Oferma czyli ja, uskuteczniała dziś ciąg dalszy procesu ozdabiania jaj, jakże boleśnie przerwany prawie tydzień temu ;-)
Udało mi się nie okaleczyć, domu nie spalić, nie zrobić spięcia. Czyli ogólnie nudą wieje...
A więc, żeby okrasić jakoś tę monotonię przechodzę do prezentacji fotek moich poczynań.
Sprzed tygodnia i z dnia dzisiejszego.
Tak to wyglądało przed samookaleczeniem, czyli w ubiegły czwartek:
Ot taka jajeczna ferma ofermy ;-D
Później było gorąco i nie miałam ochoty na robienie zarówno jajec jak i fotek.
Dziś stosując przepisy BHP (kleiłam pokornie i grzecznie w rękawiczkach) wykończyłam kilka jajec i prezentuję je przed wymarszem z domu.
Na pierwszy ogień (nomen omen) jajo Kiler :-D
I kolejne:
I zusammen do kupy:
Szkoda, że nie mam talentu własnego dziecka starszego do robienia zdjęć :-/
No trudno!
MUSICIE uwierzyć mi na słowo, że one są całkiem, całkiem ;-)
piękne jaja, prawdziwa ferma - brawo za wytrwałość :-)
OdpowiedzUsuńMasz zdrowie, kobieto ...
OdpowiedzUsuńNiezła produkcja, niejedna nioska mogłaby Ci pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńsuper jajak ,przepiekne
OdpowiedzUsuńPiekne jaja, mam nadzieję,że ręce już się goją i nie bolą:)
OdpowiedzUsuńSylwuś - dzięki i czekam na Twoje :-)
OdpowiedzUsuńMaryna - zdrowie, jak zdrowie - ale zamówienia mam :-DD
Klaudia - tak strusia nioska, bo one tej wielkości są :-D
Majowa - dziękuję :-)
Ludka - goją się, ale jeszcze grozę wśród widowni sieją ;-)
ALE JAJA!
OdpowiedzUsuńKochanieńka moja!Przygarnęłabym i zusammen i pojedynczo każde z Twoich jaj!Na marzeniach się skończy.Prawdę powiedziawszy, że tzw.powierzchni wystawowych już może zabraknąć, kury łażą po całym mieszkaniu, teraz wysyp kurczaków nastąpił...A jeszcze mam haftowane strusie jaja.To dopiero rarytas! Ale takich Twoich nie mam i już nie będę się uczyć, choć szkoda...:)
cudna ta twoja produkcja..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAleż tego naprodukowałaś! bardzo fajne jajca - szczególnie te białe z zielonym bluszczem i kwiatkami mi się podobają :).
OdpowiedzUsuńSłusznie czynisz chroniąc ręce, bo już jestem ciekawa jakie kolejne cuda pokażesz :)). Mam nadzieję, że ręce szybko się wygoją i nie będą straszyć swoim wyglądem :)
Prezentujesz je przed wymarszem z domu - a ja pomyślałam, gdzie się zarazo idziesz szlajać po nocy:D
OdpowiedzUsuńA to jaja se pójdą - no przecież!!!
Swoją drogą naznosiłaś ich niczym rasowy struś - bo przecie nie kurzych rozmiarów one są:D:D:D
A w ogóle to rzuć okiem waćpani tutki:
OdpowiedzUsuńhttp://my-paper-world.blogspot.com/
Ja nie wiem, skąd ta dziewczyna bierze pomysły - normalnie nie wiem!
Też tak masz, że na co nie spojrzysz to mogłabyś coś z tego zrobić???
wyglądają oryginalnie, chyba są większe jak strusie, ja kiedyż też takie jedno zrobiłam i mam go do dziś, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHohoho, cały kurnik przerobiłaś! albo struśnik :) Tylko juz uważaj na siebie, dobrze? Te z bluszczem najbardziej mi się podobają, ale wszystkie bardzo milusie.
