piątek, 18 listopada 2011

Agata...

Jak sporo z moich czytelniczek wie, jestem jedynaczką.
Jedyne dziecko swoich rodziców.

Ale mam siostrę.
Ona też jest jedynaczką. Czyli jedynym dzieckiem swoich rodziców.

Dziwne?
Nieeee.
Po prostu - mój tata i Tata Agaty byli rodzonymi braćmi.
A my z braku prawdziwego rodzeństwa mówimy o sobie siostry. Wzbudzając tym zdumienie osób niezorientowanych ;-)
Nie będę tu pisać o niezrozumiałej więzi, która nas łączy. Można ją porównać tylko do tej, która spaja bliźnięta jednojajowe...
Często gęsto mamy między sobą coś w rodzaju telepatii.
Zdarzają się nam też te same rzeczy w tym samym czasie tyle, że w różnych miejscach.
Twierdzimy, że w zasadzie nasze codzienne telekonferencje mogłyby się toczyć bez słów - i tak wiemy o czym będziemy gadać ;-D


Dziś w nocy Agata odeszła...
To był szok!
Ziemia usunęła mi się spod nóg.
Pustka...
Żal...
Rozpacz...
Tylko tyle poczułam...


Spotkałam się z jej mamą.
-Jak to?? Jak mogła? Tak bez ostrzeżenia? Bez pozwolenia starszej siostry??
-No po prostu. Była bardzo zmęczona, położyła się spać i powiedziała, że nie ma zamiaru kiedykolwiek się obudzić i już jej nie ma. No umarła!! Nie rozumiesz??
-Rozumiem... Ale jak ona mogła? Tak po prostu?? Jak teraz mam żyć?
-A nie wiem! I nie licz na to, że cokolwiek po niej ci dam!
-Ja nic nie chcę! Skąd to przypuszczenie??
Wzruszenie ramion. zamiast odpowiedzi.
-Przecież wczoraj wieczorem gadałyśmy przez telefon i nic nie powiedziała, że umrze!
-Zawsze robiła, co chciała!
-Słuchaj - pochowamy ją w grobie Dziadków, z Tatą?
-Mowy nie ma! Na Wólce Węglowej!
-Gdzie??? I co?? Mam do niej tylko raz w roku jeździć??
-Co mnie to obchodzi! Ja mam wygodniejszy dojazd na Wólkę!
Zdruzgotała mnie...
Z rozpaczą w sercu wzięłam komórkę do ręki, bo ciągle nie wierzyłam, że Hoga odeszła...
-Muszę do niej zadzwonić! Niech mi sama powie, że nie żyje, do cholery! Inaczej nie uwierzę!!
Spojrzałam na wyświetlacz...










-Oooooo jasssssnyyyy gwint!! Za pięć siódma!! ZASPAŁAM!!!!!


Gadałam dziś z Agatą. Żyje i ma się dobrze.
Opieprz dostała za umieranie bez pozwolenia. Obiecała poprawę ;-D

42 komentarze:

  1. O matko, ja muszę Ciebie opieprzyć za straszenie. Ja na serce chora jestem, nie wolno mi tego robić:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko! Ata! A już tak mi było przykro :-) Nabrałaś mnie jak zwykle :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja Cię opierdzielam równo i po całości!
    Wlazłąm w to emocjonalnie jak w masło - aż jestem zła!
    Dostałabyś w czapkę, jakbym była bliżej.
    Masz szczęście, glizdunio, że Cię lubię - masz szczęście!

    OdpowiedzUsuń
  4. napięcie jak u mistrza suspensu Hitchcocka ;))
    pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Ata - sumienia nie masz! Dobrze, że serce mam w miarę sprawne, ale na przyszłość będę Twoje posty czytała od końca ;)). Będzie mniejszy stres :)).

    OdpowiedzUsuń
  6. o matko jaki straszny sen.mi sie kiedys snilo ze mnie zmija czarna ,kobra chciala ugryzdz a ze ja mam gadofobie to obudzilam sie zlana potem i balam sie przez caly dzien

    OdpowiedzUsuń
  7. Irenko - na mojego bloga wchodzi się na własne ryzyko ;-)

    Koronko - to co? Źle, że nie musi Ci być przykro?? :-DD

    Dorotko - a za co ten opierdziel?? Zamiast się cieszyć, że to był tylko sen, to Ty się wściekasz?

