poniedziałek, 19 lipca 2010

Czubek z certyfikatem

Wakacje zaczęły się, jak każdy zdążył zauważyć, kilka tygodni temu.
Powodów do radości z prawie dwumiesięcznej laby jest sporo.
Ale szczególnie jeden mnie nęcił - nieograniczony czas spania!
O tak! To jest to, co tygrysy lubią najbardziej!
-Żaden budzik nie będzie mnie zrywał bladym świtem o porze odpowiedniej dla piekarzy - myślałam sobie.
Jednak rzeczywistość przerosła oczekiwania. A może oczekiwania przerosły rzeczywistość?
Nie potrafię tego rozgryźć, bo jestem notorycznie niedospana.
Powód?
Przytoczę tylko kilka, bo więcej spowodowałoby totalne zatkanie bloga długością tekstu ;-)


Pewien wieczór.
Kładę się spać zmęczona jak pies Pluto po nocnej zmianie i mam ambitny plan spania do oporu.
Taaaa.... Jassssne...
Godzina 4 rano. Budzi mnie łomot, wrzask i wściekłe skrzeczenie.
Cóż się stało?
Sroka przypuściła frontalny atak na parapet. A dokładnie na jeden błyszczący w świetle porannego brzasku gwoździk...
Po dwóch takich porannych pobudkach wzięłam farbę i zamalowałam rzeczonego zabójcę mojego snu. Tzn. gwoździk pomalowałam - nie srokę ;-)
-No! Spokój - pomyślałam zadowolona.

Yhy! Owszem.

Do 5 rano dla miłej odmiany.

Śpię w najlepsze i nagle:
PIIIIIIIIIIIIIIIIIIIISK i cisza...
Wyskoczyłam z łóżka z sercem w gardle i na balkon. Mordują kogoś, czy co?? Trza z odsieczą gnać, czy na 112 dzwonić?
Nieeee...
Nic z tych rzeczy.
Do sąsiadów przyjechała w odwiedziny córka z wnuczką.
Dziecię około dwuletnie komunikuje się ze światem zewnętrznym m.in. za pomocą pisku.
Częstotliwość dźwięku jest tak wysoka, że tnie gałęzie jak żyleta ;-)
Widać dziadkowie w desperacji wystawili wnusię na ogród, a sami próbowali jeszcze przydrzemać ;-)


Kolejna noc...
Zasypiam... Jak miło...
Świerszcze grają na potęgę, przez na szeroko otwarte okno wpada ożywcze, nocne powietrze...
I nie tylko!!!
Komary też!
Armia cała się zmówiła i napadła mnie jak cichociemni pod osłoną nocy!
Nie wiedziałam co w pierwszej kolejności mam z siebie zedrzeć: nogi, czy ręce.


Inna noc:
Psy dziamią u sąsiadów. Na co? A ja wiem? Na cokolwiek. Ot - sztuka dla sztuki. Żeby paszczory powietrzyć.
Następnego dnia sąsiadka opowiada komuś przez telefon:
-Wiesz? Mam dwa psy. Jednego na przechowaniu, a drugi mi się przybłąkał. Jak one mnie pilnują! Jeden szczekał na dworze, a drugi w przedsionku. I tak całą noc! Mądre jakie!

$@*&^%!$^ jak cholera mądre!!!

Kolejną noc psy spędziły w domu, ale sąsiadek niestety nikt nie pozbawił swobody i dokładnie o godzinie 0:06 rozpoczęły konwersację. Nie darły się wprawdzie jak wspomniana wcześniej dziecina, ale w nocy głos się niesie jak ta lala!
Z jękiem schowałam głowę pod poduszkę i jasiek, tak więc nie wiem o czym rozmawiały. Docierały do mnie jedynie przytłumione dźwięki, nie słowa.
Następnego dnia tata poradził mi, żebym w przyszłości po prostu przyłączyła się do rozmowy.
No jest to jakiś pomysł ;-)


Jak mi się już uda zasnąć, to śnią mi się różne dziwolągi.
Może nie będę opisywać poszczególnych snów, bo jakby je poczytał jakiś psychiatra, to natychmiast przyśle pod mój dom smutnych panów z kaftanikiem o zbyt długich rękawkach ;-)
Jako przykład posłuży jedno senne pogrążenie (żeby się bardziej nie pogrążać w Waszych oczach ;-))

