Na początku dziękuję dwóm takim fajnym laskom, co mnie wczoraj powstrzymały od pewnego desperackiego kroku... ;-)
Ad rem...
Miesiąc temu zadałam na blogu takie dwie małe zagadki.
Zagadki są już od dawna w użyciu tyle, że jakoś miałam pod górkę z foceniem.
W końcu dziś się zmobilizowałam i mimo upału strzeliłyśmy sobie z małą taką mini sesyjkę ;-)
A więc na początek.
Kto obstawiał poncho, dobrze zrobił :-D
Tym razem nie moje, tylko mojego krasnala ;-)
Powstało przypadkiem...
Bo przypadkiem weszłam w posiadanie tego tęczowego akrylu. Właściwie to Ania mnie na niego naciągnęła.
Nawet nie musiała się specjalnie mączyć z tym naciąganiem...
Ale nie miało być pierwsze! O nie!
Pierwsze miało być to co pokażę jako drugie.
Nawet już miałam to coś rozpoczęte, ale warkoczowa, podstępna jednostka niewinnym głosikiem zapytała:
-A wiesz? Ciekawe jak ta tęcza na drutach wygląda...
No to się dałam podpuścić dziecku (jak dziecko!) i nabrałam na druty tyle oczek ile potrza.
-A ciekawe jak się te kolorki będą rozkładać... - dziecko temat drążyło...
No to machnęłam pierwszy rządek, pokazałam małej wścibskiej i odłożyłam druty z ponchem sięgając po to moje "coś".
I wtedy Ania stanęła przede mną jak kat nad dobrą duszą, wbiła we mnie pełen wyrzutu błękit oczu swych i wygłosiła kwestię:
-TO NIESPRAWIEDLIWE!!
- Co??
-Bo ty nad morzem będziesz miała i poncho i OCIEPLACZ a ja nic!!
Tak więc najpierw powstało poncho, potem wspomniany ocieplacz.
View z przodka:
View z tylca:
Ocieplaczem zaraziła mnie skutecznie Myszopitca. Jak zobaczyłam takie cóś u niej, natychmiast poczułam rządzę posiadania!
A, że i wzór był prosty i chęci były, to i powstało coś na bazie i około tamtego.
Około, bo po pierwsze: inaczej zszyłam wloty/wyloty na ręce.
Po drugie jest ciut krótsze niż tamto.
A po trzecie: jest takie hmmm... mniej reprezentacyjne niż Marty.
Ale...
Ale on ma mnie grzać ten pan! Ozdabiać nie musi! A ozdobą mogę być ja ;-DD
Teraz bez słów, bo złość mnie zatyka i po raz kolejny wywnętrzać się w tym temacie nie będę:
Na pocieszenie i osłodę zapraszam na muffiny jagodowe:
Przepis jak zwykle w Garkotłuku.
Napisałam,kurna,żebyś spadała z muffinkami w diobły. I że na temat dziergadeł ślinić się nie muszę chyba,bo juz to zrobiłam ustnie :P
OdpowiedzUsuńZżarło mi komencik to tera się zaprezentuję jako anonim,może się uda...
Laura
buahaha! Uśmiałam się z Laury :)
OdpowiedzUsuńŚwietny ocieplacz! Ozdabia Cię hihihi ;)
Ocieplacz i poncho świetne i z pewnością nie raz tego lata się przydadzą :). A muffinką chętnie się poczęstuję - uwielbiam jagody :)).
OdpowiedzUsuńLaura - potwierdzam - śliniłaś się ustnie. Aż mi z fona kapało ;-D
OdpowiedzUsuńAniu - a ja jego nie?? :-((
Frasiu - ocieplacz niewątpliwie przyda mi się w mojej pracy przed włączeniem ogrzewania...
Muffinki są smaczne i prościutkie do przygotowania :-)
Zjadłam wszystkie cztery, a one nadal tam są! Jak to możliwe???????
OdpowiedzUsuńPrace ręczne na medal, zwłaszcza urokliwie na modelkach się prezentują! A mufonami to mi przypomniałaś moje dokonania, o którym napomknę zaś!
OdpowiedzUsuńzarombiscie :-)
OdpowiedzUsuńFajne kolorki ma to ponczo :)
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
lato latoś zimne, więc i poncho i ocieplacz przydadzą się, o noszących je paniach chciałoby się rzec: na modelki je:)
OdpowiedzUsuńwidok muffinek powoduje ślinotok i burczenie w brzuchu, a na noc nie będę się wszak objadać( i tak już bogato wyglądam);))
Ślinotoku dostałam na te muffinki :P
OdpowiedzUsuńMłoda, rasowa modelka :)
Mamuśka zdolniacha :)
Piękne, piękne, piękne -weź je dziś ze sobą, plisssss. Już wiem na co kupię włóczkę w Magic Loop , taką boską, szmaragdowo-zieloną. A muffiny chyba dziś upiekę - wiesz, mam gości ;-)
OdpowiedzUsuńEee... mufiny jakieś obślinione, nadgryzione...
OdpowiedzUsuń...warkocze są! To ważne! Ściskam :)))
Elu - dokonałaś niemożliwego! Zjadłaś ciastko i masz ciastko :-DD
OdpowiedzUsuńAniu - to czekam z niecierpliwością ::-)
Aga - :-DD
Anek - aż oczy bolą jak się dłużej patrzy :-D
Alicjo - przydają się, oj przydają. A muffinki polecam - nawet na noc - są pozbawione kalorii ;-)
Klaudia - dziękować :-)
Sylwuś - już wzięłam. I ciekawe... Ja dziś w gości jadę. I upiekłam muffiny :-D WIesz coś o tym??
Jolcia - kto późno przychodzi... ;-)
Warkocze są! Nie może być inaczej!
Fajny ocieplacz i poncho tez super. Aparatka z tej Twoje córki. Umie Cię podejść.
OdpowiedzUsuńNo i wszystkie muffinki zjedzone..a dla mnie nie ma buuuuu...chyba sobie muszę sama upiec :-/
OdpowiedzUsuńBardzo fajny ten ocieplacz i poncho też :-)