    Anne - temat sam mi się nasunął ;-)

    Frasiu - i to jest dobry pomysł :-DD

    Majowa - na mnie tak działają pająki! Brrr!

    OdpowiedzUsuń
  8. boszeeeeeeee Ty to umiesz wprawić człowieka w skrajne emocje obok siebie!! Nienawidzę takich snów ...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja już prawie ryczałam.... nie wolno tak. Jeszcze mi serce lata...

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś podejrzewałam, że to sen, przez ten dialog z ciocią.Ale takie sny mogą człowieka przyprawić o atak serca.A potem cały dzień siedzi ci ten sen w głowie. Kiedyś śniło mi się, że umarłam. Leżałam w trumnie, nieśli mnie na cmentarz, a ja okropnie w niej płakałam, tak mi było siebie żal.Obudziłam się spłakana i usmarkana.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ata, cholero jedna... jak Cię gwizdnę... Ja po przejściach jestem traumatycznych... mogłabyś więcej nie urządzać takich sennych postów... jużem sie popłakała i już za fona chwytałam mimo że po 22, coby Cie wspierać...
    Mam nadzieję, że się poprawisz... Millu

    OdpowiedzUsuń
  12. głupie, tak sobie igrać , z naszymi uczuciami ! tak nie można !!
    zebys sobie nie wykrakała..
    madzik

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochane,taki sen wróży długie i dobre życie!!!Ja tu nowa ,bloga nie mam ale uwielbiam Wasze!!!nenka

    OdpowiedzUsuń
  14. mogę użyć niecenzuralnych słów?

    za to co nam zrobiłaś, mogę
    ja pierdolę, Ata jak Cię spotkam to Ci nastukam za siebie i resztę

    nawet dialog mnie nie zmylił, bo z Tobą nigdy nic nie wiadomo :P

    dobrze, że to tylko sen
    buziaki
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  15. Widzisz? Widzisz?
    Więcej takich jak ja.
    Masz w czapkę, niech Cię tylko dopadnę!

    OdpowiedzUsuń
  16. Westchłam sobie po końcowej mowie z ulgą. Ty masz bardzo sugestywne sny.

    OdpowiedzUsuń
  17. A mnie się od początku coś podejrzane widziało - i całe szczęście bo bym się przejęła :) Ale pisanie to ty masz... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Rany a ja się już popłakała.
    Nie wyobrażam sobie siostrę stracić. Prawdziwą czy cioteczną.
    Jak bym mogła bym ci klapsa dała

    OdpowiedzUsuń
  19. Ku pokrzepieniu serc... jasssssssssne.
    Pasuje jak ulał.
    Kobieto! Jak Ty nie masz litości dla swoich czytelniczek - dobrze, że wiem, czego się tu można spodziewać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. robić będę jak Frasia, czytać Twe posty od tylca;)) czytam po północy, dobrze, że to był sen, bo gdyby nie....już bym snu nie miała z nerwów;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Całe szczęście, że nie wytrzymałam narastającego napięcia i przeskoczyłam na koniec opowieści. Zawału tu można dostać ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Alez smieszne...

    OdpowiedzUsuń
  23. O matko Boża, ależ napisałaś post.Dobrze że to był tylko sen, ale nie chciałabym takiego mieć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Ciarki mam,i nic nie powiem!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. Tym razem to poszłaś bo bandzie. Dałam się nabrać, już miałam łzy w oczach, nie pomyślałam, że to może być temat do nabierania koleżanek. Nienawidzę Cię dziś ;) ale uwielbiam czytać :))))

    OdpowiedzUsuń
  26. Hahaha! Zamarłam normalnie, ale dialog mi tak pod Chmielewską podchodził :) Nie będę Cię opieprzać, bo inni już to zrobili. Uwielbiam to co piszesz i strasznie żałuję, że osobiście Cię nie znam. Całusy:*
    PS: Dzięki za maila z blokowaniem. Tak jak myślałam :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ty szalona babo:)
    jestem w szoku...no nie...powaliłas mnie tym dialogiem...
    Jeju jak dobrze, że to tylko sen..

    OdpowiedzUsuń
  28. Dobry, czarny humor.
    Czasami warto przeprowadzić sobie taki trening, gdyby przyszło rzeczywiście kogoś nagle utracić.

    OdpowiedzUsuń
  29. Madziu - a myślisz, że ja się relaksowałam śpiąc??

