wtorek, 22 września 2009

Rybka lubi pływać na makaronie

Rok szkolny zaczął się już dawno temu. Po wakacjach ani śladu. Zaczęła się zwykła rutyna dnia codziennego: dom, praca, dom, praca... I tak do znudzenia.
Obie moje panny gładko weszły w obowiązki szkolne.
Aś w piątki ma praktyki zawodowe w wydawnictwie Bauer i bardzo sobie chwali. Zarówno praktyki jak i to, że dzięki temu w piątki nie ma lekcji ;-)

Natomiast Ania...
Kilka dni temu dumna i blada podsunęła mi pod nos dzienniczek do podpisania z piątką z muzyki.
-Wiesz mamusiu? Sama śpiewałam! Zupełnie bez melodii!!
Tjaaaa...

W piątek miała pierwsze zajęcia na basenie. Wróciła zachwycona!
-Mamusiu! Pływałam na makaronie!! A potem byliśmy w jacuzzi! A woda mi sięgała dotąd - i tu machnięcie dłonią przy szyi.
-I nie bałaś się?
-Nieee...! Coś ty! Przecież tam byli ratownicy!
Tak więc basen przypadł dziecku do gustu.
Obawiałam się o włosy, ale na szczęście mimo, że Ania dysponuje najdłuższym owłosem, to jednak miała je najsuchsze po wyjściu z wody.
Powód - dobry czepek ;-DD
Musiałam jeszcze tylko dokupić okularki do pływania, bo narzekała, że ją oczy piekły po wyjściu z wody.

Panna Anna ma w tym roku szkolnym przerost ambicji nad wolnym czasem. Zapisała się hurtem na kółka zainteresowań:
-matematyczne
-tabliczka mnożenia (nie mylić z matematycznym!)
-artystyczne
To w szkole. Poza szkołą:
-karate
-ceramika (to żadna nowość, tylko kontynuacja z lat poprzednich)
Jeśli chodzi o karate, to zdumiałam się nieziemsko, bo moje młodsze dziecko jest straszliwą melepetą... Boi się helikopterów, motorów, traktorów i ciężarówek. Histerycznie reaguje na na widok psa. Jedynie yorki nie napawają jej przerażeniem. Do kotów (w tym własnych!) podchodzi z rezerwą. Nie znosi podniesionego głosu i krzyku. Jednym słowem - małe ciałko wielkim strachem podszyte - to właśnie moja Ania.
Byłam z nią na pierwszych zajęciach karate. Podobało się jej. Mnie też ;-)
Ale... Na horyzoncie pojawiła się nowa pokusa: tańce!
No i Ania bezwzględnie chce na nie uczęszczać! Się zdziwiłam szczerze mówiąc, bo po traumatycznych nieco przeżyciach na zajęciach tanecznych w przedszkolu nie było mowy o żadnych baletach! I to ponad 3 lata!
A tu taka niespodziewajka!
Ale... Co za dużo to niezdrowo!!
-Aniu kochana! Nie dasz rady czasowo! Albo karate, albo tańce. Musisz mieć czas na swoje życie.
-To znaczy?
-Oprócz odrabiania lekcji, kółek i innych zajęć musisz mieć czas na zabawę, Na klocki, na puzzle, na rower..
Widzę, że te argumenty słabo trafiają do rozmówczyni.
No to wytoczyłam grube działa:
-A kiedy będziesz mieć czas na czytanie?
To podziałało. Ania książek nie czyta - ona je pożera!
Kończy teraz czytać "Świat Zofii" Jostein'a Gaarder'a. Czekam, aż skończy bo głupio mi, że ona to będzie znała, a ja nie!

Czyta wszystko, co ma literki.

Pamiętam taką sytuację:
Byłyśmy we trzy w pizzerii. Asia coś mi opowiada, a Ania zafascynowana panem machającym w górze plackiem do pizzy co chwila zadawała mi jakieś pytania.
W końcu zniecierpliwiona Aśka złapała ze stołu menu. W pierwszej chwili myślałam, że walnie siostrę po łepetynie, ale nie - humanitarna była ;-).
Podsunęła jej pod nos i zawarczała:
-MASZ!! TU SĄ LITERKI! KOCHASZ CZYTAĆ, TO CZYTAJ I NA CHWILĘ ZAMKNIJ JADACZKĘ!
-O! - ucieszyła się mała.
-No! - sapnęła młoda - w końcu chwila ciszy.
I otworzyła paszczę, żeby coś powiedzieć, ale nie zdążyła... Ania była szybsza...
-A co to są owoce morza? A pepperoni jest dobre? A jaką my pizzę zamówiłyśmy? A duża jest dużo większa od małej?
Rabarbara zaryła nosem w stół z niemocy...

Ania z ciężkim westchnieniem zrezygnowała z karate na rzecz tańca.
Z jednej strony ucieszyłam się, ale z drugiej trochę mi szkoda, że nie zobaczę jak moja drobniutka Ania od niechcenia jednym ruchem ręki rozwala sterty cegieł, lub obraca w drzazgi stągwie drewna...

