sobota, 13 listopada 2010

Nie ma Fredzi...

Na wstępie posta pragnę zaznaczyć, że prezentowane w nim zdjęcia są autorstwa Rabarbary.
Tak, jak i jedyna fotka w tym wpisie, o czym nie byłam uprzejma wspomnieć i Aś zagroził mi ekskomuniką, procesem sądowym i oflagowaniem się, jeśli nie zamieszczę stosownej informacji w jednym z kolejnych wpisów.
Dla mnie było to tak oczywiste, że nie JA mogłam pstryknąć TAK udaną fotkę, że się nie fatygowałam z informacjami.
Poza tym - nie komponowało mi się to z tekstem :-P

Tak więc, jak już pisałam we wspomnianym wyżej poście, w domu pojawił się nowy przedstawiciel kociej ferajny.
Zapchlone toto, chude, zarobaczone i zakichane.
Pojechałyśmy wczoraj z Anią i kocią do weta.
-O! Co ja widzę! Nowy nabytek!
-Tak. To za tę kotkę, co nam w poniedziałek... UCIEKŁA...
Błyskawiczna wymiana spojrzeń...
-No i bardzo słusznie! A co my tu mamy i skąd?
-A taka bidula mała. Siostrze podrzucili, to wzięłam. Co się miała po schronisku wycierać.
-Pewnie!
Wyjęłam jęczącą i protestującą na niespodziewane ograniczenie wolności delikwentkę z transportera.
-Panie doktorze, ile ona ma? Bo ja ją oceniam na ok 5 miesięcy.
-Nieeee. Z całą pewnością jest młodsza.
Zajrzał w kocią paszczę pełną bielutkich mleczaków.
-Góra 4 miesiące. Tak 3,5-4 max.
-Aha! To w takim razie - tu dokonałam szybkiego liczenia posiłkując się palcami - umówimy się w okolicach marca na sterylizację?
Pan doktor właśnie zaglądał kocinie pod ogon.
-Nooooooo... Ale najpierw WYKASTRUJEMY!
-Coooooo?? No nie! Drugi raz wtopa! Tyle, że jakby w drugą stronę! I to w tym samym gabinecie!
Wet się śmiał, ja zresztą też, bo do płaczu to raczej nie było :-DD
Fakt - znowu opierałam się nie na oglądzie delikwenta od strony podwozia, tylko na opinii bądź co bądź siły fachowej jaką jest moja siostra Bogusia - mgr inż. zootechnik.
Tak więc po powrocie do domu wykonałam telefon do rzeczonej:
-Siostra! Pozwolisz, że zadam ci bardzo niedyskretne pytanie?
-No??!!
-Kurna mać!! Ty chyba dawno chłopa nie miałaś, co??
-Yyyy.. A co??
-A bo faceta od baby nie odróżniasz! Ta kotka to kot!
-Ło matko!! Hahahaha! Bo wiesz, ja tak do końca to nie sprawdzałam. Tylko tak dyskretnie zerknęłam. Nie chciałam biedactwa bardziej stresować. Hahahaha! Ale numer!!!

Taaaa... No numer nie z tej ziemi!
Taki kurna MÓJ!

Tata, jak się dowiedział o "drobnej" pomyłeczce pękł ze śmiechu, a później powiedział:
-Jak znowu będziesz rozmawiać z Bogusią, to powiedz jej, że nadałem jej przydomek.
-Ta? Jaki?
-Bogumiła Wstydliwa!

Tak więc jak w tytule - nie mamy już Fredzi.
Do gabinetu weszłam z kotką, wyszłam z kotkiem...
Cud proszę ja Was! Byli tacy co to wodę w wino zamieniali, a ja kota w kotkę i vice versa...

No cóż - nieważna płeć - ważne uczucie ;-)

Bo czyż Fredzio vel Fredek nie jest słodki?