    Violet - oj tam, oj tam! Polata i przestanie ;-)

    Anabell - no to miałaś sen jak ze złego snu ;-) Zywcem prawie pochowana...

    Millu - absolutnie nie obiecuję poprawy!

    Madzik - ależ ja nie igram z niczyimi uczuciami. Przecież początek posta jest w czasie TERAŹNIEJSZYM, a nie PRZESZŁYM. Trzeba czytać dokładnie ;-P

    Nenka - właśnie tak jest :-)) I zapraszam częściej.

    Kasiu - nastukasz mi?? To ja w takim razie na wszelki wypadek WYJEŻDŻAM W STYCZNIU! Na wszelki wypadek ewentualnie zahaczę jeszcze o luty :-PP

    Dorotko - nie dopadniesz - zmylę pogonie :-P

    Kankanko - sugestywne i co ciekawe czasem sny snią mi się w odcinkach! Jednej nocy jeden sen, a następnej ciąg dalszy!

    Andape - i słusznie podejrzewałaś - przynajmniej nerwicy sobie oszczędziłaś ;-D

    Duditko - ja też sobie nie wyobrażam... Dlatego tak długo ten sen we mnie tkwi.

    Elu - no toż pokrzepiłam! Na końcu! Ulgę większość z Was poczuła ;-D

    Alicjo - dobry pomysł! Czytaj jak Frasia zaleca :-D

    Rybko - i to też dobra metoda na lekturę moich postów ;-D

    Anonimie - raczej nie widzę powodów do płaczu.

    Bożenko - sen okropny! Nie da się oddać tego, co czułam jak się śnił. Do tej pory mam gęsią skórkę.

    Anka - no i jak? Ciarki minęły i bezgłos też? ;-D

    Krzysiu - alez ja nikogo nie nabierałam! Nigdzie nie skłamałam! W żadnym kawałeczku posta!
    Ps: mija Ci już to nielubienie? ;-D

    Oleander - Bogu dzięki, że chociaż Ty mi opieprzania oszczędziłaś!

    Renifer - treningu nie da się przeprowadzić w tej kwestii. Wiem to aż za dobrze. Wydaje mi się, że raczej dzięki, czy bardziej przez takie czy inne zdarzenia w moim życiu nabrałam dystansu do odchodzenia na tamtą stronę...

    OdpowiedzUsuń
  30. Też będę czytać od końca, albo lepiej od komentarzy.
    No dałaś czadu po całości.
    Całe szczęście, że to jednak był tylko sen.
    Pozdrawiam serdecznie, Agatę też :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Uprasza się o nie robienie takich postów w przyszłości, bo jak padnę przed komputerem, to Ci dzieci dam na utrzymanie! A podobno ulgi likwidują ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Iwonko - dziękuję w imieniu Agaty, która poczuła się cokolwiek pominięta w komentarzach ;-D

    Kasico - czy aby na pewno chcesz, żebym to ja zajęła się Twoimi dziećmi jakby co? ;-D

    OdpowiedzUsuń
  33. Za młoda jestem na zawał. Ata opanuj się.

    OdpowiedzUsuń
  34. uwierzyłam:D mi sie kiedyś śniło, że własną matkę zabiłam i pod oknem ukryłam w kupie liści, nie pamiętam czy mi podpadła, ale rano bałam sie wyjrzeć przez okno:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Gdyby nie to,że Cię znam... to normalnie bym się wciągła w ten złowrogi sen... ale podejrzewałam podstęp i dotrwałam spokojnie do końca...

    OdpowiedzUsuń
  36. o masakra! dobrze, ze najpierw przeczytałam kolejny wpis, a tam było cudzysłowie...
    ale talent to Ty masz :)

    OdpowiedzUsuń
  37. do grobu mnie kiedyś wpędzisz ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Też uważam, ze powinno się uprzedzić siostrę o swojej śmierci :) Dobrze, że ochrzan dostała to weźmie sobie ten fakt do serca :)
    hi hi hi miło się czytało :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Ata, mateńko!!!! no wierzyłam, aż do tego budzika!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  40. Ty się powinnaś naprawdę leczyć, dzieci powinni objąć specjalny programem psychologicznym, męża na rok wysłać do sanatorium po miesięcznym przebywaniu z Tobą, a obrońcy praw zwierząt kota zabrać jak najdalej od Cię

    OdpowiedzUsuń
  41. Noooo ja nie wiem, czy już na to nie za późno...
    Psyche mają już przeoraną na stałe!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)