A więc śpię i śnię...
I to jak pięknie!
Ba! Romantycznie tak więcej!
Otóż leżę ja sobie na miękkim łożu. Wokół mnie walają się w artystycznym nieładzie płatki róż...
Pachnie kwiatami (i kiczem ;-)).
U wezgłowia tegoż ukwieconego legowiska klęczy facet.
Przystojny jak młody Bóg!
I to męskie cudo wpatrzone we mnie jak obrazek, szepce mi wprost do ucha głosem namiętnym i przystojnym jako i on:
-Achhhhh! Jaka jesteś piękna! Ślicznie pachniesz... Cudownie wyglądasz... Jak marzenie... Uwielbiam cię... IDŹ ZRÓB SIUSIU!!!
No wiecie państwo???!!!
TAKIE zakończenie, po TAKIM początku??
Nie tak miało być do licha!!
Obudziłam się zbulwersowana. Jak on mógł tak mi przyziemnie po fizjologii pojechać??
No i jak tu dalej spać po czymś takim??


To tylko kilka przykładów moich "białych nocy".
Stwierdziłam, że koniec z tym!
Czas na odczynianie uroków!
Trzeba sobie machnąć coś na sen!
I uszyłam Śpioszki

Czujnie dwie, bo ta z długimi włosami została zaanektowana przez Anię.
Ruda jak łatwo się domyśleć jest moja ;-)
Wiem, że klasyczne Śpioszki powinny mieć zasłonięte łapką buźki i trzymać poduchy, ale ja wyszłam z założenia, że:
po pierwsze: to ja mam zasnąć za sprawą laleczki, więc poduchy im nie potrzebne
po drugie: wcale nie chcę, żeby mnie teraz dla odmiany budziło czyjeś ziewanie ;-)

Na fotce powyżej moja pani Kocica, która była uprzejma też się przyłożyć do mojego chronicznego niewyspania.
Otóż dziś rano zerwała mnie z łóżka wrzeszcząc pełnym oburzenia głosem, bo w misce wg niej było za mało jedzenia.
Tzn. było płasko, a ona lubi jak jest z czubem... Inaczej nie chce jeść.
Jak tak dalej pójdzie, to ja sama zostanę czubem z certyfikatem ;-)
Dziś próba generalna laleczki nasennej typu prawie voodoo ;-)

39 komentarzy:

  1. tak a'propo spania.
    Jestem Rabarbara i właśnie się obudziłam. : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaa... Bez komentarza ten komentarz zostawię, córko :-P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przejmuj się, Ja też "nie mam spania".
    Przed domem mam 15 metrowy świerk i wszytkie osiedlowe sroki na nim :-(
    Buźka

    OdpowiedzUsuń
  4. ...ach ja na wolnym też mam takieplany "wyspania"sięi nigdy mi się to nie udaje...zawsze znajdą się za oknem przedwczesne"budziki"
    A Śpiochy urocze...napewno przyniosą bajeczne sny:)Pozdrawiam:)Dziekuję za odwiedziny na blogu:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za odwiedzinki i zapraszam ponownie koniecznie :) Frywolitkuję igłą. Tzn. dopiero się uczę. :) A u Ciebie bardzo ciekawie! Też będę wpadać na rekonesans :) Pozdrawiam. Miło Cię poznać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Marzycielka ... na urlopie spanko...
    Ja też mam urlop, ale jeszcze nie udało mi się pospać do 9 ani razu. A to koty się kłócą, a to męża o 4 rano do roboty wzywają, a to psa swędzą plecki... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ata, bidulu Ty moja! Zapraszam na jedną noc do mnie, a zapewniam Cię, że takich szczegółów, jak sroka za oknem, nawet nie zauwazysz. ;>

    Proszę podrapać za uszkiem Kocicę dostojną ode mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaaaa, te śpioszki to już są takie poranne, więc po co im by były poduchy? ;>

