Wczoraj w mojej spokojnej zwykle bibliotece przeżyłam niezbyt miłe chwile...
Ok 13:00 otworzyły się drzwi i wszedł sobie jakiś facet. Tak koło pięćdziesiątki.
Wszedł i ani słowa nie powiedział, tylko się rozglądał po ścianach, zajrzał do czytelni, znowu gapił się po ścianach...
-Słucham pana.
Nic. Zero reakcji.
-W czym mogę panu pomóc?
Gość jakby się ocknął z letargu i oznajmił (ciągle kontemplując sufit i ściany):
-Chcę się zapisać.
-Ale pan nie jest pracownikiem szkoły. Nie może pan.
-Nie? A jakbym był, to bym mógł?
-Tak.
-Ale ja się chcę zapisać!
-To proponuję panu bibliotekę publiczną. Jest niedaleko.
-Czyli, że tu nie mogę, chociaż chcę?
I po raz pierwszy od wejścia spojrzał na mnie...
Poczułam strach... Zimny... Obezwładniający! Okropny!
Ja nawet nie umiem określić, co on miał w tych zmrużonych oczach... Trwało to ułamki sekund, ale na samo wspomnienie do tej pory ciarki mnie przechodzą.
"Ogarnęłam się" szybko i powtórzyłam:
-Nie, nie może pan. Biblioteka i czytelnia jest tylko dla uczniów i pracowników szkoły. Nikt z zewnątrz nie może się tu zapisać.
-Aha...
Postał jeszcze chwilę i wyszedł.
Odetchnęłam głęboko i ogarnęła mnie ślepa furia!
Kurrr... cze!! Ochrona! Monitoring! Portiernia! Cieć na tejże! I co?? Każdy włazi kiedy chce i szwenda się gdzie chce??? Do mojej biblioteki niełatwo jest ot tak sobie trafić z drzwi!
Wyskoczyłam na korytarz i pognałam na portiernię zrobić Sajgon z Wietnamem, ale... NIE BYŁO KOMU!! Więc odwróciłam się na pięcie i poleciałam do księgowości. I co usłyszałam?
-Aaaa! To taki nieszkodliwy człowiek. On jest umysłowo chory. Mieszka tu u nas (szkoła ma 2 mieszkania z osobnym wejściem - tak gwoli wyjaśnienia). On taki raczej spokojny jest...
Raczej spokojny... No nie powiem, żeby mnie to uspokoiło...
Chwała Bogu dziś piątek!
Z tego szczęścia, że znowu mogę być Menadżerem Ogniska Domowego, dziś po powrocie z pracy zrobiłam leniwe kremówki
Miałam trochę oporów i wątpliwości, ale wyszła pysznościowa!!
A po działalności kuchennej wydałam walkę zielsku obficie obrastającemu róże. Kiedy tak staczałam walkę z chwastami myślałam, że niezrozumiałym dla mnie zjawiskiem jest to, że kwiatki rosną tak wolno i tyle potrzebują naszego zachodu i starania, a wszelki badziew pleni się beztrosko i swobodnie. Czy zna ktoś odpowiedź??
Aha! Zapomniałabym - chustecznik się skończył lakierować. Najzwyklejszy w świecie. Oklejony moim ulubionym papierem ryżowym.
Agnieszko! Jeśli to czytasz - nie pęknij ze śmiechu, bo przy Twoich pracach, moje prezentują się wybitnie mizernie...
Agnieszka to czyta i owszem, bo dzień bez czytania Twoich wpisów jest od jakiegoś czasu dla mnie dniem straconym. A patrząc na chustecznik nawet mnie nie napuczyło, nie mówiąc o pękaniu. Piękny jest - i piękne róże na nim i papier ryżowy którego też jestem wielbicielką, i romantyzm w każdym rogu zakodowany...piękny...piękny!!!!
OdpowiedzUsuńO rety! Aga! Miód żywcem lejesz w moje serce! Pochwała z Twoich ust (czy raczej z klawiatury ;-) ) to ogromne wyróżnienie!
OdpowiedzUsuńDziękuję!! :-))
Witam Cię! Przypadkiem odkryłam blog i będę często tu zaglądać. Świetne opowieści, humor i ciekawa osoba.
OdpowiedzUsuńWitaj Kankanko na moim blogu :-)
OdpowiedzUsuńWpadaj tu, kiedy tylko masz ochotę!
Ato! Znalazłam Twój blog, przez blog Agi... Pokładam się ze śmiechu czytając Twoje wpisy! Masz niesamowite pióro :D
OdpowiedzUsuńZaglądam tu od paru dni zaledwie, ale już wiem, że będę zaglądała codzienni.
Chustecznik jest prześliczny! Taki dopieszczony!
Pozdrawiam wiosennie
Jo-hanah! Cieszę się, że zajrzałaś tu do mnie i że podoba Ci się moja pisanina. Czuj się tu domownikiem :-)
OdpowiedzUsuńSkąd takie złe mniemanie o chusteczniku?!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba!
Rozumiem, że pochwała Agi bezcenna, bo ona mistrzyni w tworzeniu, ale ja także jestem zdania, że chustecznik cudo, tylko zawsze mnie zastanawia czy w czasie użytkowania, trwałością wytrzymuje tyle czasu, ile wy poświęcacie na jego zrobienie(ozdobienie). Buziaki dla Asi za wspaniałą pod względem graficznym i kolorystycznym stronę(gdzie jej szukać w całości?).
OdpowiedzUsuńChusteczniki mają się dobrze i dalej spełniają swoje funkcje mimo upływu lat :-)
Usuń