Aha! Fredzio zwany jest też Fryderykiem, co w Roku Chopinowskim jest jak najbardziej na czasie, nieprawdaż? ;-)

57 komentarzy:

  1. Robi się coraz bardziej interesująco....czekam z zapartym tchem, czy w kolejnym wpisie Fredek nie okaże się fretką na przykład;)) Kim by jednak nie był, uroczy jest niezmiennie;))

    OdpowiedzUsuń
  2. tym razem sie posiusialam ze smiechu...
    jak zwal tak zwal -liczy sie sztuka...
    urocza zreszta

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę się w pierwszej chwili przeraziłam czytając tytuł posta. A tu taka zamiana ;)))
    Fryderyk brzmi dumnie. Uroczy jest od wąsików po czubek ogona.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. no jak tak si przyjzec zbliska to widac z to babrdzo meska twarz .jak supr ze sie bardzo cieszysz z koteczka

    OdpowiedzUsuń
  5. ha, ha... dobre:)
    TAk czy inaczej... kocię fajoskie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ważne czy Fredzia czy Fredek, ważne że wygląda nad wyraz uroczo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Och, kobiey, przeciez jemu nawet z tearzy patrzy ,ze chlopiec!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. I mnie tytuł posta napędził stracha...
    Ale potem uśmiałam się do łez;-)))
    Fredzio (znaczy Fryderyk, a może Frycek - idąc tropem wielkiego imiennika;-) niech rośnie i dostarcza radości.
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  9. haaaaaaaa :) ja miałam identyczną sytuację :) miałam maleńką Emilkę, a wyrosła na Króla Emiliana :))mała kotka wyrosła na wielkiego czarnego Króla Emiliana :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj Ata, Ata! Lanie Ci się należy! Jak zobaczyłam tytuł to aż mi się żołądek ścisnął i serce stanęło. Zostanie Ci darowane bo:
    1) nie chce mi się tak daleko jeździć żeby Ci wlać;
    2) zanim bym dojechała to by mi przeszła chęć do bicia;
    3)Rabarbara ułagodziła mnie kapitalnymi fotami
    4)a Fryderyk spojrzeniem.
    Dziękuj im zatem ;)
    Ściskam serdecznie i proszę koteńka wymiziać ode mnie

    OdpowiedzUsuń
  11. Ata, mam ochotę Cię wytargać za uszy.Przeczytałam tytuł na swej linkowni i zamarłam.Ale kocina śliczna,, a po kastracji to już nie będzie miało znaczenia czy to kotka czy kot.Uroczy koteczek i bardzo ciekawe umaszczenie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. pięęęęęęęknaaaa... ekhm... pięęęęęęęknYYYYYYYY jest... a na pierwszym zdjęciu to sama słodycz :)))
    fajna pomyłka.... Fryderykiem zwana :D

    OdpowiedzUsuń
  13. jak sięktóregoś dnia przemieni w człowieka będzież żałowała taj kastracji

    OdpowiedzUsuń
  14. ech.... Ty to potrafisz budować napięcie Atuś....
    się przestraszyłam nagłówkiem tej opowieści

    cudnościowy ten Wasz Frydzio, a do dziś myślałam ,że mój Filemon najprzystojniejszy z kocich facetów:)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Koteczek uroczy!
    I bardzo się cieszę ,że opowieść optymistyczna,bo tytuł zapowiadał zupełnie coś innego!
    Pozdrawiam!
    J:O)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ato...:):):):)....Fryderyk to bardzo dobre imię!

    OdpowiedzUsuń
  17. Nooo, też mi serce stanęło na moment po przeczytaniu tytułu. Na szczęście już wszystko wróciło do normy ;).
    Masz rację - nie płeć ważna lecz uczucie :). Kotek przecudnej urody, a zdjęcia rewelacyjne :).
    Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
  18. Ata! NIGDY WIĘCEJ TAKICH TYTUŁÓW!!!!!
    Myślałam że zejdę ze smutku!!! A tu taki... Fred!!!
    Oj, Kobieto, sumienia nie masz:)
    Rabarbara zdolna bestyja - bez dwóch zdań! Zdjęcia cudnej urody, ale nie dziwota bo i modelka, tfu! Model przystojny wielce:))))
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  19. Słodki Fredzio!!! Też po tytule wywnioskowałam,że jakąś tragiczną wiadomość chcesz nam znowu przekazać.Udał Ci się numer z zamianą Fredzi we Fredka.Niech Wam mruczy jak najdłużej:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Freduś wygląda tak, jak nasz Myszaczek...

    http://anek73.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  21. Też si e przestraszyłam czytając tytuł. No ale Ci daruję bo Fredzio jest fantastyczny. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Pat - ja Cię błagam! Nie kuś losu! U mnie wszystko jest możliwe :-DD

    Mamuśka - i to jaka sztuka!! :-D

    Iwonko - Fryderyk jest mniejszy niż jego imię, ale nosi je z godnością ;-)

    Majowa - to prawda! Te wąsy zwłaszcza ;-))

    Millu - fajowskie i przytulniaste :-))

    Kiniu - i do tego kochany jest!