A ja? No cóż... Jak mam czas, to coś tam dziobię...
Kolejny kociak. Tym razem z flauszu

A na próbę uszyłam taką ło lalkę ze starej skarpetki pani Ani
Zastanawiałam się, czy ją pokazać światu, bo jest... no... hyhyhy... każdy widzi ;-)
Nie mam pomysłu jak sensownie zrobić głowę. Może któraś z Was dziewczyny widziała gdzieś kule z gąbki? Bo uszycie w miarę regularnej kulki wcale nie jest łatwe :-/

Dziś pierwszy dzień jesieni. Niedługo skończą swój żywot kolorowe kwiaty w ogrodzie. Ale póki co jeszcze są:
chryzantema

A to nie pamiętam jak się zowie


No i jeszcze kwitną i upojnie pachną datury (w tle widać dalie):


A na osłodę coraz zimniejszych dni zrobiłam dziś wafelki :-)
Smacznego!

32 komentarze:

  1. Okrutnie spodobała mi się lalka, jak ją zrobiłaś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że córka zrezygnowała z karate. Moja siostrzenica, ogólna ciamajda właśnie poprzez karate nabrała pewności siebie i z dumą mogę się chwalić, że dotarła na mistrzostwa Polski i wcale nie była najgorsza.
    a kot fajny, podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
  3. super mi się czytało o Twoich córkach, gratuluje pociech.

    OdpowiedzUsuń
  4. Skarpecianka jest wspaniała!!!!Nie rób głowy z kuli, raczej z ociepliny uszarpanej z brzegu i omotanej wokół palców ręki jak większy wacik. Poza tym przy pomocy nitki można wymodelować twarz. Nitkami (dwiema) modelujesz oczy - trzeba igłą od tyłu głowy przebić się na przód w miejsce oka i powrócić, związać nitkę na supełek, napięciem modelując wgłębienie oka.
    Co do tańca, wybór wspaniały! Mój syn tańczył w balecie 8 lat. Mimo sukcesów zrezygnował, ale miłość do muzyki została. Ania będzie z gracją rozwalać przeciwności. Balet i taniec to bardzo siłowe zajęcia. Mój syn po nich jest bardzo wysportowany i silny, mieśnie ma jak zawodowiec.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak miło się czytało))kotek i skarpetkowa lala -fajowe ))wafel smakowicie wygląda-poczęstowałam się hi,hi

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no ubaw po pachy masz z tymi córami, super !!! Świetne są Twoje pociechy no i wiadomo po kim są takie świetne !!!

    A lala jest zjawiskowa !!!
    Rozczula mnie strasznie ...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Lala super!!!
    a z tańcem to juz mówiłam-niech chociaż jedna w tym cyrku umie tańczyć:-)))
    bo przecie matka i ciotka nie umio :-)))
    Rabarbary densów nie widziałam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Skarpeciarka przesliczna. Az chce sie ja przytulic...
    Moja latorosl tez taka byla. I karate tez bylo, nawet jakiegos pasa sie dorobila...A potem, jak piersi rosnac zaczely a kimonko rozchylac sie przy karatekowaniu-zrezygnowala. Na rzecz zespolu muzycznego...Na szczescie teraz nie pozapisywala sie jeszcze na zadne zajecia dodatkowe-tlumacze jej, ze czasu miec nie bedzie...

    OdpowiedzUsuń
  9. mam tu jakąs podróbę barbary. :D:D:D


    a Anka jest dziwnym dzieckiem. Nigdy jej nie zrozumiem, ale jeszcze ją wyszkolę.:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nałogowcem jestem. Nałogowo już czytam Twój blog. Zrobiłaś mi na dodatek smaka na wafle :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Basiu - jak wejdę w posiadanie sensownej skarpetki to pokażę ;-)

    Irenko - myślę, że dla mojej Ani taniec to wystarczające przeżycie. Choćby po tym, co przeszła w przedszkolu...

    Madziorku - dzięki! Nawet je lubię, te moje córzydła ;-)

    Aniu - wypróbuję Twoją metodę przy następnej lalce. A Ania już kopytkami przebiera do tych tańców :-)))

    Reni - smacznego!!

    Kasandro - wiesz... jaka matka, taka natka (podobno). Może Nikonowa nie przeczyta, ale tak po cichutku powiem, że dumna z nich jestem...

    Siostro - może i lepiej, że nie widziałaś densów młodej... Zwłaszcza tych osławionych na barze we Władku... No i nie wiem, czy mała wytrzyma takie ciśnienie: matka, siostra i ciotka spełniające swoje skryte marzenia za jej pomocą... Przechlapane ma :-D


    Elu - mała póki co o biuście tylko marzy i zadręcza mnie pytaniami "No to kiedy mi urośnie??? Tylko chce większy niż twój!!" ;-)

    Nikonowa - to PRAWDZIWA Barbara!! No i teraz rozumiem, czemu tak chętnie i z własnej woli sprawdziłaś jej dziś lekcje :-P

    Naila - to chyba zdrowy nałóg ;-)
    Wafla robi się 10 min. Gotową masę krówkową dodajesz po łyżce do zmiksowanego, miękkiego masła roślinnego, smarujesz na gotowe wafle i już :-)
    Micha do wylizania dla dzieci obowiązkowa!!

