niedziela, 4 października 2009

Kanał artystyczny

Na wstępie zaznaczam, że tytuł posta to moje wolne tłumaczenie nazwy wczorajszej wystawy w hali Expo czyli Art Chanel.
Jak było?
Głośno!! Potwornie!! Organizatorzy doszli chyba do wniosku, że zarówno rękodzielnicy, jak i zwiedzający to gromada głuchych nawiedzeńców!
W końcu ktoś się chyba wkurzył i zainterweniował i poziom decybeli został nieco zredukowany.
Nie do końca, ale przynajmniej było słychać własne myśli ;-)
Poza łomotem zalewającym halę było też trochę do oglądania.
Piszę "trochę" bo nie spiesząc się, spokojnie można było obejść wszystko w godzinę.
I to nie lecąc galopem na złamanie karku tratując po drodze wszystko co się rusza.
Bynajmniej - krokiem relaksacyjno - spacerowym...
Jakoś głównie w oczy rzucała mi się ceramika. Nie wiem czemu. Może było jej najwięcej?
Tę fantastyczną, czerwoną ceramikę podziwiałam już w ubiegłym roku na Festiwalu w Łodzi i w dalszym ciągu gust mi się nie zmienił


U innego wystawcy ogromnie spodobały mi się te zielone "liściowe" różności
To samo stoisko obsiadła chmara aniołów :-D
Jako iż uwielbiam ceramikę z Bolesławca nie omieszkałam troszkę jej obcykać:

No i nie mogłam tak sobie spokojnie stamtąd pójść... O nie! Kupiłam na pamiątkę dwa naparstki
Tym samym rozpoczynam nową manię: zbieractwo naparstków ;-)

Ponieważ ostatnio jestem napadnięta szyciowo, rzuciłam się na stoisko koleżanki szyjącej. Masa zabawek, poszewek, ocieplaczy normalnie odbierała rozum ;-)

Koty klamkowe
Koty nieklamkowe:
No i Tildy...
Jedną tylko sfociłam. Nie wiem czemu? Chyba mnie coś zatkało, albo sama nie wiem co? :-D

Były też stoiska z frywolitkową biżuterią. Szczególnie jedno mnie zaczarowało.
Cała biżuteria wykonana jest srebrnymi i złotymi kordonkami!
Niesamowicie to wygląda! Stoisko aż się skrzyło!

Oczywiście nie samym oglądaniem człek żyje. Niektórzy wpadają w szał zakupów ;-D
Powiem więcej! Kilkakrotnie wracają do tego samego stoiska, bo ciągle czegoś tam mają za mało ;-D
Dziewczyny - nie urwijcie mi głowy, ale te Wasze ciągłe galopady do pani z pustymi kulami ceramicznymi normalnie mnie rozwalały!! :-DD
Mało tego - koleżanka Sylwia przy kolejnym podejściu do stoiska instruowała pana sprzedawcę, w którym pudełku ukrytym przed oczami zwiedzających ma interesujące ją kule! Człek nieszczęsny wyciągał różniste pudełka na światło dzienne, ale Sylwia twardo je odrzucała mówiąc:
-To nie to! Okrągłe było! Po maśle!!

Umówione byłyśmy na spotkanie przy stoisku nr 101 u naszej Koroneczki. Była! A jakże!
Oto i roześmiana Ania:

Cieszę się, że w końcu mogłam osobiście Cię poznać, Aniu! Bo jest właśnie tak jak powiedziałaś:
fajniej będzie blogować z osobą, którą się poznało w realu :-)

Poza Anią Koroneczką poznałam (wreszcie!) Aploch (też Ania). Na jej blogu też znajdziecie relację z wczorajszego dnia.
Razem z nią była też Abulinka (niestety, nie mam adresu do jej bloga, bo nawet nie wiem, czy prowadzi).
Dziewczyny! Cieszę się, że mogłam "pomacać" Was w realnym świecie :-)) I mam nadzieję, że nie spotkałyśmy się po raz pierwszy i ostatni!

Co jeszcze? Było mnóstwo warsztatów: decu, klocki, frywolitki (i czółenka i igła), masa solna, ceramika...
I wszystkie świeciły pustkami...
Wydaje mi się, że winą można obarczyć organizatorów. Bo tak na dobrą sprawę informacja na temat Art Chanel była bardzo słaba i w zasadzie rozchodziła się pocztą pantoflową.
Czy czuję się rozczarowana? Trochę tak... Rozwydrzyłam się chyba dość mocno na łódzkich festiwalach i miałam nadzieję, że i w Warszawie nogi mi w zadek wlizą, a połowy nie zobaczę i nie zapamiętam. A tu taka mizeria...
Powodem małej frekwencji rękodzielników może też być mocno zaporowa cena za wynajęcie stoiska...