    Agnicy - fakt - twarz jakby po kociemu chudo-męska ;-)

    Florentyno - Frycek umiał grać, a nasz Fryderyk chyba nie - jeszcze nie sprawdzałam stopnia umuzykalnienia :-)

    Nika - jak widać pomyłki nie tylko mnie się zdarzają! Uff!!

    Asiu - chyba trochę mi szkoda, że nie chcesz mnie zlać... Zawsze to byłby jakiś powód do spotkania ;-) Fredzia wymiziam z przyjemnością :-))

    Anabell - masz większe szanse na spranie mnie w realu niż Johannah... Jakby nie było - mieszkamy w tym samym mieście... Tylko chyba w innych dzielnicach na moje szczęście ;-)

    Kasiu - w przypadku facecika to może lepiej mówić przystojny, co by się dotknięty nie poczuł? ;-D

    Agajaw - a sądzisz, że to jakiś mega bogaty i przystojny książę?? Hmm... Kto wie... No nic. Najwyżej będę żałować ;-D

    Ahrana - każdy kociak jest przystojny! Pod warunkiem, że jest NASZ :-))

    Asiu - ostatnio smutno tu u mnie było... Na długi czas już mi tego wystarczy!

    Aniu - no co??? ;-DDD Toż to cała ja! :-DD

    Frasiu - w imieniu Asi i Fredzia dziękuję!

    Iwonko - obiecuję! Ani razu... Do następnego razu ;-))

    Arkadio - dziękuję Ci bardzo :-**

    Agnieszko - już cmoknięty ;-)

    Aniu - wiem, jak Ci smutno... Przytulam :-**

    Ewciu - dziękuję :-)

    Janeczko - dzięki Bogu, bo tylu lejących mnie ludzi mogłoby mnie cokolwiek sponiewierać ;-DD

    OdpowiedzUsuń
  23. tak jak pisałam pod poprzednim postem -sobowtórek słodziak..proszę go wymiziać!!

    OdpowiedzUsuń
  24. U Ciebie też dzisiaj kocie zdjęcia:) No to mamy bliźniaki blogowe, bo w tym samym dniu kociaki zadebiutowały na blogu:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Fryderyk uroczy :)
    A córa ma talent, piękne zdjęcia, brawo!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. Kiciunio przewspaniałe! :) Dobrze, że znalazło dom.
    Ja kiedyś też miałam KOTA... dostał imię Maks. No, ale po pierwszym dziecku jakie urodziŁ, to niestosowne było nazywał go Maksem i zrobiła się Maksina ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. no dosłownie magia ... witam w takim razie Fryderyka w naszym gronie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Fryderyk jest przepiekny, tzn. przystojny z niego kocurek ;-))

    OdpowiedzUsuń
  29. Ale się przestraszyłam jak zobaczyłam tytuł posta...ufff. Piękna jest :) moja złapała dzisiaj 3 myszy...strasznie tego nie lubię, bo myszy jak myszy, tez puszyste i nie ich wina że są gryzoniami.Mnie się podobają no :( no ale instynktu nie da się oszukać :)

    OdpowiedzUsuń
  30. To, że Ty pomyliłaś, to można wybaczyć, ale u nas weterynarz wpierał nam, że mamy psa, który okazał się sunią. I z Tobiegi trzeba było zrobić Tobkę ;) Nowy nabytek piękniusi :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Fredzio jest cuuuuuuuudowny :)))))
    Ha! Miałam identyczną sytuację z moim młodziutkim kotkiem, który u weta stał się ...kociczką :))) A jednak cuda się zdarzają:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Obiecalas!!!!! Nigdy wiecej mi tak nie robic!!!!! Najpierw nieuleczalna choroba a teraz taki tytul. Nie bede tego nawet komentowac, o!

