Czym jest odmóżdżenie?
Otóż jest to stan absolutnego wyłączenia synapsów odpowiedzialnych za myślenie.Czyli stan bliski stanowi REM, czyli inaczej mówiąc - sen paradoksalny.
Gałki oczne się poruszają, ale jakby niezależnie od woli posiadacza tychże.
Stan ten jest bardzo pożądany dla zachowania zdrowia nie tylko fizycznego, ale i psychicznego:
Zgodnie z tzw. "teorią wartownika" (ang. sentinel hypothesis), której autorem jest Amerykanin Fred Snyder, sen REM, w którym aktywność bioelektryczna mózgu przypomina czuwanie i w którym istnieje skłonność do łatwego wybudzenia się umożliwia podczas nocy okresową kontrolę otoczenia, co w niepewnym środowisku ułatwia przeżycie.
No właśnie!
Ułatwia przeżycie!
Dla mnie, takim imperatywem przeżyciowym w moim poplątanym i co tu dużo mówić - pracowitym życiu, są robótki wszelakie.
Jedne bardziej, lub mniej wymagające skupienia.
Ostatnio wolę te z mniejszymi wymaganiami ;-)
I zdaje mi się, że takowy gatunek znalazłam.
Jest to entrelac.
Skupienia toto nie wymaga, robi się w zasadzie samo.
Liczenie tylko przy pierwszym prostokącie, a potem leci samo.
Można sobie podrzemać przy dzierganiu ;-)
Jest to moja druga próba entrelacowa.
Pierwsza, którą skończyłam, bo poprzednią sprułam z obrzydzeniem mając już tak coś koło 2/3 całości :-D
Taka mi się wydawała kluskowata, pulchna i do obrzydliwości mięciutka!
Tym razem jednak faza REM była silniejsza i skończyłam :-D
Co mogę napisać więcej?
Że pewnie jeszcze kiedyś poodmóżdżam się chustą zwaną entrelakiem.
Że jest ciepła i miękka.
Że się nią mogę otulić jak kocem :-)
I że mogę być dumna, że udało mi się nie paść trupem z nudów przy robocie :-DD
To teraz zimne dane techniczne: włóczka Drops Delight nr 11, zużycie ok.22 dag. Druty nr 3 KP
Rozmiar gotowca, po zblokowaniu: 2 metry, 80 cm wysokości.
Tak jak wspomniałam wyżej: pewnie jeszcze kiedyś popełnię entrelaca. Ale na pewno nie z Dropsa Delight.
Wolę mniej pstrokacizny na sobie ;-)
I marzą mi się spokojne przejścia kolorystyczne takie bardziej dwutonowe ;-)
Po zakończeniu chusty, okazało się, że zostało mi jakoś tak pół kłębka włóczki.
Ni w hak, ni w smak!
Wyrzucić - grzech śmiertelny.
Nie zużyć - grzech ciężki ;-)
No więc skorzystałam z pomysłu jednej z dziewczyn z FB i dziergnęłam taki ło "naszyjnik"
Też więcej usypiający w robocie ;-)
Ale za to z cyku "w moim domu nic się nie marnuje" ;-D
I w ten oto odmóżdżająco-spokojny sposób powstał komplecik "czapeczka i berecik".
Aha! Zdjęcia, na których jestem mła we własnej osobie made by Ania :-)
Ps. Kurs na entrelac'a jest tu.
fajne, to 2w1 jest :)
OdpowiedzUsuńSekutnico - normalnie "hedendszołders" mi wyszło :-D
Usuńo co ci chodziło pisząc:..."Ale za to z cyku "w moim domu nic się nie marnuje" ;-D..." Chodzi mi o ... to z cyku...?
UsuńKompletnie nie pojmuję jak takie coś można wykonać? Do tego w tylu kolorach... szok!
OdpowiedzUsuńI do tego ktoś tu ściemnia, że nudno i bez myślenia...