Reasumując:
Nie żałuję, że pojechałam. Warto było.
Po pierwsze - przede wszystkim po to, żeby poznać osobiście przesympatyczne dziewczyny!
Po drugie - popatrzeć "w masie" (nie za dużej co prawda) na rzeczy, które zwykle widzimy rozproszone czy to na blogach, czy forach internetowych.
Po trzecie - oderwać się na chwilę od domowego ogniska ;-).
To tyle mojej relacji z "Kanału" ;-)
Na podtrzymanie mdlejącego ducha wiernych czytelników, zapraszam na świeżo upieczone, chrupiące ciasteczka owsiane wg przepisu Dorotus


Smacznego!!

19 komentarzy:

  1. Naparstki nabyłaś cudowne, pasowałby do moje - dość już bogatej - kolekcji.

    Abulinka bloga posiada. Oto jego adres:
    http://abulinkowo.blogspot.com/

    Jeżeli chodzi o festiwal - to reklamy było chyba aż nadto - spotykałam ja na każdym kroku - na stronach, forach, nawet na GoldenLine się znalazła...

    Problem stanowiły chyba ceny stoisk i fakt, że na większości tego typu imprez prezentowane są dokładnie takie sama artykuły - to juz się chyba odwiedzającym nieco znudziło... :(

    Wydaje mi się, że lepsza byłaby forma wystawy - prezentacji wytworów - z maleńką tylko opcją sprzedaży ich... Ludzi sa chyba za bardzo namawiani, wręcz do kupna przymuszani.... Dlatego niewielu ich na takie imprezy przychodzi. Forma wystawy z góry zakładałaby tylko oglądanie, a co za tym idzie - niedostępność wyrobu. To znacznie podniosłoby chęć jego nabycia.

    http://anek73.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za relację i foty :)))

    Niektórzy wystawcy są mi znani osobiście, dlatego miło jest zobaczyć ich uśmiechnięte buzie lub choćby prace - któż to się schował za koszami z kotami ???

    Ściskam obie Anie ( na zdjęciu z Koroneczką siedzi Annawoz), na blog trzeciej Ani (Aploch) zaraz zajrzę.

    Piękne te makowe i liściaste naczynka, a naparstków to Ci zazdroszczę. Gdybym wiedziała, że takie będą to bym kogoś poprosiła o zakup, odebrałabym osobiście. Chyba będę w W-wie 24-25 X na spotkaniu kołderkowym.

    Ciekawa też jestem ogromnie tych kul, co to po nie tak galopowałyście ???

    OdpowiedzUsuń
  3. Do Łodzi prawdopodobnie pojadę, coraz bardziej chcę zobaczyć te wszystkie dzieła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za relację! Bo mnie daleko teraz i przeziębienie dopadło!
    Skoro obie tak samo zrelacjonowałyście wystawę to tak było! Handel górą.
    Bardzo Wam zazdroszczę spotkań.
    Też wyjaśnij Ato i mnie, co to za kule i po co?

    OdpowiedzUsuń
  5. Z przyjemnoscia przeczytalam relacje...Ja nie chcialam byc niegrzeczna i taktownie nie opisalam eko-targow we Wrocku na pl. Solnym. Bylo co prawda kilka fajnych stoisk, ale stoisko z przedmiotami ozdobionymi ala decoupage rozwalilo mnie na lopatki- anemicznie pomalowane pudelka, do tego przyklejony aniolek i...tyle. Zero kunsztu, zero pomyslowosci, zero finezyjnosci. Wszystko takie samo-pudelka roznej wielkosci zielone, pomaranczowe, czerwone, wszystkie pomalowane woda po moczeniu pedzli.I aniolek. Kupujacych nie widzialam, ale nie stalam tam z adlugo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu dziękuję za namiary na Abulinkę.
    Szczerze mówiąc nie zauważyłam, żeby tak jakoś zwiedzający byli zmuszani do zakupów. A ograniczanie? Po co?
    Przecież większość wystawców jedzie właśnie po to, żeby sprzedać i zarobić choćby na opłaty za stoiska. A poza tym - kto by przyszedł, gdyby nie można było kupić? Paru pasjonatów jak my - robótkary i tyle...