OdpowiedzUsuńFajnie będą w oknach wyglądały :)
OdpowiedzUsuńłe jej, prawdziwa strusia nioska! wiem, jak się łone robi, chyba sama spróbuję, a ślubnemu każę walczyć z klejowym ustrojstwem,w końcu bądź co bądź chłop, w wojsku był to i pistolet nie powinien mu być straszny;)))
OdpowiedzUsuńWspaniałe jajca. Tylko gratulować. Zazdroszczę Ci trochę zamówień bo u mnie totalna posucha. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTak oglądam te zdjęcia i muszę przyznać, że nie mogę wyjść z podziwu:) Swoją drogą, to sporo cierpliwości trzeba mieć, aby coś tak ślicznego zrobić - przynajmniej wg mnie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOne są bardzo "całkiem, całkiem"!!!! Nawet jeszcze więcej niż bardzo.
OdpowiedzUsuńJajcaro jedna, ślicznie je zrobiłaś!!!
SA bardzo całkiem,całkiem i z pewnością się spodobają.A co do palców to tez się poparzyłam przed Bożym Narodzeniem-ból straszny ,ale jak się jest oferma(jak widzisz nie jesteś osamotniona w gapiostwfu hehe) to i pocierpieć trzeba.
OdpowiedzUsuńNiezła z Ciebie nioska! I jakie dorodne te jaja, rozmiar 5XL! A do tego są naprawdę ładne.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Wyglądają na ogromne! Jakoś tak wiosennie się zrobiło :)
OdpowiedzUsuń...no niezła nioska z Ciebie!!! Przodownica jak się patrzy. I to zarówno w kategorii ilościowej jak i jakościowej/ wielkosciowej ;)
OdpowiedzUsuńps. ...i Ty mi nie dziękuj Kochana :)
No, no :] Super jajca :) Najbardziej jakos niebieskie mnie zauroczyło :D
OdpowiedzUsuńI dobrze, że już wydobrzałaś na tyle, żeby tworzyć takie piękności :D
widać że fajne
OdpowiedzUsuńDzielna z Ciebie dziewczynka, mimo kontuzji prowadziłaś hodowlę :)
OdpowiedzUsuńPrezentują się wspaniale i okazale !!!
Fajne jaja. Na czym je kleiłaś? Coś było formą.... To już wiemy jak się robi takie jaja jak często widać na wystawach.... Milusie ozdóbki.
OdpowiedzUsuńCałkiem , całkiem :)))
OdpowiedzUsuńElu - Twoją fermę podziwiam nieustannie. A tych moich jaj nie trzeba się uczyć - one same jakoś się robią ;-)
OdpowiedzUsuńReni - dziękuję!
Frasiu - goją się, ale żeby ludzi nie straszyć wychodząc z domu oklejam się plastrami ;-))
Dorotko - po nocy to ja się szlajam po wirtualu ;-)
Bloga Marzycielki znam i podziwiam! Nie mam takich umiejętności, że jak spojrzę to mam wizję. No może czasem... Za rzadko jak na mój gust ;-)
Irenko - chyba faktycznie są większe. Bo jak się zamyślę, to mocniej balona napompuje i wychodzą takie giganty :-D
Gunnilo - uważam! I to bardzo! Na szczęście umiem (prawie zawsze) wyciągać wnioski z własnych bolesnych błędów :-)
Ivalio - nie wiem gdzie one będą wyglądały ;-D
Alicjo - i to się nazywa pomysłowość! Zamiast kupowac rękawiczki - chłopa zaprząc do roboty! :-DD
Janeczko - tak to jest z rękodziełem - raz się sprzedaje, a innym razem lipa... Będzie lepiej - nie martw się :-) Wykorzystaj ten czas dla siebie i rób to co chcesz, a nie to co musisz :-)
Anonimie - dziękuję. Trochę cierpliwości pewnie tak, ale jak się lubi co się robi, to nie ma problemu :-)
Aniu - dzięki!! Się starałam ;-)
Alicjo - a może inaczej to sobie tłumaczmy - że na przykład szybkie z nasz kobitki i robota nam się w rękach pali ;-D
Anabell - faktycznie - rozmiar 5XL dobrze je obrazuje :-DD Dziękuję! :-)
Naila - małe nie są. I faktycznie wiosną mi pachnie w pokoju. Nie licząc woni kleju na gorąco ;-)
Penelopo - nioska przodownica brzmi dumnie! Aż mi grzebień dumnie poczerwieniał ;-DD
Ps: dobra, dobra! Już ja tam swoje wiem! ;-)
Asik - pewnie dlatego, że to niebieskie jest takie inne ;-)
Agajaw - dziękuję :-)
Krzysiu - wyrzuty sumienia mi nie pozwalały na dalsze "pieszczoty" i musiałam się za nie zabrać ;-)
Kasiu - ozdoby kleiłam klejem na gorąco na kordonku. W jednym z poprzednich postów wyjaśniałam jak się robi takie jaja.
