poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Szukam azylu!

To miał być zwykły, raczej leniwy, upalny poniedziałek...

Rano wstałam i nie czyniąc zbytnich hałasów po zwyczajowych ablucjach udałam się do sklepu po gazety i pieczywo.
Po powrocie zrobiłam sobie coś, co udaje, że jest cappuccino i klapnęłam przed lapkiem. Potem zwlokłam młodą młodszą z wyrka za warkocz i za nogę.
Następnie udałam się do kuchni, co by ugotować zupę.
Ale zanim przystąpiłam do czynności gotowalniczych stwierdziłam, iż najsamprzód trza kuchenkę gazową umyć. Tak z sercem!
Zdjęłam te takie rusztowania, na których się stawia gary, rozmontowałam palniki do zera, zlałam całość ulubionym płynem do mycia i przystąpiłam do dzieła. Poszło szybko i bezboleśnie. Pewnie dlatego, że raczej często tak robię.
Sukces mnie zachęcił.
Przypomniałam sobie, że szyba od piekarnika ma kropeczki po ostatnich wypiekach. Więc mus ją tych piegów pozbawić.
Znowu do działania przystąpił mój ulubiony psikacz.
Ale...
Ale skoro pucuję szybę, to co mam samemu piekarnikowi odmawiać??
Tu do działania przystąpiła wraz ze mną pianka do czyszczenia. Wnętrze piekarnika, zwyczajowo i fabrycznie brązowe, zamieniło się w puszystą od piany biel...
Ponieważ jestem dość upierdliwa w pewnych działaniach,  odpuściłam piekarnikowi dopiero, kiedy szmata, którą myłam przestała zmieniać kolor na inny, niż jej zwyczajowy.
Tak więc, poczułam się usatysfakcjonowana swoją działalnością na dzień dzisiejszy.

Bo w tak zwanym między czasie wyłuskałyśmy z Anią bób, skleiłyśmy pękniętą burtę basenu, nalałyśmy hektolitry wody do rzeczonego. I jeszcze odwaliłam prasowanie, ścigające mnie od soboty :-D

Tak więc, zasiadłam sobie z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, bez wyrzutów sumienia, że coś zaniedbuję i wzięłam się za wykańczanie tego, co aktualnie dziergam...

Przyszła Chuda.
Od niechcenia zaczęła przeglądać książki, które leżą sobie na podręcznej półce. Takie, które pożyczam od ludzi, albo z biblioteki. Te nie moje, żeby nikomu nie zajumać i w terminie oddać. Bo nic mnie tak nie wkurza, jak wyszarpywanie własnych książek od niesłownych pożyczalskich.
Ot - takie skrzywienie zawodowe ;-)

- To którą mam przeczytać? "Lilith"?
- A co chcesz! Ta jest taka "mastertonowa". Jak wolisz się pośmiać, to "Natalii 5", jak chcesz przeorać sobie psychę, to "Cichy wielbiciel".
- NO DZIĘKI!! :D To ja ci zaraz Mastertona podrzucę.
- Dawaj!
Dała. A ja w tym momencie przypomniałam sobie, że nie mogę znaleźć jednej książki, którą obiecałam pożyczyć mojej sis.
- Aś! Masz  "Będę u Klary"?
- Nie wiem.  Chyba nie.
- Kurde! Bo szukałam u siebie i nie mam. I nie wiem, czy ją mam, czy mi się zdawało...
- To cho.
To poszłam. Chuda też jej nie miała.
- Znaczy nie mam. Pewnie ze "Stanem podgorączkowym" pomyliłam. O! Też go masz?? U mnie też stoi! I Nowakową masz zdublowaną. Oddamy do biblioteki może?
- No pewnie.
Chwila ciszy i padły słowa, których się obawiałam...
- To co mamusiu? Sprzątamy w książkach??

Dżizas!!! Kilka dni temu powiedziałam mojej sis, że mam wenę na ogarnięcie książek.
I że chyba usiądę i poczekam, aż mi przejdzie :-DD

A tu nagle taka płonąca zapałem córka...