    OdpowiedzUsuń
  9. Sroki , kawki, wrony szare i gawrony- darmowy wrzask od świtu. Od 7,00 prawie wszyscy sąsiedzi zaczynają remonty- a więc w robocie wiertarki udarowe, cięcie glazury, szlifierki itp. odgłosy i to do wieczora.I tak od końca czerwca.Koty się drą wieczorami.A nocą, przechodząca 150m od mojego bloku arteria robią sobie wyścigi miłośnicy motocykli-czyli pełny gaz + pełny ryk silnika. I wciąż chodzę niewyspana.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie cicho i spokojnie. Normalnie wiejskie klimaty. Ja też jestem niedospana i powodem jestem ja sama. Tak się przyzwyczaiłam w roku szkolnym, że trzeba wstać o 6.30 że mi to zostało i wstaję bez budzika. Obecnie sukcesem jest jak wstanę o 7. Do końca wakacji powinnam na nowo nauczyć się wstawać koło 9, ale wtedy zacznie się rok szkolny i znowu nauka wstawania o 6.30. Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  11. No tak to już bywa ze spaniem...ja jak sobie pomyślę, że chciałabym dłużej, to moje gacki napewno zrobia mi pobudkę wedle 6, a jak trzeba wcześnie wstać to oni by się wylegiwali do południa ;o)
    A śpioszki superowe!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. No tak... Czyli jak czytam, bezsenność to norma ogólnopolska :-D
    Jakoś mi z tym raźniej, szczerze mówiąc :-)
    Dziękuję Wam za słowa otuchy :-)))

    OdpowiedzUsuń
  13. ale z ciebie to wariatkaaaaaaaaaaaaaa! Uśmiałam się...powodzenia i spokojnej nocy!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. taaak, ja już mam opanowane wstawanie w pół śnie miedzy 4-5 żeby zamknąć na amen okno - bo odgłosy ulicy a zwłaszcza zwalniających na zakręcie przy moim bloku autobusów nieboszczyka by na nogi postawiło, potem to już tylko gorąco mocno bez okna no ale lepiej niż głośno.

    OdpowiedzUsuń
  15. Za tę deklarowaną miłość do komarów pięknie Ci się odwdzięczyły :)))

    Też nie mogę się wyspać, w ciągu dnia w czasie upałów jestem senna niesłychanie, jak już uda mi się trochę przeciągów zrobić, żeby zasnąć to mąż wstaje. Ma taki paskudny zwyczaj- latem budzi się o 5- 6.oo i wszystkich budzi. Zimą to ja wstaję pierwsza, po cichutku robię kawę, śniadanie chłopcom itp. a mąż śpi nawet do 8,30 i nikt go nie budzi:(((

    Może jednak powinnaś im te poduchy pod pachy wsadzić, fajne te Śpiochy !!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja też jak wytresowana wstaję najpóźniej o siódmej:( Tak sama z siebie i... jeszcze mi dnia brakuje ...no normalnie chore to chyba jest?
    Spokojnej nocy życzę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Spioszki sa sliczniutkie:))
    a co do spania to ja uwielbiam spac ale moje dziecie nie bardzo:((

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytam notke, potem komentarze i nie moglam pojac co ze mna nie tak, ze ja nic nie slysze. Az wreszcie dotarlo, ze przeciez u mnie wszystkie okna zamkniete na cale lato, wiec jak mam slyszec? Druga rzecz, ze budzika mezowego tez nie slysze mimo, ze to dwa metry dalej:)) Ale wiem, ze nie mnie ma budzic, wiec sie nauczylam nieslyszec;))

    OdpowiedzUsuń
  19. Pomysł jest świetny! Niech Ci zadziała, bo laleczki przecudnej urody!
    Mnie budzi mój mąż.I tu się poskarżę (choć to bardzo brzydko)- ślubny nie może rano spać, to skowronek, a ja sowa.Więc z rana wymyśla sobie bzdurne roboty w kuchni.Tłucze wszystkimi szufladkami, które akurat dość głośno przy nieuwadze stukają.Myje naczynia - nie ważne, że mamy zmywarkę - ślubny uważa, że tak jest oszczędniej.Coś tam przynosi, wynosi,chodzi do sklepu, trzaska drzwiami - no nie trzaska, ale tak się zamykają.I już po spaniu.Mam szczęście, jak z rana pojedzie na działkę.Wtedy przynajmniej do 10 jest cicho...
    Ptaki też u nas są.Wróble można wytrzymać. Nawet synogarlice.Najgorsze są wrony.Wiadomo,że kraczą "kraaa".Otóż ulągł się jakiś wroniak, który coś tam ma z gardziołkiem, siedzi na pobliskim drzewie i przez 3 godz w odstępach trzy sekundowych wrzeszczy grubo "kłaay". Nigdy w życiu czegoś takiego nie słyszałam. Polata gdzieś ,polata i znów zaczyna swoje...

