Homonimy to wg ogólnej definicji wyrazy o identycznej pisowni i wymowie, lecz różnym znaczeniu.
Ot taki mały wstęp...
Rzecz się zaczęła tuż po świętach.
-Tusze się kończą w drukarce. Pojadę w tygodniu i kupię nowe - oznajmił mi mój rodzic.
-A jedź - zgodziła się jego jedynaczka.
-Ale nie jutro. Nie chce mi się.
-To nie jedź. Nie piekarnia przecież!
Następnego dnia rodzic dalej drążył temat.
-Słuchaj córka. Tak sobie myślę, że po te tusze to ja pojadę jak zwykle do Saturna.
-A jedź.
-Ale na Targówek nie chce mi się jechać.
-No to gdzie? Kolejny Saturn jest w Arkadii - jakby sporo dalej...
-A na Ostrobramskiej nie ma przypadkiem?
-Nie ma. Tam jest tylko Media i Electro Word. I koniec.
-Ale mnie się wydaje, że jest!
-No to ci się wydaje.
-Sprawdzę w internecie.
-A sprawdzaj niedowiarku!
Sprawdził. A jakże! I oświecił niedouczoną jedyną córunię:
-No i miałem rację! Jest Saturn na Ostrobramskiej!
-Eeee??? - córka się nie wykazała inteligentną odpowiedzią, bo w myślach przeszukiwała bądź co bądź dość szeroki i długi kawał ulicy. I ni jak nie wiedziała, gdzie tam do cholery wsadzili solidną jak sądziła budowlę pt. SATURN...
Miejsce niby jest, ale pusto tam póki co!
Coś ma być, ale to coś nie powstało przecież dyskretnie w ciągu jednego dnia! Córka swego ojca jechała tamtędy poprzedniego dnia i poczuła się mocno zagubiona w okolicy, bo Saturna nie zauważyła... Ślepa się poczuła i niespostrzegawcza - chociaż tliła się w niej iskierka nadziei, że może jednak to ona ma rację...
Ale skoro wujek google tak tatusiowi powiedział, nie pozostało córce nic innego, jak z pokorą przyjąć rewelacje infrastrukturalne, nie dyskutować i nie podważać informacji wyszukanych przez rodziciela we wszechwiedzącym necie!
Rodzic pojechał koniec końców dopiero w poniedziałek, po nowym roku.
Córka jego była w ten czas w pracy.
Zadzwonił jej telefon.
Tatusiem zadzwonił...
-No co tam - zapytała córcia
-Aaaa... Wiesz... Byłem po tusze...
-No wiem. I co? Kupiłeś?
-Nieeee...
-Hehehe! Czyżby Saturna nie było??
-Nieee... Nooo był.
-Co??
-No był! Wyobraź sobie, że tak samo nazwali SOLARIUM!!
Ot homonimy ;-)
Dobrze, że żurawina
nie ma homonima ;-)
Przepis jak zwykle w Garkotłuku.
Świetne dialogi:)
OdpowiedzUsuńfajnie tak gadac z rodzicem :) ale to fakt staruszkowie maja czasem fajne pomysly i sa uparci :)
OdpowiedzUsuńA mi po Twoim wstępie i przeczytaniu tylko kawałka tusze się kończą myślenie poszło innym torem.
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiadomo czego się po Twoich tekstach spodziewać, no sama przyznaj.
Pomyślałam, że rodzic inne tusze miał na myśli ...sjp.pl 1. wypatroszone zwierzę; także odgłowiona, wypatroszona ryba
Tak zaraz po Świętach lodówkę wyczyszczoną mają? Trochę się zdziwiłam.
Potem przeczytałam całe zdanie;)
A kolacji dzisiaj nie jem. Tak w ramach profilaktyki przed jeszcze innym znaczeniem tego słowa;)
Pozdrawiam serdecznie:)
:) skorzystał z nowego Saturna?
OdpowiedzUsuńA żurawina to nie żona żurawia? hihihihi
OdpowiedzUsuńTuszę, że w końcu kupiliście te tusze:)))
OdpowiedzUsuńświetna zabawa z tymi homonimami:))
Tatuś świetny, rzec można "jaki tata taka córka";))i reszta potomków też:)
Pozdrawiam.
Nie wierzyć do końca wujkowi google:))))
OdpowiedzUsuńJak zwykle ubawiłam się czytając Twój tekst:))
Pozdrawiam
hahahahaha;))))
OdpowiedzUsuńI ja podobnie jak Ivonna najpierw pomyślałam że chodzi o TE tusze ;))))) I tez zapytuję: skorzystał tatuś z nowego Saturna ??? ;)))
Solarium w takie pochmurne i zimne dni fajna rzecz:)No i proszę jaka popularna nazwowo planeta;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńE tam, tusze... mufinki mnie zainteresiły (łakomca jakiegoś)
OdpowiedzUsuńlecę do tego garotłuka :-)))
Hehhe...dobre!!!
OdpowiedzUsuńJoanna - u nas takie na co dzień ;-)
OdpowiedzUsuńKoraliki Beaty - mój tata jest wyjątkowo pomysłowy... ;-D
Iwonko - no dobra, dobra - wiem co ja tu wypisuję! Ale przecież pisałam tusze do drukarki :-DD Homonimy są fajne tyle znaczeń zwykłego słowa tusze... ;-DD
Wygodna - też go zapytałam, ale nie! Byłam oburzona :-DDD Taka okazja...
Oleander - MEGA :-DDDD Coś jak żona popa - poparzona :-DD
Alicjo - uwielbiam bawić się słowami! A rodzinka taka więcej dziiiiwna ;-DD
Fredko - wierzyć trzeba, ale dokładniej przesłuchiwać - ze zrozumieniem tekstu ;-))
Iwonko - to nie te tusze i niestety nie skorzystał! Gapiszon jeden!
Kaprysiu - też bym na miejscu taty uwaliła się na łóżeczku... Choćby po to, żeby zobaczyć, jak to jest!
Krystyno - leć, leć! Dziś nowe zrobiłam i jutro wrzucam nowy przepis na muffinki ;-)
Aagaa - tata był jakoś tak DZIWNIE innego zdania ;-DD
Toś mi narobiła teraz! Jak parsknęłam śmiechem, to aż reszta domowników z politowaniem na mnie popatrzyła, hahaha:) Ale co tam, wariatkom weselej w życiu, hahahah...
OdpowiedzUsuńBuźki:)
Pewnie, że weselej! I zdrowiej ;-)
UsuńA to Ci Tatusia zaskoczyli - niezłe ;-D
OdpowiedzUsuńBogiem a prawdą sam się zaskoczył ;-D
UsuńDobrze, że nie agencja towarzyska i na dodatek dla panów, boć to przecież Saturn był. A z drugiej strony mógł tam wstąpić i brązowy tuszyk na pewno by dostał.
OdpowiedzUsuńJednym słowem - tata miał farta :-DD
OdpowiedzUsuń