Co było robić?

No jak co?

SPRZĄTAĆ!! :-DD

Do ogarnięcia miałyśmy: 6 półek małych (z podwójnym szeregiem książek), jedna półka podwójna (również z podwójnym szeregiem), 4  półki po byku z książkami ustawionymi w systemie (a jakże!) "w dwuszeregu zbiórka!".
Na sztuki nie liczyłyśmy, bo się nie dało.
Doszło do tego niejako w gratisie: witryny książkowe Chudej i młodej młodszej.
Ta ostatnia nieco skamieniała, na widok książek, które na nią spadły w ramach cudownych gratisów, ale łyknęła je bez większych protestów.
Zdecydowany bunt nastąpił, kiedy to matka i siostra, opętane wizją skomasowania książek wg. autorów stanowczo zażądały od niej wydania im Musierowicz i Chmielewskiej. I ewentualnie Montgomery.
- Nie dam!!
- Dlaczego??
- Bo ja potem tej reszty nie wsadzę!
Chuda spojrzała na mnie zdziwiona:
- O co jej chodzi??
- Ona ma książki poustawiane PRAWIE jak w bibliotece - alfabetycznie, wg autorów.
- Żartujesz??
- Gdzie tam!
Chuda przegryzała tę rewelację, a ja huknęłam na młodą:
- Jak nie wsadzisz?? Więcej miejsca będziesz mieć!
- Ale i tak łokieć mnie będzie potem bolał!
Chuda znowu wybałuszyła oczy:
- Co cię będzie bolało??
- ŁOKIEĆ!
- Czemu? Łokciem dopychasz??
- NIE! Ręką, ale od tego łokieć mnie boli!

Tjaaaa... Wszystko jasne!

- To ja ci pomogę! - Upał na dworze, ale w domu chłodno, więc Chudą aż roznosiła chęć działania.

- Co ty masz tu?
- Gdzie?
- NO TUUU! W tych trzech segregatorach.
- Gazety!
- Aż tyle? Wywal! Mogę się założyć, że z nich nie korzystasz!
Tu ja się wtrąciłam (niewerbalnie) kręcąc głową (za plecami Ani).
- Korzystam! - Młodą młodszą aż zatkało.
- Ta? A co tam masz?
- Victora Juniora i naukowe!
- Dobra! Naukowe zostaw, a te Victory wywal. NA PEWNO do nich nie zaglądasz!
Znowu ja i znowu kręcę głową.
- Oczywiście, że korzystam! Bardzo często!
Znowu mamuśka - tym razem kiwam głową...
Chuda nie dała się zbić z tropu:
- To wrzuć je do tapczanu! Ja tak robię, jak mi szkoda gazet, albo książek.
Tu się wtrąciłam już słownie:
- Nie da rady. U niej są zapasowe kołdry i poduszki...
- To pościel do mnie do tapczanu!
- Aaaa!!! Haaaaa! Ciekawe JAK!!!!! Masz tam sporo badziewia...
- Zaraz przejrzę.

Tak więc, jak widać, zwykłe porządkowanie książek zaczęło zataczać co raz szersze kręgi, zahaczając nawet o tapczan Chudej...

Przegląd łózka Chudej skończył się: wywaleniem tak  około 10 kg makulatury, odzyskaniu kilku zeszytów w kratkę (przekazano młodej), znalezieniu kilku klasówek z technikum, wspomnieniom Joanny pt: "i po jaką cholerę ja się tego gówna uczyłam", oraz komisyjnym przeniesieniem pościeli zapasowej z tapczanu siostry młodszej, do tapczanu siostry starszej.

W tapczanie siostry młodszej są tylko jaśki i sterta gazet naukowo-victorowych. Za rok, zapewne bez żalu, powędrują na makulaturę.