    OdpowiedzUsuń
  20. A u mnie sąsiedzi od rana (potrafią zacząć od 5 rano) głośno wymieniają małżeńskie opinie. Przy otwartym oknie balkonowym, okno w okno z naszą sypialnią.

    Doskonale wiemy dlaczego od dwóch godzin nie wyjechali jeszcze: "bo Pani się pakuje", "po co Ty k (...) bierzesz tyle rzeczy?" "nie umiałaś się spakować od wczoraj!?!?!?!" "a coś Ty wczoraj robiła?" "robiłam Ci k(...) cholerną kolację!" ...

    ręce opadają i poduchy na głowie nie pomagają.... Tylko jednego nie rozumiem: po co Ci ludzie są ze sobą skoro się tak do siebie odnoszą???? Wrrr..... To już wolę sroki ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zresztą: wyśpimy się wiadomo "PO". A teraz szkoda czasu na sen :D

    OdpowiedzUsuń
  22. U mnie od kilku dni, wczesnym rankiem ( środek nocy dla niektórych) koty wrzeszczą na całe gardło, chociaż to lipiec a nie marzec.Może przez ten upał im się pomieszało:)Oczywiście budzą się wtedy wszystkie okoliczne psy , w tym trzy moje też , no się zaczyna zadyma na całego.
    Śpioszki cudowne:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Szkoda urlopu na spanie.Ja zawsze wstaję wcześnie bo mi żal tych cennych minut wolności. Co do spania. Mam patent: kupuję korki do uszu i zatykam...bo mój chłopina chrapie.Pewnie i na krzyki i wrzaski też pomogą... :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Sen zapowiadał się bardzo interesująco :-)))
    Też bym sobie pospała, ale tak porządnie!

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie wiem, co mam napisać, bo oczywiście rechotałam czytając tekst, aż się w końcu popłakałam. Mam nadzieję,że się wyśpisz...kiedyś,czego sobie też życzę...ale przy mojej pięciomiesięcznej córci to na razie niewykonalne. Pozdrawiam gorąco!!!

    OdpowiedzUsuń
  26. Śpioszki bardzo urocze i niech spełnią swoją rolę :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  27. Urocze te śpioszki.Pozdrawiam i dobrego snu życzę

    OdpowiedzUsuń
  28. No więc - laleczka zadziałała!! Spałam dziś jak anioł, dopóki nie zadzwonił budzik ;-). Bo niestety dziś musiałam podnieść zwłoki wcześniej niż bym chciała.

    Qro - zdecydowanie tak! Pisałam o tym zresztą w ubiegłym roku zdając relację z pobytu na helu ;-)

    Madziu - na szczęście do autobusów wraz z ich odgłosami mam ok kilometra, więc chociaż to mi jest oszczędzone!


    Krzysiu - sądzę, że większość facetów tak ma! Mój też się ciska po domu od świtu, ale wieczorem to my mamy chodzić na paluszkach, bo on chce spać!
    Co robić - płeć ułomna ;-))

    Iwonko - raczej nie chore, tylko ogrom obowiązków :-)


    Dominisiu - nie martw się - wyrośnie z tego ;-)

    Stardust - nie mam klimy, więc opcja z pozamykanymi oknami nie wchodzi w grę ;-))
    Budzika mężowskiego nie słyszę, bo jest za ścianą :-DD


    Elu - tak jak pisałam wyżej odpowiadając Krzysi - oni są tak dziwnie skonstruowani niestety...

    Aniu - bo może tradycja u nich taka ;-)
    I fakt - też się pocieszam, że się wyśpię PO ;-)

    Druga połówko kurczaka - ilość się liczy, czy jakość? Widziałam Twoje wpisy na innych blogach i jakoś do mnie ta prośba nie przemawia. Po co to?


    Fredko - u mnie koty też paszczory piłują - widać teraz też ich pora ;-)

    Kasiu - stoperów używałam w szpitalu. Tam to dopiero był hardcore! W domu lubię mimo wszystko SŁYSZEĆ. Z zatyczkami w uszach czułam się koszmarnie. Taka wyizolowana na maksa...

    Bestyjeczko - szkoda tylko, że ten sen nie ma kontynuacji ;-))

    Edi - KIEDYŚ się wyśpię ;-)

    Zula - dziękuję :-)) Spełniły rolę!