    Krzysiu - za koszem z kotami chowała się koleżanka Cebulki ;-)
    Ulka tradycyjnie wlazła pod ladę :-D
    O naparstkach będę w takim razie pamiętać, jakby coś :-)
    W Warszawie będziesz... Hmmm ;-))


    A kule o które pytają Ania i Krzysia to takie kule-korale z ceramiki. Szkliwione i co ciekawe - puste w środku, przez co są bardzo leciutkie ( a robią wrażenie wago super ciężkiej)
    Sylwia i Mirka kupowały je w dwóch celach: Sylwia żeby je obrobić frywolitką, a część nawlec sznurek, a Mirka jako mistrzyni klockowa (Sylwia jest wicemistrzynią w tej dziedzinie ;-)) będzie je używać do biżuterii z koronki klockowej.
    Ja tych koralo-kul nie kupowałam, bo jakoś woli bożej do niech nie poczułam ;-)

    Elu - takie decu to ja widziałam na własne oczy na Helu... Aż się zdziwiłam, że można COŚ takiego pokazywać publicznie!

    Ktyra - w tym roku nie będzie festiwalu w Łodzi.

    OdpowiedzUsuń
  7. No te maki ceramiczne to faktycznie warte otwarcia portfela! Obłędna zastawa!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rzeczywiście ciekawa ceramika, szczególnie ta czerwona. Naparstki kupiłaś boskie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakąż śliczną relację opisałaś! I tyle detali uwieczniłaś - gratuluję!

    Bardzo miło wreszcie w realu się poznać - nabiera się do takiej znajomości zupełnie innego podejścia: czuję się teraz bardziej wtajemniczona w emocje opisywane na blogach.

    Też mnie zastanowiła potężnie potrzeba posiadania ceramicznych kul, i dzięki za wyjaśnienia udzielone w komentarzach /bo już zaczynałam wątpić w działanie mózgu i umiejętność rozumienia tekstu pisanego/ Ciekawy to pomysł Dziewczynki wydumały i pewnie efektownie się będą prezentowały takie łańcuchy kulczane.
    Widzę że piekarnik działa jak złoto - życzę woli bożej do maszyny, aczkolwiek wg mnie te ręcznie uszyte zwierzaki są idealne!

    OdpowiedzUsuń
  10. No proszę - to ja ślepa komenda jakaś jestem bo taką okazję "pod nosem" przegapiłam!!!! Nic nie wiedziałam o tej wystawie, a chętnie bym się wybrała - a w Łodzi kiedy będzie??

    OdpowiedzUsuń
  11. Yenulko - w tym roku nie ma festiwalu. Ma być tylko wystawa DMC "Inspirujemy kolorem". Ale więcej na ten temat wie Aploch :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ooooo!Znalazłam się na blogu Aty! Hi,hi!
    Rzeczywiście fajnie było się poznać. Potem jeszcze podchodziły do mnie inne dziewczyn blogujące aż mi się troszeczkę pomyliły. ;)

    No to co? U siebie już nie muszę pisać notki pofestiwalowej, skoro jest u Ciebie? Chyba że po to, by zrobić antyreklamę organizatorom, bo porządnie sobie na to zasłużyli. Grrrrrr!

    OdpowiedzUsuń
  13. Pisz Aniu!
    Chętnie dowiemy się o festiwalu "od kuchni"

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajna relacja, oczami klienta :-) Masz trochę racji, ja też byłam zaskoczona mizerotą, choć nie ukrywam konkurencję miałam ostrą. A jednak cieszę się, że wzięłam udział w Festiwalu. Dla mnie to jednak był mały sukces.
    Cieszę się, że Ciebie poznałam :-)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  15. Alizee ja też się cieszę i następnym razem dłużej Ci pozawracam głowę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja ubolewam, bo nie poznałam CIę osobiście, a też tam byłam...jako zwiedzająca! Oj szkoda wielka....zwłaszcza, że do oglądania wiele nie było, więc chociaż bysmy pogadulily troszkę... ech....
    pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja ubolewam, bo nie poznałam CIę osobiście, a też tam byłam...jako zwiedzająca! Oj szkoda wielka....zwłaszcza, że do oglądania wiele nie było, więc chociaż bysmy pogadulily troszkę... ech....
    pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  18. Violetko - ja też żałuję, ale mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja do spotkania :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mania to wielce niebezpieczna, możesz sprawdzić u mnie na http://mythimblecollection.blogspot.com/ a tak poważnie, to gorąco polecam to piękne, bardzo wdzięczne hobby. Trzymam kciuki, pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)