Ataboh - normalnie - na drutach :-D Te kolory to se same z kłębka wychodzą. Ja nie mam na nie wpływu :-D
UsuńA to naprawdę NUDA jest w robocie :-)
No dobra kolory same... ale te kwadraty każdy w inna stronę... ja się zatrzymałam na innym etapie drutów chyba... ;)
UsuńIiii tam! Jak spróbujesz, to sama się przekonasz, że to łatwizna :-))
Usuńświetna :)
OdpowiedzUsuńa kolorowa prawie tak jak wiosna :)
zapomniałam dodać ,że naszyjnik też superancki :)
OdpowiedzUsuńDominisiu - dziękuję :-)
UsuńChusta wyszła piękna i duża - podoba mi się :). Zastanawia mnie tylko zużycie włóczki - jesteś pewna tych 11 dag? To tylko dwa motki i troszkę Delight'a. Wydawało mi się, że na taką dużą chustę wyjdzie znacznie więcej ...
OdpowiedzUsuńFrasiu - nie pomyliłam się. Delight to 25 g na motku. Ja zużyłam 4 całe i kawałek piątego :-)
UsuńNo to wychodzi na to, że ja mam innego Delight'a Dropsa, bo mój ma 50 g w motku i 175 m - sprawdziłam na banderoli :))
UsuńAle z 4 motków może by mi taka duża chusta wyszła :)).
Frasiu - poszłam sprawdzić. I faktycznie masz rację :-)
UsuńNa szybko łypnęłam na banderolę i mi się zlała waga z rozmiarem drutów :-D
Zaraz poprawię!
jak za bardzo pstrokata to możesz mi ją podarować, taki wielki cieplutki pledzik mi się marzy w obecnym klimacie, jutro znowu do roboty, a tam lodówka, ręce przymarzają do biurka :)
OdpowiedzUsuńacha, no cudna jest i tyle :)
OdpowiedzUsuńIrenko - dzięki za dobre słowo :-) Ponieważ zdolną kobietą jesteś, to sama dasz radę sobie taki pledzik wydziergać. I to bardzo szybko :-)))
UsuńOCHY i ACHY wyszły z moich ust, gdy ujrzały taki piękny enterlaczek :) i ten naszyjnik z kwiatków... ACH taki cudny!
OdpowiedzUsuńAgnieszko - bardzo dziękuję :-)
UsuńSuper:) Ja się odmóżdżam, haftując:) Mój mąż mówi, że wtedy jestem w swoim małym świecie, do którego nikt nie ma wejścia:)
OdpowiedzUsuńEwelino - coś w tym jest ;-)
UsuńŻe też mnie ostatnio kategorycznie od drutów odrzuciło... co za ironia, bo enterlac kuszący bardzo. I efektowny :-)
OdpowiedzUsuńLilka - no to może jednak Cię przerzuci w kierunku drutów ;-))
UsuńA ja powiem, że ta pstrokacizna wcale nie jest taka bardzo pstrokata, bo jednak trzyma się cieplejszej strony gamy kolorów. No i jeszcze to, że Tobie w tych kolorach jest absolutnie do twarzy!
OdpowiedzUsuńI jak nie lubię chust (wolę szale), to ta mi się naprawdę podoba :)
Marta - bardzo Ci dziękuję! Fakt - nieźle się w niej czuję, chociaż jak dla/na mnie mogłaby być ciut mniejsza :-)
UsuńNa niektórych blogach widziałam robioną tą metodą chustę, ale nijak nie mogę rozgryźć jakim cudem taka przeplatanka wychodzi, chyba skorzystam z Twojej podpowiedzi i najpierw wprowadzę się w fazę REM, może to jest sposób na zmierzenie się z takim wyzwaniem. Naszyjnik to dobry sposób na pozbycie się resztek, ( na swoim blogu również umieściłam swoje naszyjniki- jeśli mogę pochwalić się nimi to zapraszam do siebie.) No rozpisałam się, a nie pochwaliłam przecież chusty, Spieszę naprawić te niedopatrzenie - prześliczna, efektowna i energizująca. Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńMałgosiu - na samym dole posta jest podany adres strony, gdzie jest wytłumaczone bardzo dokładnie jak zrobić taką chustę :-)
UsuńDziękuję za zaproszenie - zaraz do Ciebie wpadnę :-)
Cudna chusta i naszyjnik. Serdecznie pozdrawiam. Jola
OdpowiedzUsuńJola - dziękuję :-)
UsuńŚwietny ten entrelac, podziwiając Twoją pracę zamarzył mi się kocyk o podobnym kolorze i ściegu :)
OdpowiedzUsuńLilo - no więc do dzieła! :-D
UsuńŚliczna chusta :)
OdpowiedzUsuńKolorki spasowały się tak, jakbyś celowo dobierała je na poszczególne elementy ;)
Bean - dziękuję Ci bardzo! To prawda - jakoś udało mi się dopasować wielkość prostokątów do długości koloru na kłębku :-)
Usuńpotwierdzam słowa Bean
OdpowiedzUsuńja nie potrafię tak machać drutami
Kasiu - frywolitek też nie umiałaś ;-P
UsuńTo Ty jeszcze taką chustę i naszyjnik udziergałaś jak się kotem zajmowałaś? Podziwiam!!!!