Kaprysiu - dziękuję, dziękuję :-)
Ata, jesteś nie do pobicia - żebt TYLE i to TAKICH jajek znieść! Najpiękniej wyglądają w stadzie :)
OdpowiedzUsuńImponująca kolekcja , sa prześliczne .
OdpowiedzUsuńWszystkie jajca są bombowe ,niezła produkcja :))
OdpowiedzUsuńJak zwykle stworzylas cuda!
OdpowiedzUsuńwww.jewellerybijou.com
Są prześliczne te jajuszka!
OdpowiedzUsuńNiezłe jaja wysiedziałaś Atuś!
OdpowiedzUsuńBardzo produktywna ferma, piękne jaja. Dzielna jesteś, pozdrawiam i życzę szybkiego pozbycia się bąbli.
OdpowiedzUsuńAtuś... ale naznosiłaś tych jajec...oooo ferma faktycznie
OdpowiedzUsuńSą super, ale moim absolutnym faworytem jest to białe z zieloną gałązką i fioletowymi kwiatkami :)
OdpowiedzUsuńSuper jajca,pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJaka oferma, tyle jaj wysiedziałaś że ho, ho... sprawdź czy aby w kokoszkę się nie zmieniasz;)))))))
OdpowiedzUsuńW dodatku wszystkie niezwykle dorodne...ech wiosna tuż, tuż:))))
Woalko - to dopiero początek ;-))
OdpowiedzUsuńSzydełkowe - dziękuję!
Ela - produkcja prawie taśmowa :-D
Dorota - dziękuję!
Scenki - dziękuję!
Aagaa - wysiedziałam i wystałam (się przy ich klejeniu) ;-))
Wredulo - bąbli nie mam - się wchłonęły.Zostały tylko paskudne krwiaki, ale one też już znikają :-)
Beatko - jak już wcześniej pisałam - czuję się jak nioska przodownica ;-D
Magda - to ciekawe! Bo moim faworytem tez jest właśnie to jajo. I jeszcze coś - wszystkie już się sprzedały - oprócz tego jednego :-D
Ania - dziękuję!
Jolu - sprawdzałam - skrzydełka jeszcze mi nie rosną, grzebyczek też nie :-D
Świetne jajeczka :) i nie mam faworyta - podobają mi się wszystkie :)
OdpowiedzUsuńAle zaszalałaś dziewczyno z tymi jajami...Ja jeszcze od zeszłego roku czuję unoszący się zapach "ługi",,,na te święta muszę coś innego wymyślić...Pozdrawiam ciepło...
OdpowiedzUsuńsuper produkcja:-)natchnęłas mnie troszkę i pewnie też zrobię sobie w tym roku pisankowe-bombki:-) Twoje sa śliczne
OdpowiedzUsuńto ja całkiem, całkiem mówię, że są całkiem wiosenne :) a na pewno, to dech zapierają....pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBean - to szkoda, że ich u mnie nie nabywasz ;-))
OdpowiedzUsuńCzary-mary - ja ługi nie wącham. Czym innym je utwardzam ;-)
FiolQak - cieszę się, że poddałam Ci pomysł :-)
Igraszki - dziękuję!!