    OdpowiedzUsuń
  12. AAA! na taniec nigdy nie jest za późno!
    możemy zapisać się do seniorów :-)))

    OdpowiedzUsuń
  13. To dobrze, że córcia jest taka aktywna. Być może to za dużo zajęć sobie wybrała ale za jakiś czas okaże się co lubi i w jakim kierunku bedzie się rozwijać. Ładne masz kwiatki, wafelek też nieczego sobie ale udaję, że go nie widzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. To dobrze, że córcia jest taka aktywna. Być może to za dużo zajęć sobie wybrała ale za jakiś czas okaże się co lubi i w jakim kierunku bedzie się rozwijać. Ładne masz kwiatki, wafelek też nieczego sobie ale udaję, że go nie widzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. To dobrze, że córcia jest taka aktywna. Być może to za dużo zajęć sobie wybrała ale za jakiś czas okaże się co lubi i w jakim kierunku bedzie się rozwijać. Ładne masz kwiatki, wafelek też nieczego sobie ale udaję, że go nie widzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. przepraszam, nie chciałam hurtowo :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. O matko jak ja bym chciała, żeby mój Jasiek na jakiekolwiek kółko się zapisał! Póki co cieszę się, że przed jutrzejszym basenem nie zdziwia. Fajną masz Anię, dogadaliby się z Jaśkiem, choć w sumie nie wiem jak by to wyglądało, bo jemu też jadaczka się nie zamyka :)
    Wafelek smacznie wygląda, kwaiatuszki piękne, a lalka i kociak oczywiście fantastyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ata , słodziutka ta laleczka Ci wyszła -prawie tak samo jak wafelek. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Popieram!!! Gdzie są literki, tam sie czyta, choćby Domestosa w łazience :P:D

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie martw się,ten zapał córci to tylko na początku roku szkolnego,potem prawdopodobnie ogień będzie przygasał,a jeszcze jak się zaczną przygotowania do Komunii,to na nic czasu nie będzie.Mój mały też w tym roku przystępuje i już miał pierwsze czytanie w kościele z prawdziwej ambony,jak prawdziwy ksiądz,WOW!, jakie to było przeżycie!
    LALA jest milusia bardzo,śliczna :c)

    OdpowiedzUsuń
  22. A przepis na wafelki ,to gdzie?

    OdpowiedzUsuń
  23. Siostro - nie będę tańczyć! Mowy nie ma! Wystarczy mi to we śnie ;-D

    Doris - wychodzę z tego samego założenia - musi sama znaleźć to, co ją najbardziej fascynuje.

    Aniu - myślę, że jakoś by się dogadali - razem by nadawali i też by się zrozumieli ;-)

    Becia-b - dziękuję! Ale wafel chyba zdecydowanie słodszy :-D

    Wolvin - masz rację! ;-D

    Arkadio - przepis jest w moim poprzednim komentarzu ;-)
    Ale wklejam jeszcze raz:
    Wafla robi się 10 min. Gotową masę krówkową dodajesz po łyżce do zmiksowanego, miękkiego masła roślinnego, smarujesz na gotowe wafle i już :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Chcę wafelka. I tańce. Karate niekoniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  25. a ja właśnie wyrzuciłam skarpetki...
    Niech dziecię chwyta się zajęć różnych, a gdyby tak jeszcze dodać koszykówkę i piłkę kopaną?
    J. Gaarder cudna rzecz...
    serdeczności
    ulcia

    OdpowiedzUsuń
  26. Aga - bier ile chcesz ;-)

    Ulcia - piłkę kopaną uprawia na WF z kolegami, a w domu z tatą ;-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Moniko, fajna z Was rodzinka, swietnie sie dogadujecie, wszystkie jestescie zdolniutkie. Ogrod piekny, wafle apetyczne, maskotki radosne. Pozdrawiam i wracam do lozka, bo mnie "zmoglo"

    OdpowiedzUsuń
  28. nie mowi sie bez melodi tylko ...bez podkladu muzycznego ...hahhahaha oczywiscie zart,no tak to jest czasami u dzieci czasami chcialyby wszystkie sroki za ogon zlapac

    OdpowiedzUsuń
  29. Wreszcie znalazłam czas na porządne przeczytanie tej notki. Śpiewanie bez melodii nie do przebicia! :)))

    OdpowiedzUsuń
  30. Poza tym to wafelka bym zjadła. Chyba zaraz skoczę do sklepu. Jak przytyję, to będzie Twoja wina! :D

    OdpowiedzUsuń
  31. zapraszam do mnie po wyróżnienie

    OdpowiedzUsuń
  32. Ależ mi się spodobało, to co o sobie piszesz i o swoich dzieciach. Normalnie masz talent literacki. Książki pisz.
    Misie są fajne i skarpeciuszka też!
    W końcu to handmade i nie może wyglądać jak made in China (hihihi).
    Naprawdę fajnie, że tu trafiłam. Buziaki ...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)