OdpowiedzUsuńNuta - no tak jakoś wyszło :-D
UsuńENTRELAK - Podziwiam!!! Ale naśladować nie będę (popatrzyłam na kurs i zdecydowanie mnie odepchnęło). Druty nie lubią mnie i ja ich też - czyli uczucie wzajemne i bardzo gorące. Ale naszyjnik... - czemu nie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Majeczka
Majeczko - no to polecam zrobienie naszyjnika, skoro druty aż tak się z Tobą nie dogadują :-D
UsuńOj, coś mnie tu naomijało i to nieźle. Ojoj!To miękkie i duże piekne, ale kot sie pojawił, a ja przegapiłam fujara!! A potem okazało się,że chory jednak! I jak teraz pisz szybciutko,jak malutki syjamczyk się czuje? Zanim ja sie wszystkiego doczytam, to nowa epoka lodowcowa nastania, więc poproszę o info. Please!!!
OdpowiedzUsuńUściski.
Kaprysiu - a jednak doczytałaś :-D ;-D
Usuńfajne, ale ja nawet przy takim odmóżdżeniu z drutami wysiadam.U mnie musi się dziać:) Dziubdziam dalej crazy:)
OdpowiedzUsuńJaskółko - dziubdziaj, bo bardzo fajne te Twoje crazy :-))
UsuńJa z szyciem poczekam na jesień i zimę, bo teraz jakoś czasu jakby mniej :-)
Tia, odmóżdża rzeczywiście i sam się robi, potwierdzam, ale wyszedł uroczy i nie margoli tu o mnogości kolorów, bo do Cię pasuje, więc nosi dumnie i się lansuje :-)
OdpowiedzUsuńSylwka - w sumie to już się przekonałam do tej pstrokacizny. No prawie... ;-)
UsuńKobietą starej daty jestem, więc i mnogość kolorów na sobie słabo przyswajam :-D
Piękna i tyle. Taka równiutka :)
OdpowiedzUsuńJak ja widziałam to dodawanie oczek, to już sobie wyobraziłam jaki by mi pokraczny bohomaz wyszedł ;)
Violka - akurat! Nie przekonasz się, dopóki nie spróbujesz ;-)
UsuńAta, widziałam tutorial, jak się robi taką chustę. Dla mnie masakra, albo tutorial zły, albo ja nie kumata. Jeśli Ty ją robiłaś śpiąc, to SZACUN. A grzejący naszyjnik też dobry - szczególnie na taką pogodę. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńRenifer - tutoriale mają to do siebie, że się ich nie czyta na zimno, tylko się z nich korzysta. Wtedy są przejrzyste i proste jak drut w kieszeni :-D
UsuńDzięki!
Atuś!
OdpowiedzUsuńChista cudna i z moimi ukochanymi fioletami, więc jakby Ci sie znudziła pstrokacizna... ;)
Z całych sił trzymamy kciuki i pazurki za oczka Lucka. Mały jest twardziel i da rade. A jeszcze z takim zapleczem ludzko - kocim u boku! Uściski dla Was i wielkie mizianie dla chłopaków futrzastych.
Jo-hanah - hmmm... Chyba mi się nie znudzi :-DD Ale jak coś, będę pamiętać ;-))
UsuńAt! Wiesz jaka jestem pełna podziwu! Chusta ma świetne kolory, nie unikaj ich, bo fajnie się komponują. Entrelac przede mną jeszcze. Zgłoszę się po nauki w stosownej chwili!
OdpowiedzUsuńKankanko - przywykłam do tej kolorystyki i całkiem dobrze się w niej czuję (o dziwo!). TY DO MNIE PO NAUKI?? No nie wierzę!! :-DDD
Usuń