Podsłuchałam taką rozmowę:
Fryderyk (F)
Lucyferiusz (L)
F: - Młody! Cho no tu!
L: - Że niby ja?? Ja? Serio mnie wołasz??
F: - A co? Kto tu niby młody jest?
L: - Ojej! Wielki Brat mnie wzywa! Nie wierzę! Co chcesz? UMYĆ CIĘ!?? UMYĆ??
F: - Co ty masz z tym myciem?? Cholery można dostać! Liżesz wszystkich po wszystkim! To irytujące jest! Każdy ma swój ozór i sam się do porządku umie doprowadzić! Znaczy te dwunożne w pokojach o nazwie łazienka się zamykają i używają śliny lecącej ze ściany. Liżesz ich mimo to po rękach i nogach jak nawiedzony! LIZUS po prostu!
L: - No ale ja muszę! Muszę! Inaczej się uduszę!
F: - Ta! Albo innych jak nie mają ochoty na twoje ablucje...
L: - Się czepiasz!
F: - Nie ja się czepiam, tylko ty! Wszystkiego! Ciągle! Nawet MOJEJ myszki-zabawki! I do tego jak surykatka pozujesz!
L: Bo mojej zabawce ogon odgryzłem niechcący...
F: - Niechcący! Dobre sobie! Tymi zębiskami??
L: - Swędzą mnie... Nie pamiętasz, jak to jest, jak się mleczaki gubi?
F: - Ja byłem ZAWSZE stonowany, normalny i zrównoważony! Gęby rozdziawionej non stop nie miałem!
L: - Ta! Ciekawe, co najstarsza miałaby do powiedzenia w tym temacie!
F: - A co ty się tak rozczochraną zasłaniasz? Bo ci twój beżowy zadek z opresji przedwczoraj uratowała?? Coś ty w ogóle robił po drugiej stronie kanałku, dwie ulice dalej??
L: - Uciekałem... Goniło mnie coś...
F: - Jassssne! I ogniem zionęło?? Hehehe!
L: - Bawi cię coś? Mnie nie! A poza tym, z tego co wiem, to ciebie też tam swego czasu namierzyły...
F: - Bliżej! Krócej wiałem! A w ogóle, skąd o tym wiesz??
L: - Bo słyszałem, jak rozczochrana mówiła do warkoczowej: Fredzio tutaj siedział schowany, ale przynajmniej się odezwał, jako go wołałyśmy, a Lucek milczek jest... I jak my tę pchłę marną znajdziemy w tym lesie??
F: - Było miauczeć, sieroto!
L: - Miauczałem!
F: - Post factum! I w obecności najmłodszej! Jak ci najstarsza z oczu zniknęła, bo leciała dookoła Macieju, żeby cię do domu przytargać!
L: - Mogła przeskoczyć przez kanałek. Teraz jest wąski...
F: - I płytki, w razie co? Głupi jesteś! Jak miała skakać? Na betony?? Kanałek wyregulowali w ubiegłym roku, zanim nawet cię poczęli!
L: - Wszystko dobre, co się dobrze kończy...
F: - Jasssssne! A potem spałeś u niej pod pachą!
L: - Bo mi cieplej było...
F: - Taaaa! Akurat! Trzęsidupa jesteś i tyle!
L: - Nieprawda! Odważny jestem! Przecież mysz złapałem i jej do kuchni przyniosłem!
F: - Dało się to usłyszeć w promieniu paru kilometrów: ŁAAAA!!! LUCEK!!! CHOLERA!!! TY TEŻ PRZECIWKO MNIE??? Dobry koteczek! ZABIERZ TO STĄD!!! ŁAAAA!
L: - Ona tak zawsze?
F: - Nie chcę cię martwić, ale zawsze!
L: - No cóż... Niech się przyzwyczai, bo nie po to mnie wszystkie trzy uczyły zabaw w polowanie, żebym teraz tego nie wykorzystał w praktyce.