Tak nawiasem mówiąc - prawie zatłukłam Lucka...
Tapczanem Ani...
Nie zauważyłam gadziny towarzyszącej nam ciągle i nieustannie i zamknęłam klapę...
Usłyszałam tylko zduszony miauk i wizganie tylnymi kopytkami po podłodze...
Ułamek sekundy to trwało. Złapałam klapę, poderwałam ją do góry, a uwolniony z potrzasku Lucek, prysnął ile fabryka w nogach mu dała!
Dałam mu na przeprosiny twarożku, bo parskał na mnie i warczał.
Wcale mu się nie dziwę! Też bym jadem pluła, jakby mi ktoś tapczan na nerach zatrzasnął!
A tu proszę bardzo. Dowód rzeczowy, że Lucjusz żyje, ma się dobrze i niezrażony dalej pomagał
                                       


Ale, żeby nie było!
Ja też jestem poszkodowana.
Po raz pierwszy w życiu leciała mi krew spod paznokcia.
Po prostu - jak łapałam klapę od tapczanu, żeby uwolnić kota z więzienia, za mocno wsunęłam łapę pod łóżko i szarpnęłam nie kontrolując niczego.
Efekt - nooo.... Trochę bolesny :-D

Ale wracając do porządków książkowych.

Zostawiłam moje córzydła samopas i polazłam nastawić wspomniany wyżej bób.

Po chwili zeszła do mnie Ania z donosem na starszą sis:
- Mamo! Aśka chce mi książki tematycznie poustawiać!  A ja sobie tego nie życzę!
- Przejdzie jej... Spokojnie.

Przeszło, bo skapitulowała :-DDD

Książki już są na swoich miejscach.
Zrobiłyśmy ostry przesiew i część książek poszła precz na makulaturę, część na strych (nie umiem się z nimi rozstać), a część do oddania, względnie do sprzedania za kilka złotych.

A ja mam wreszcie swoje książki robótkowe w JEDNYM miejscu!
                                           
Ta górna półka to właśnie książki o tematyce rękodzielniczej.
Wydaje się, że jest ich mało, ale to jest mniej więcej metr woluminów :-D
Póki co, tylko w jednym szeregu + trochę miejsca.
Ale jak przelecę po książkach po Mamie i Babci, to zdecydowanie mi się ich liczebność zwiększy, a półka zmniejszy ;-)
Sprzątałyśmy i układałyśmy słowa pisane i oprawione od 13:40 do 18:30.

Co dalej?
Chuda z obłędnym błyskiem w oku zapowiedziała mi złowieszczo:
- JUTRO ALBUMY ZE ZDJĘCIAMI I ZDJĘCIA LUZEM!

RATUNKU!!
Szukam azylu! Kto mnie przygarnie???

47 komentarzy:

  1. Masz Ata azyl u mnie jak w banku - książek już dawno pilnuję żeby się nie mnożyły ... a zdjęcia będziemy razem porządkować, jest tego łohoho i jeszcze trochę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krystyno - no to dzięki Ci bardzo! Ja chcę uciec przed sprzątaniem ;-DDD

      Usuń
  2. Ja... przygarnę z chęcią. Tylko bez Lucka, bo u mnie Beza buszuje. Ja takie porządki zrobiłam w maju. I też w końcu mam na kredensie rządek robótkowych pozycji.Natomiast wszystkie czasopisma z wzorami są w tapczanie- dwa ogromne stosy.Dwa lata temu przegwałciłam się i zrobiłam porządek w zdjęciach.No to teraz mam trochę luzu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko - Lucka i Fredka chętnie porzucę na czas jakiś. Czasopisma robótkowe! Dżizas! O tym zapomniałam ;-DDD

      Usuń
  3. Jednak te upały szkodzą na głowę...