    No ale Asie za zdjecia pochwale. Ma kobitka dobre oko do ujec
    I Fredzia tez pochwale, bo pikny jest,

    A Ciebie narazie na czarna listę za zawaly serca jakie mi serwujesz :P

    OdpowiedzUsuń
  33. Qro - już wymiziany :-)

    Nami - i chyba są w zbliżonym wieku?


    Zula - dziękuję :-)

    Asfina - no tak... Pan kot mający dzieci nie może mieć męskiego imienia ;-)

    Madziula - no własnie - jakieś czary zadziałały, jak nic!

    Martaj - w imieniu Fryderyka dziękuję :-)

    Wiedźmo - ja też nie lubię jak mi koty myszy znoszą, bo mi ich żal... Ale z naturą drapieżnika nie da się walczyć :-)

    Kasico - no weterynarz na negatywnego Nobla zasłużył :-DD

    Bogaczko - jak widać więcej jest takich pomyłek na świecie, co widać po komentarzach ;-)

    Aga - no przecież pisałam wyraźnie: ani razu... do następnego razu ;-)
    Dziękuję z imieniu młodej :-)
    A długo ja na tej czarnej liście będę figurowac??

    OdpowiedzUsuń
  34. Fredzio jest słodziachny! :D A myszę to ma taką samą jak nasz Mruczek (drań jeden znowu poszedł na lumpy :/ ) Podrap go w moim imieniu pod szyją ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Cud cudem, ale kocurek piękny, a na zabiedzonego i zapchlonego nie wygląda! :)

    Przy okazji zapraszam na candy: http://magdalenaart.blogspot.com/2010/11/sowie-candy.html

    OdpowiedzUsuń
  36. Słodki kociaczek, aż mi się zachciało w domku takiego mieszkańca.
    A pomyłka zabawna bardzo, ale kto by tam normalny kociakowi pod ogon zaglądał.
    Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  37. A mnie się bardziej Fredek od Fredzi podoba:):):) No cudeńko takie, że aż mi się oczy uśmiechają do monitora:) A tak w ogóle to chciałam się przywitać, bo ja tu jestem po raz pierwszy... przez frywolitki tu trafiłam (ten którs z marca jest bomba, ja trochę tępa jestem, wieć nie wiem czy podołam, ale mam zamiar spróbować) i... nie ma co: ZOSTAJĘ:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  38. uśmiałam się jak norka, choć tytuł posta, to ho, ho...jak przedmówczynie stwierdziły, zawał gwarantowany. A gdzież bym znalazła taką cudną rozrywkę jak Twoje pisanie? nie ma znaczenia pogoda za oknem, wystarczy zajrzeć do Ciebie i papucha sama się śmieje.
    Do annałów rodzinnych przejdzie historia, jak to moja familia zareagowała na pierwszą rujkę kotki. Nikt z nas nie wiedział o co chodzi, gdy kotka zaczęła śpiewać, czołgać się brzuszkiem po podłodze i wystawiać pupę na mojego ślubnego.Myśleliśmy, że jest chora, co najmniej śmiertelnie..
    Ponieważ musiałam iść do pracy, syn i ślubny mieli zanieść kotkę do weterynarza, by stwierdził, co bidulce jest.
    Nie dała się w nic zapakować, w stresie będąc osikała mojemu dziecku bluzę, więc panowie postanowili iść bez kota, mając nadzieję, że w sposób obrazowy i wiarygodny przedstawią kocie dolegliwości. Z każdym ich słowem pani wet. coraz szerzej się uśmiechała, w końcu nie wytrzymała i krztusząc się ze śmiechu powiedziała: wasza kotka ma po prostu rujkę.
    Moje ślubne z niedowierzaniem popatrzył na kobitę i stwierdził ze zdziwieniem: chce pani powiedzieć, że ona potrzebuje chłopa?
    Historia zupełnie zwariowana, tym bardziej, że będąc w rujce, moja kiciulka za obiekt swoich amorów wybiera ślubnego.
    Mam takie powiedzenie: "szczęśliwy ten dom, gdzie koty są".
    Pozdrawiam Ato cieplutko,a Fryderyk niech się zdrowo chowa

    OdpowiedzUsuń
  39. A coż to za dziwne słowo pojawiło sie przy moim komentarzu?? Którs??? Kurs miało być oczywiście;) Widać za szybko myślę, hehehehe, i jakieś skróty myślowe tworzę, bo przecież aż takich ortów to ja nie trzaskam;) To jeszcze raz napiszę, żeby jasne było: KURS frywolitkowy jest w dechę:)
    A teraz już zmykam..... paaaaaa:)

    OdpowiedzUsuń
  40. Absolutna kocia cudowność:))) Obie z Mrautak jestesmy pod wrażeniem:)Najserdeczniejsze mrautaczenia od nas dla was:)Fryderyk- piękne imię i bardzo kocie.

