Są w moim życiu sytuacje (nader częste), które wprowadzają mnie w konsternację i zażenowanie...
Może nie tyle ludzka głupota to powoduje, ale okoliczności i sytuacja.
Tak też było i w mijającym tygodniu.
Wtorek to był.
Stoję w blokach startowych przed wyjściem z domu.
Ania jakoś opieszale się zachowuje i w końcu wydusza z siebie problem:
- Mamoooo...
- No??
- Poproszę czapkę...
- CO TY CHCESZ?? - Zdębiałam.
- Czapkę... - Szepnęła warkoczowa ze wstydem.
- Oszalałaś?? Przecież mrozu nie ma! Ciepło! +3 jakoś, czy +1! Zimno ci??
- Nieeee... Tylko mam basen.
- No i?
- No i nie mam czapki!
- Kurna! Kaptur masz!
- Ale ja chcę czapkę!!
- Dżizas! A skąd mam ci wziąć! Opaska może być (gmeram z rozpaczą w szufladach przedsionkowych).
- Nie bardzo...
- Nie bardzo? No trudno. I tak nie ma. A po co ci czapka??? Przecież w mrozy trzaskające nosimy!!
- Wiem, ale każą nam mieć na basen.
- Yyyyyy.... Na basen??? Czapki??? A może czepki??
- Nie! Czapki!
- Nie rozumiem.
- NO bo jak wracamy z basenu, to mamy mokre włosy i to podobno nie jest dobrze.
- Kaptur masz - szepnęłam załamana.
- Ale mają być czapki!!
- Kurrrrdeeee!!! Masz czapkę!! Ślimaka!!! Ale za ciepła na dziś!! Nie dam ci moheru z wełną!! Ugotujesz się!
- Wiem. A innej nie mam? - Ania bardziej stwierdziła, niż zapytała.
- Nie masz!
- A ja muszę mieć. Bo jedynkę dostanę...
- Z czego?? Z WF-u?? Przecież Masz zwolnienie!
- Tak! Ale z zachowania mi punkty odejmą!
Gwoli
wyjaśnienia - Ania ma zwolnienie z zajęć WF. Nie na krzywą twarz, tylko
z powodów takich czy innych. Nieważne jakich. Na basen chodzi na tzw.
"lajcie" na moją prośbę i z poparciem lekarza. Nie jest oceniana.
A zachowanie mają oceniane "punktowo"
-Boszsz!! Z powodu "niemania" czapki??
- Noooo. Bo w regulaminie WF'u jest napisane: czapki na basen obowiązkowe!
- Czepki - poprawiłam odruchowo.
- Czapki!
-
Kurrrdeee!! Ania! Czapka na mokrą głowę, to jak kompres! Mokre włosy,
opatulone czapą parują, a potem szybko marzną i katar gotowy. W kapturze
nie ma okładu - zimniej, ale zdrowiej!!
- Wiem... Ale ma być czapka.
-
Zrobię ci! Obiecuję! Za tydzień będziesz mieć czapkę - przejściówkę.
Dziś idziesz tylko z kapturem. Jak coś, to powiedz, że nie masz i że
zahartowana jesteś!
- To dobrze, bo wszyscy mają czapki, tylko ja nie...
Poczułam się zażenowana. Co najmniej!!
I to podwójnie! Nie dość, że nie ma czapki, to przecież dysponuje matką sprawną (póki co) manualnie.
Poszła. Punktów ujemnych nie dostała.
Widać pamiętają, jak przy -25 warkocze jej zamarzły na gnat i nawet raz nie kichnęła...
Btw: zamarznięte, sztywne jak drewno włosy bardzo fajnie dają się modelować, jakby ktoś nie wiedział i nie praktykował ;-DDD
Obiecałam czapkę we wtorek.
Na wtorek.
Dziś sobota, więc czas się zaczął jakoś kuuurczyć!
Ania, jak już wspominałam, uczęszcza na Uniwersytet Dzieci.
Jak dziecko zgłębia wiedzę, mama se czyta, dzierga lub gawędzi barzo miło z innymi rodzicami.
Dziś nastał czas dziergania!!
Przez dwie godziny druty śmigały mi z prędkością światła.
A w domu kolejną godzinę.
I tak oto powstała czapka na teraz, na szybko, na mądrą głowę.