    OdpowiedzUsuń
  4. poczekaj aż się na strychu chłodniej zrobi..:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chuda - na strychu nawet Ty wymiękniesz :-PPP

      Usuń
  5. Bez książek i kotów to Cię mogę przygarnąć- psa już nie mam, ale mąż kotów nie toleruje.Mam 3/4 piwnicy zawalonej książkami- moja się odgrażała, że je wszystkie zabierze, no ale nie słyszałam żeby miała zamiar zakupić ciężarówkę, osobówką tego nie zwiezie.No i musiałaby mieć ekipę tragarzy do noszenia tego. A do biblioteki też sporo oddałam. Biedny Lucek, jak nie samochodem to tapczanem musi oberwać.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - Lucek zmarnował kolejne życie (jak to skwitowała Ania). Przygarniesz mnie, bo liczysz na pomoc w porządkowaniu książek?? Mowy nie ma :-DDD

      Usuń
  6. Z kotami będzie problem, ale z książkami wal śmiało :))) Faktycznie ten upał jest nie do zniesienia... ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniam - upał kocham! I mi nie przeszkadza :-) A koty chętnie zostawię pod opieką reszty członków. Rodziny znaczy ;-)

      Usuń
  7. Jest lato, to musi być upał i nie narzekajcie! Porządki? Lubię artystyczny ;) nieład! Nawet jak sama zrobię porządki, to potem nic nie mogę znaleźć! Po co więc się wysilać? Lepiej w cieniu, na leżaczku, leniwie... ;)
    Ściskam Was Atowa rodzinko! Macie moc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolcia, jakoś Ci nie wierzę ;))) artystyczny nieład może i tak, ale na pewno bez drobinki kurzu, co ???

      Usuń
    2. Jolcia - my kochamy upały! Wcale nam nie przeszkadzają! My jesteśmy takie białe murzyny z Afryki chyba :-D
      A w ten Twój nieład jakoś nie wierzę! Krzysia ma rację - bez pyłku kurzu to moooooże :-D

      Usuń
    3. Oj Krzysia i Ata... już raz się obnażyłam (przy skansenach), więcej proszę tego nie wymagać ode mnie ;)

      Usuń
    4. No! Jeszcze prywatnie też mnie "poznałaś" Ata... i wiem, że Cię zaskoczyłam! Domagasz się więc dalej tego negliżu?

      Usuń
    5. Jolcia! No co Ty!!!
      Chociaż...
      Hm...
      Taka bardziej ludzka twarz Osoby Absolutnie Doskonałej kusi do głębszego poznania :-)))

      Usuń
    6. :)aż się zarumieniłam :)

      Usuń
    7. Jolcia - zupełnie nie wiem czemu :-D

      Usuń
  8. Ata, przyjeżdżaj, własnie kończę odgruzowywać pokój Mamy, szmaty wywalone, odkurzę i umyję meble i będzie fajrant :)tylko ja kurka wodna do pracy musze jeszcze chodzić :) Luckowi proszę jeszcze smakołyków nadawać, coby trauma mu przeszła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Irenko - już odpalam rolki i śmigam :-D
      Lucuś mi wybaczył. Włazi na kolana i się czuli :-))

      Usuń
  9. Ata, w innych warunkach zaproponowałabym Ci bezpieczny azyl, ale nie tym razem;) Z młodszym robimy to samo co Ty, tylko w remontowych warunkach, dużo gorszych.
    A w planach mamy jeszcze zakład męża do posegregowania i rozeznania co jest co , aż mnie ciarki przeszły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysiu - to ja poczekam ;-) Albo, jeśli chcesz, mogę Wam pomóc - wprawę mam - osobistą i zawodową :-)

      Usuń
  10. Ja u siebie już te porządki zrobiłam :) wszystkie książki, które mi zalegały "wybyły" do biblioteki szkolnej. Pani Lilka z biblioteki była w niebo wzięta, gdyż szkoła od dawna sępi kasy na ten przybytek". A po ostatnich planach w moim mieście co by zlikwidować szkolne biblioteki, będzie jeszcze gorzej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiniu - te plany też mnie przerażają... Jak można coś takiego zaproponować?? Trzeba być analfabetą i debilem, żeby w dzisiejszych czasach likwidować biblioteki! Jakiekolwiek!