    Ewo - również dziękuję! :-)

    OdpowiedzUsuń
  29. Taaaaaaaaaa, Ata się wyspała, bo TO przeszło na mnie. Ziewam od świtu, bo mnie wywaliło z łózka jakieś trzy godziny przed planowanym powstaniem. Hi, hi! Pqwstałam jak ten wyklęty... ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. No, żeby o na q zamienić? ;-x

    OdpowiedzUsuń
  31. kot przy śpiochach śpi..więc może i ty? (rymło się)

    OdpowiedzUsuń
  32. No cóż jeżeli komary Cie kochają...mimo to cieszę się, że śpiochy nawet komary potrafiły uśpić jak rozumiem...
    Mnie nikt ani nic nie budzi... chyba, że sama;-)))

    OdpowiedzUsuń
  33. Ojoj:))) Rzeczywiście problemy:P
    HEEEEEHEEEEEEHEEEEE:DDDD
    Sroki skaczą mi po dachu skoro świt, najlepsze że zaczynają wrzeszczeć gdy znajdą sie tuż przy moim oknie, wówczas "gwarzą" sobie radośnie i donośnie bez krępacji - nic się nie świeci wokół, sprawdzałam:>;
    Sąsiadki??? Moja skądinąd przemiła, zostawiła psa samego w chałupce po czym sama nawiała. Pies ma niemiłą przypadłość - nie znosi samotności więc... ujada. mały jest to i ujada... sopranem. NON STOP, ostatnio od 14.00 do 24.00 a my z dziećmi w namiocie usiłowaliśmy zasnąć - bo biwak wymyśliłam:>>>
    Psy??? No, bez przesady, przybłąkał się lat temu trzy pieseczek, Czesław na niego wołamy, to już taki nasz "osiedlowy" przybłąkany znajomek:> Starawy już mocno, więc i głuchy i ślepy...
    Nadchodzi noc, a on szczeka. Już zachrypł ale dzielnie szczeka, na wszelki wypadek chyba:> Jak wiadomo noce upalne, okno otworzysz to: w nocy Czesław nadaje, podkręcając dwa szariki nowych sąsiadów - mamy zatem szczekające stereo i w kolorze, do tego pies sąsiadki (gdy jej nie ma:), no i te sroki o czwartej rano, coś jeszcze??? :DDDDD
    A może by tak stoperki do uszków na zagłuchnięcie nocne, mówią że skuteczne???:DDDD

    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  34. Ata! Kopiuję i kopiuję, a TAM nic nie widać!!!! Może to trzeba czasu, żeby TAM się pokazało? No, nic,wrócę tu później i sprawdzę. :>

    OdpowiedzUsuń
  35. Aniu - pewnie, że się wyspałam! I to już drugą noc z rzędu! Czyli chyba jednak umiem robić laleczki prawie voodo ;-)
    A kopiować to póki co nie ma co ;-D No bo co? Śpiochy?? Albo może one tak nasennie działają, że kopiści zasypiają przed kopiowaniem? ;-D

    Aga - tak, tak! Śpię!!

    Beatko - Śpiochy działają na komary z równą siłą, jak i na mnie ;-)

    Iwonko - w sprawie stoperów już pisałam kilka komentarzy wyżej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  36. O matko ale się ubawiłam, czytając Twój wpis i komentarze. Z całą pewnością będę Cię odwiedzać, może innym razem znowu mi się pyszczydło będzie cieszyć podczas czytania. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  37. Mnie do obłędu doprowadzały stukające pazurkami o parapet i gruchające gołębie... Nie mówiąc o toalecie jaką sobie urządziły... Problem rozwiązałam kupując specjalne kolce... Niestety na psy, wiertarki lekarstwa jeszcze nie znalazłam ;-)
    Cieszę się, że się wreszcie wyspałaś!
    Śpiochy cudne!

    OdpowiedzUsuń
  38. Milko - cieszę się, że trafiłaś na mojego bloga. Zapraszam częściej :-)

    Kasiu - bo na to to chyba nie ma lekarstwa niestety...

    OdpowiedzUsuń
  39. Ha!
    W domu usypiam późno, bo zajęć masa-potem ciężko wstać o 5:30.
    Ale myślałam, że na wsi głuchej odeśpię! Tam dopiero mi psy mieszały, chrzęsty jakoweś i wstawałam o 5. Widać nie dane nam pospać.
    Spiochy cudne!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)