    OdpowiedzUsuń
  41. Już miałam nie czytać tego posta, co nie dziwi niektórych - nie tylko ja miałam stracha, po tym niedawnym... Wtedy nie mogłam komentarza napisać, tak się poryczałam. Ale w końcu tego posta przeczytałam, bo postanowiłam być silna - na szczęście zrobiłaś nam niezłą niespodziankę;)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  42. A mnie Twoje tytuły postów nie zwodzą, domyślam się, że szykujesz niespodziankę, jestem na to przygotowana, a nawet oczekuję zonka, chociaż ten .....coś mi jednak w serduchu zakołatało zanim doczytałam.

    OdpowiedzUsuń
  43. Piękny Fredek, wybrał Was i jest teraz najszczęśliwszym kotem pod słońcem. Będę zaglądać i czekać na nowe fotki futrzastego Fredzia.

    OdpowiedzUsuń
  44. Jako facecik Fredzia też jest piękna, ups przepraszam, przystojna ;)

    OdpowiedzUsuń
  45. no jest slodki ten kociaczek, na zdjeciu, ja raczej nie za kotami.

    OdpowiedzUsuń
  46. Art-glass - już podrapany :-)

    Dziabko - jest, jest. Chudy i biedny. ale już mu się poprawia :-) Za zaproszenie dziękuję, zaraz bedzie na info na bocznym pasku :-)

    Makneto - no niby tak, ale jednak żeby sobie oszczędzić "wstydu" u weta top jednak powinnam była :-DD

    DeZeal - bardzo się cieszę :-) I witaj w moich skromnych progach :-)

    Alicjo - Twój opis przygód z kocicą rozbawił mnie do łez :-DDD Wyobrażam sobie minę Twojego ślubnego :-DD
    A powiedzenie bardzo prawdziwe!

    Kaprysiu - Fredzio dziękuje i przesyła pozdrowienia dla Mrautak :-))

    Sunsett - czyli dobrze jednak jest czasem się przełamać ;-)

    Fuerto i Koronko - dziękuję za odwiedziny :-))

    Naila - no właśnie - hihihi, bo inaczej tego nie da się skomentować ;-D

    Krzysiu - bo Ty mnie znasz nie od wczoraj ;-))

    Pysiula - jest szczęśliwy! I rozrabia jak szalony :-))

    Klaudia - Fredzio to przystojny i pełen wdzięku drań ;-)

    Jolu - ja to rozumiem, bo ja nie za psami jestem :-)

    OdpowiedzUsuń
  47. śliczne kocię...mam podobne, znaczy w podobnym wieku...

    OdpowiedzUsuń
  48. kawą się właśnie oplułam czytając jak kota w kotkę zamieniłaś. Fredzio śliczny i fajnie, że znalazł u ciebie dobry dom

    OdpowiedzUsuń
  49. No to nieźle wyszło. Fredzia jest Fredziem. :) bardzo śliczny kiciuś. Szarak taki to mi się raz trafił..ale biedak zginął :(..zawsze mam czarne koty...czasem z czymś białym.
    A nam własnie dziś się przybłakał do domu malutki jakiś (jakaś?)...afera w domu że hej..(że ja stuknięta oczywista, bo kota nie wyrzucę)...oj dobrze mi zrobiło poczytanie, że ktoś robi tak podobnie :) u mnie w domku to się czuję jak ALIEN ;)

    OdpowiedzUsuń
  50. Fajnie tu u Ciebie ;-)
    Poczytałam trochę wstecz i się spłakałam... też wiem jak boli utrata futrzastego przyjaciela.
    Na szczęście fotki słodkiego Fredzia osuszyły moje łzy ;-)
    Od razu się przyznam, że ja i psy i koty jednako... ;-)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  51. Ata a to niespodzianka ;-D zrobił się Fredek hihi tak czy owak słodki i już i znalazł u Was dom .

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)