Mądra głowa się zachwyciła:
- Ooooooo!!! Idealna!!! Trzyma się tam, gdzie powinna. Ale super jest!! Mamuniu! Kochana jesteś! Jaka śliczna!!! Kocham cię!!
Taaa!
Miłość dziecka jest bezwzględna i absolutna!
Ja wiem, że co nagle, to po diable.
3
godziny to mój rekord czasowy, jeśli chodzi o czapkę. Wyczyn taki
sobie, ale skoro spotkał się z aż takim aplauzem, to może jednak pokażę:
Kolor jedynie słuszny, czyli lazuro-błękit dopasowany do ocząt ;-)
Modelka
była cierpliwa do czasu... Potem dostała głupawki i strzelała miny
takie, że miałam ochotę sama ją za przeproszeniem strzelić (całusem w
nos :-D)
Ufff!!! Czapka jest!
Zażenowanie mi minęło! Dziecko me nie będzie się czuć goło i głupio wśród zaczapkowanych rówieśników!
I pomyśleć, że za moich czasów obciachem było noszenie czapek w ogóle, nie tylko przy trzaskających mrozach!
O tempora, o regulaminos! ;-D
Wzór na wzór i podobieństwo ubiegłorocznej tyle, że inny wzór ;-D
Dane techniczne? Ekhemmmm...
Druty nr 3. Na żyłce. KP.
Włóczka? Jakiś akryl 100%.
Wzór?
Moje ukochane oczka opuszczane :-)
A potem?
A
potem to ja się wzięłam i zrobiłam coś fajnego i zupełnie nowego. Ale
do tego dojdę, jak uporam się z prezentacją masy zaległości robótkowych
:-D
Czapunia super. Mnie by się przydał i taki akryl i taki kolor.Potrzebuję na dłuuugą kamizelkę.Wiesz, gdy ja chodziłam na basen (liceum) to nie wypuszczała nas "wuefowa"z budynku basenu, jeśli któraś miała włosy wilgotne.A tym, które miały długie włosy kazała przez zamoczeniem się w wodzie zakładać na łepetyny po dwa czepki.A czapki lub kaptury też musiałyśmy zakładać.Tak jakoś o nas dbano.
OdpowiedzUsuńMiłego dla Ciebie, całuski dla Ani;)
Aniu - za mało mi go zostało, żeby zrobić z niego kamizelkę. Szkoda, bo chętnie bym Ci go sprezentowała :).
UsuńMoże mitenki dorobię do kompletu.
Widać teraz tak jest ... dobrze, że Ania ma zaradną rękodzielną mamunię ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrówka dla obu Pań
Ataboh - dbałość o dzieci w szkole u Ani faktycznie jest budująca. :-D
UsuńDziękujemy za pozdrowienia! :-*
rezolutna dziewczynka i jaka asertywna:))
OdpowiedzUsuńKfiatek - dobrze, że się jej ta asertywność w końcu zaczyna kształtować, bo już się martwiłam ;-)
UsuńNo moje też jakoś nie uciekają od czapek...za wyjątkiem pierworodnego. A jeszcze jakby mieli taką robioną przez mamusię ;O)
OdpowiedzUsuńCzapka wyszła idealna, a Ania w niej wygląda nieziemsko.
Mój średni też w tym roku zaczął "studia" na Uniwersytecie Dzieci. Jest mega zadowolony, właśnie wczoraj też siedziałam na korytarzu i ...dziergałam koraliki :O)
Kiniu - szkoda, że w Krakowie mieszkasz, bo mogłybyśmy założyć kółko mam dzieci uniwersyteckich ;-D.
UsuńA nasze dzieci pewnie dlatego od czapek nie uciekają, bo nie były do nich nigdy zmuszane ;-))
Buziaczki dla mojej imienniczki proszę przekazać! :)))
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko dodam...
Won z regulaminami! ;>
Anna - przekazałam! Z przyjemnością :-))
UsuńMasz rację! Regulaminy są po to by je łamać... (czasami) ;-D
:)))
UsuńMój starszy w wieku ok. 16 z domu ostentacyjnie wychodził z gołą głową, a czapkę wkładał za rogiem (podpatrzyłam)
OdpowiedzUsuńWit - ależ się uśmiałam :-DDD
UsuńAta jednak kuriozum z Ciebie. Jesteś pierwszą Matką jaką znam co nie zaopatruje swojego dziecka w milion czapek. Moja Mama do tej pory mi kupuje czapki w nadziei że wreszcie JAKĄŚ włożę na głowiznę ;)Pomimo tego że po prostu nienawidzę wkładać na głowę czegokolwiek....