F: - Te dwunożne tego nie rozumieją... Najpierw uczą, zachwycają się naszą zwinnością, naszym refleksem i sprytem, a potem wrzeszczą, jak im się żywe mięsko do kuchni dostarcza.
Hmmm... Ale może to jest ich sposób wyrażenia aplauzu i szczęścia?
L: - Ja tam nie wiem. I tak będę robił swoje! W sumie mało mnie to interesuje. Raczej nudzi mnie ten temat.
F: - Nie ściemniaj! Śpiący po prostu jesteś!
L: - Po całym dniu na świeżym powietrzu i z ciągle zajętymi pracą łapami, każdy ma prawo do odpoczynku, no nie?
F: - No w sumie tak... Mnie też coś jakby sen morzył... Powiedz mi tylko jedno na zakończenie - dlaczego ty jesteś taki ruchliwy i dlaczego w tobie jest tyle ekspresji i niespożytej energii?
L: - Może dlatego, że ja już byłem prawie TAM... A teraz zwyczajnie cieszę się życiem i jego urokami :-)
F: - No to jest sensowne wytłumaczenie. Dobranoc! Śpij dobrze, Lucyferiuszu!
PS: Wszystkie zdjęcia w tym poście są autorstwa średniej, czyli Joanny.
ależ te Twoje koty rozgadane ...
OdpowiedzUsuńSekutnico - jakby to powiedzieć... Przykład płynie z góry ;-)
UsuńDobrze, że to Ty napisałaś o tym przykładzie ;)
OdpowiedzUsuńAtaboh - ;-) na szczęscie umiem zachować obiektywizm.
Usuń"liżesz wszystkich po wszystkim" :D:D:D mojemu też się włącza lizanie, jak drapie się go w miejscu, gdzie plecki łączą się z ogonem, wtedy liże wszystko - podłogę, szafkę, karton od mleka, człowieka... :D
OdpowiedzUsuńSilver - Lucek sam z siebie liże - bez miziania :D
UsuńNo właśnie- nauczyłaś zabawy z myszką no to masz- przecież żywa fajniejsza od takiej filcowej.A którędy ten chuligan uciekł? górą po siatce czy podkopem?
OdpowiedzUsuńWiesz, mój pies też miał fisia na punkcie lizania.
Milego, ;)
Anabell - nie wiem, którędy. Sądzę, że zdezerterował pod bramą, bo jest spora przerwa między jej dołem, a betonem.
Usuńhihui:))no tak jako pan,taki...piękne tez na pewno po Pańci:))))
OdpowiedzUsuńQra - taaa! :-DD Zdecydowanie :-))
UsuńHihihi a to Ci dialogi na cztery nogi (a może na osiem)Z żywej myszki w kuchni też bym się baaaardzo "ucieszyła" ;)
OdpowiedzUsuńGłaski dla kociego towarzystwa przesyłam:)
Ivonna - pogłaszczę, o ile akurat nie przytargają mi czegoś na wsad do gara :-D
UsuńNiesamowite :-)
OdpowiedzUsuńCzasem się zastanawiam, obserwując mój liczny zwierzyniec, nad ich dialogami ;-)))
Pozdrawiam! :-)
MeaArt - prosta sprawa - zacznij podsłuchiwać jak ja ;-))
UsuńA to się nasłuchałaś! Mądre masz kocurki i z poczuciem humoru!
OdpowiedzUsuńNinka.
Ninko - nawet nie sądziłam, że takie kocie mądrale mam pod własnym dachem ;-D
UsuńJakie żesz dowcipne dyskursy te Twoje koty urządzają ;-)
OdpowiedzUsuńSylwka - no takie kabaretowe koty mi się trafiły ;-)
OdpowiedzUsuńpiękne są te Twoje koty :)
OdpowiedzUsuńKochana jak ja dawno u Ciebie nie byłam bije się w pierś i obiecuję w miarę szybko to nadrobić :)
buziaki