ciebie Atuś niezwykle pojętna uczennica! Osa skradła me serce!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ty może przestań tłuc już tego biedaka... już jesteś w tym dobra zacznij tłuc kogoś innego ;-)
OdpowiedzUsuńPrzepiekne !!! Szybko sie uczysz !
OdpowiedzUsuńTa czarna podoba mi się ogromnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
E tam, od razu zerżnęła - srebrne koraliki i rurki powszechne, samo wyszło, więc proszę się nie strachać ;-)
OdpowiedzUsuńW srebrze wyglądam fatalnie, to mnie nie rusza, ale ta osa! Cudo!
OdpowiedzUsuńTo było do przewidzenia niestety :>
OdpowiedzUsuńJuż jak Ty się za coś złapiesz, to nie ma mocnych... Świetnie Ci to wychodzi a ja zazdrosna jestem! Tez tak chcę, naumiesz mnie???
Bardzo ładnie! A potem spróbuj prawdziwego "pejotowania" na rurce, np. kartonowej.A potem dojdziesz (jak ja) do wniosku,że po co rurka, przy odrobinie skupienia można to robić bez tej rurki. Jeżeli masz zamiar więcej robić takich sznurów ściegiem tureckim, to warto kupić urządzonko + igły do nawlekania koralików.Bo to nawlekanie koralików na nitkę może człowieka wykończyć nerwowo.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
ojjj, zachwycasz zachwycasz! :)) najfajniejsze jest to, że Ty sama wiesz, że fajnie Ci to wychodzi :))
OdpowiedzUsuńJaneczko - tłucz! Niech ma za swoje ;-)
OdpowiedzUsuńIwonko - dziękuję! Sylwia faktycznie jest doskonałą nauczycielką :-)
Beatko - właśnie przerzuciłam się na "coś innego" bo mi już od pewnego czasu po głowie chodziło... Efekty już niebawem :-)
Agni - bo ja się lubię uczyć tego, co mi się podoba, a nie tego co musze ;-)
Carolina - thank you for your visit :-)
Sylwuś - ufff! Kamień z serca!
Lilka - osa i mi przypadła do serca (i do ręki).
Iwonko - tak na odległość? Nie umiem :-(
Aniu - zainteresowałaś mnie tym czymś do nawlekania. Co to za wynalazek?? Bo faktycznie - to dziobanie koralików sztuka po sztuce zajmuje mi więcej czasu niż samo dzierganie.
Kasiu - tak do końca to nie wiem. Tak mi się tylko wydaje :-)
Tłucz, tłucz, zawsze to lepiej ręce zajęte mieć :)
OdpowiedzUsuńCzarno złoty tak!
OdpowiedzUsuńSuper,szczególnie ta "osa"jest fajna :)
OdpowiedzUsuńMagda - inaczej nie umiem siedzieć ;-)
OdpowiedzUsuńKlara - zdecydowanie TAK!!
Elu - to faworytka większości ludzkości ;-)
Sreberko mnie się podoba, bardzo bardzo! Zdolna Pani, oj zdolna!
OdpowiedzUsuńAniu - dzięki! A sreberko właśnie wisi sobie na mojej łapie :-)
OdpowiedzUsuńśliczne te turki :)
OdpowiedzUsuńEwo - dziękuję :-)
OdpowiedzUsuń