Zanim napiszę, w czym rzecz, muszę się cofnąć w czasie.
O ponad rok...Otóż wtedy zrobiłam sobie bransoletkę. We fiuletach.
Ło tu jest (klik kursorkiem)
Bardzo ją lubię i dość często eksploatuję.
Ale bidulka czuła się samotna i opuszczona.
Więc żeby jej poprawić humor, postanowiłam jej dorobić towarzystwo.
Jakoś tak miesiąc temu nawlokłam koraliki i...
I odłożyłam na czas przyszły, bliżej nieokreślony ;-)
Jednakowoż "nadejszedł" taki leniwy kompletnie dzień. A nawet prawie dwa.
Znaczy miałam lenia i nie zawahałam się go użyć!
Czasem nawet mnie się zdarzają takie napady bezwzględnej i nieodpartej chęci na nicnierobienie ;-)
I tak oto z otchłani mojego potwornego lenistwa wynurzył się on...
Towarzysz wspomnianej bransoletki.
Na imię ma lariat :-)
Można go nosić tak jak na fotce powyżej, albo tak:
Przechowywać można go w stanie skłębionym lub bardziej uładzonym:
Dowolność w tej kwestii jest absolutna!
Natomiast leniwy, acz szczęśliwy z powodu posiadania lariatu człowiek wygląda tak:
Nie mam co się krygować - podoba mi się! I to bardzo!
Znaczy o lariacie mówię! Nie o swoim portrecie! ;-D
No więc dane techniczne, bo nie może się bez nich obyć.
Dugość lariatu z dzyndzołkami: 140 cm.
Nawlokłam ok. 950 cm koralików (transparentnych), ale wyrobiłam ok. 850 cm.
Kordonek cieniowany no name - stawiam na Snechurkę (chyba!).
Okrążenie na 6.
Uff! Leń mi minął jak coś ;-)
Kochana, leniłaś się tak intensywnie aż u mnie furczało:))) choć rzeka nas dzieli. I wyszedł Ci ładny ten lariat, możesz go też używać w charakterze paska do sukienki. Ja też się lenię, ale nieco mniej intensywnie - taka jedna zamarzyła sobie, żebym jej w ramach prezentu imieninowego zrobiła "taki szerszy naszyjnik", czyli dłubię naszyjnik haftem koralikowym a do tego koralikami toho 15 i w tonacji biało-szaro-czarnej. Chyba zejdę od tej kolorystyki.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Aniu - o matulu! 15/00 i do tego w tej tonacji! Oszalałbym! Ale na pewno wyjdzie Ci kolejne, zapierające dech w piersiach cudo :-)
UsuńCudo-cudeńko normalnie :) Leń przepisowy aż miło popatrzeć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Majeczka
Majeczko - dziękuję bardzo! Takiego lenia to ja u siebie baaardzo lubię ;-)
UsuńLeniłaś się, że hej! Oby tak dalej, bo "wąż" półtorametrowy jest wielce urokliwy :) Teraz to już Ci żadne koralikowanie nie będzie straszne :)
OdpowiedzUsuńViolka - tak sobie myślę, że może jeszcze następne węże zrobię... To fajny relaks jest :-)
UsuńNo i po to hoduje się osobistego lenia, żeby sobie takie piękne rzeczy zrobić, jak on nas dopadnie:) Witaj w klubie pracowitych leni:)
OdpowiedzUsuńJaskółko - klub pracowitych leni to już chyba elita robótkowa? ;-D Lubię jak mnie takie lenistwo dopada :-)))
UsuńPiękny lariat! Duży ten leń musiał być ;)
OdpowiedzUsuńRęce nie bolaly?
Rybko - leń był tylko weekendowy ;-)
UsuńA ręce nie bolały kompletnie, aż się dziwię :-D
Bardzo twórczy ten Twój leń :)). Piękny lariat Ci wyszedł, aż mam ochotę zmajstrować kolejnego - chyba już wiem co wezmę ze sobą na krótki urlop ;)). Nie wiem czy znasz tę stronę, ale może Ci się przyda - kilka sposobów wiązania lariatów: http://biser-vip.ru/index/kak_nosit_lariaty/0-15
OdpowiedzUsuńFrasiu - dziękuję :) Stronkę znam :-) Ale jakoś nie przemawiają do mnie tamtejsze metody motania szyjozwisa ;-)
Usuń
OdpowiedzUsuńTak leniwych dni Tobie i wszystkim ( sobie również) jak najwięcej w roku życzę :))))
Krzysiu - masz rację! Oby takich leni było jak najwięcej :-))
UsuńTego lenia, to trochę jednak szkoda, że już minął... Miałam nadzieje zobaczyć niebawem kolejny lariat :)
OdpowiedzUsuńMarta - jak mi leń mija, to dostaję turbo doładowania ;-))
UsuńNa uśmiechniętym człowieku wygląda najdoskonalej! Cudeńko :)
OdpowiedzUsuńUla - dziękuję bardzo serdecznie :-)
Usuńpiękny i jak fajnie można go zaplatać :) a Twój portret jak zawsze promienny :D
OdpowiedzUsuń