OdpowiedzUsuńAnia, Ty się tak nie poddawaj biernie regulaminom! Luzuj Kobieto bo oszalejesz w dorosłym świecie jak będziesz chciała do wszystkich regulaminów się stosować ;)
Aniu - kuriozum? No chyba tak :-D! Dziś zaprotestowałam, jak Ania włożyła nową czapę i poszła w niej na dwór. Wszak mrozu nie było, a ta w czapce startuje!! :-D
UsuńDam jej przeczytać ten fragment o regulaminach, bo mi czasem ręce opadają na "akuratność" mojej młodszej ;-D
ważne,że czapka jest, ja mojej zrobilam na szydełku, ale dzieckiem była, teraz ten fason by już nie przeszedł gratuluję Ci tempa i efektu
OdpowiedzUsuńa słowa dziecka- beeezcenne!!!!!!
KonKata
Kasiu - to może spróbuj na drutach? Inna czapka, jakiej nikt nie będzie miał - to jest argument! ;-D
UsuńAle boski kolorek!!!! CUDO!
OdpowiedzUsuńdeZeal - oj fajny, fajny! A wiesz, jakie ekstra mitenki z tego powstają do kompletu z czapą?? ;-DDD
UsuńI jak nie kochać takiej mamusi???!!!! Czapka super! Fajne wszystko : wzorek,kolorek, grubość, czas wykonania!!!
OdpowiedzUsuńNuta - dzięki, dzięki, dzięki!! :-)))
UsuńNo... a tak ładnie by ta czapka wyglądała, gdyby spod niej wystawały dwa warkocze. Aniu... uczesz się ładnie, proszę ;)
OdpowiedzUsuńJolcia - musze Cię zmartwić: dwóch warkoczy nie będzie :-(
UsuńAnia czas jakiś temu stwierdziła, że jest za dorosła na dwa warkocze. I ma być jeden! Bo poważniej wygląda. Bo ona nie jest już małym dzieckiem...
Ehhh... I co ja mam zrobić? Ściąć, czy jeden zaplatać?? :-D
Jakoś mnie nie przekonuje ten system punktowy oceny zachowania. czapka śliczności i w ładnym kolorze. Pasuje mądrej głowie bardzo :)
OdpowiedzUsuńJaskółko - punktowane zachowanie ogarniam i rozumiem - w mojej byłej pracy od paru lat takie było i jest. Czy sprawiedliwe? To już kwestia dyskusyjna, na osobny post.
UsuńHi, hi! Czapka na basen ;). Śliczna, niebieściutka. I czapka i modelka. jedna cała, a druga w oczach ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam
Asiu - do czapki/czepka powstały też mitenki :-D. Pokażę w najbliższym czasie :-)
UsuńJesu matkom to jesteś niecodzienną!
OdpowiedzUsuńA jakaś opieka już się tym nie zajęła????
Takie usztywniane warkoczki to jak Ań się zamachnie to mogą za szabelki robić :)))
Hłe, hłe, matka, no bijesz rekordy :)))
Czapka bardzo, bardzo udana!
Aniu - nooooo bo ja jestem matką nieobliczalną... Ale wiesz co? One obie (te córki) jakoś mnie lubią, czy coś?? ;-DDD
UsuńI dziękuję za pochwałę czapki! W Twoich ustach/klawiszach to dla mnie prawdziwe wyróżnienie :-**
chyba ciut za duza ta czapka...
OdpowiedzUsuńNie jest za duża. Ania ma gruby warkocz, który musiałam uwzględnić w dzierganiu. Czapki bardziej dopasowane podjeżdżają jej na czubek głowy, a tym samym nie spełniają swojej funkcji.
UsuńW przyszłości czytaj ze zrozumieniem TEKST, a nie same ZDJĘCIA.
Jaka agresja w ostatnim komentarzu. Aż się zaczynam bać cokolwiek napisać. -25 i zamarzający warkocz. Jak ona to przeżyła bez wizyty u lekarza?
OdpowiedzUsuń3 godziny; czas cieniutki. Jakby Chińczyki tak wolno pracowały to ryżu pewnie by nie zobaczyli ;)
Agresja? To mnie w akcji nie widziałeś :-DD
UsuńAnia twarda jest - byle co jej nie rusza!
Nad czasem obiecuję popracować ;-D