      Usuń
  11. O rany :-)))) No toście się narobiły i wygląda na to, że to nie koniec :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilka - no właśnie! Jeszcze strych nam został... Sądzę, że jak się ochłodzi, to Chuda nie odpuści i przypuści atak na ten azyl bałaganiarski swojej matki, Babci i Prababci :-DD

      Usuń
  12. Energii to Wam naprawdę zazdroszczę! Na mnie te upały działają obezwładniająco :(. Z porządkami czekam na chłodniejsze dni. No, może jedynie pranie do pralki wrzucę - w taką pogodę przynajmniej szybko wyschnie :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasiu - upały działają na nas motywująco. Od zawsze. Takie z nas ciepłolubne osóbki :-)
      A pranie to ja teraz robię non stop i na zapas - uwielbiam, jak mi po 15 minutach najgrubsze pledy na wiór wysychają i cudnie pachną słońcem :-))

      Usuń
  13. No i piknie! A co tam masz do oddania, albo odsprzedania za drobne pieniądze... bo mnie głód polskiego słowa pisanego dopadł, to może się jakoś dogadamy? Masz mojego maila??? Buziak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu - maila właśnie znalazłam. Zaraz Ci napiszę :-)

      Usuń
  14. Tak z ciekawości: "Zasady hodowli królików" to nabywałaś w jakimś konkretnym celu? ;-) Zapał podziwiam, sama jestem gorszym przypadkiem, bo mam ogromne problemy z rozstawaniem się z książkami. Takimi na konkretne tematy zwłaszcza (dobra biografia to dla mnie też konkretny temat). Ograniczyłam kupowanie, pozbywam się czasem knotów, ale z dobrymi i ciekawymi książkami tak się trudno rozstać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario - obie z Chudą padłyśmy ze śmiechu na widok tej ksiązki :-DD
      Nie wiem, skąd ją mam i po kij mi ona. Sądzę, że to mój mąż (mieszczuch z dziada pradziada) fachowo się chciał zabrać do hodowli królików (mieliśmy taką mini sto lat temu). Ale życie plus żona (doświadczona w tej materii) zniwelowało jego zapał teoretyczny do konkretnej praktyki :-D
      A dobre książki i te z dedykacjami będą u mnie po wsze czasy i spod serca ich sobie nie wyrwę!

      Usuń
    2. To może warto taki szczególnie udany egzemplarz gdzieś głęboko schować i dostarczyć sobie kolejnej radości za parę lat, przy kolejnych porządkach? U moich rodziców przez długie lata był w czeluściach szafy beret, którego odnalezienie zachęcało nas do przymierzania i dostarczania sobie wzajemnie radości :-) Może i wintydż z lat 50. lub 60., ale kompletnie nietwarzowy i to w taki nieodparcie zabawny sposób...

      Usuń
    3. Mario - takich kwiatków mamy trochę na strychu. Ale jeden mnie zainteresował i to bardzo - coś dla sadowników - nigdy nie wiem, jak mam ciąć drzewa i krzewy i działam na oślep. A tu takie kompendium wiedzy mi się marnowało :-D

      Usuń
  15. A zaczęło się od kuchenki... Podziwiam, że w tą gorączkę tak was energia roznosi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Igiełko - bo my kochamy upały! One nas napędzają do działania :-))

      Usuń
  16. O matulu, a u mnie Twój Suriel leżakuje :-(

    OdpowiedzUsuń
  17. Sylwka - wiem. Ja mam skrzywienie (jak wspomniałam w poście) i zapisuję nawet daty wypożyczenia. U Ciebie jest jak wół: 16.07.2012

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo... W bibliotece kara przewyższyła by wartość książki :-P

      Usuń
  18. Kto przygarnie? U mnie są też książki do przejrzenia... oraz cała szafa ciuchów :))
    Zapraszam! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naila - ja szukałam azylu, żeby odpocząć i się schować, a Ty mnie do roboty gonisz :D

      Usuń
  19. oj i u mnie by się taki porządek przydał, póki co na razie zawieszone zostały półki i zastanawiam się gdzie jeszcze można by było zawiesić kolejne bo książek co roku przybywa hihi

    OdpowiedzUsuń
  20. a ja z chęcią bym przygarnęła Kalicińską ,encyklopedię zdrowa jeśli ciekawa i Kaktus w sercu

    OdpowiedzUsuń
  21. Dominiko - odezwij się do mnie na FB ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)