czwartek, 23 kwietnia 2009

Groch z korka ;-)

Obiecałam napisać, jak to z tym moim klęczeniem na grochu było, więc słowa dotrzymuję.

Zaczęło się jakoś tak miesiąc temu. Pani dyrektor oznajmiła mi, że mam zrobić dekorację na zakończenie roku szkolnego maturzystów.
Bo podobno mam do tego dryg, czy coś...
No tak... Lata haftowania i frywolenia na wszystkich radach pedagogicznych wcześniej czy później musiały zaowocować takim stwierdzeniem. No i poleceniem służbowym.
W pierwszym odruchu oklapnęłam w sobie, a w drugim się zjeżyłam wewnętrznie w odruchu buntu:
-Ja? Mam robić dekorację?? Jessuu! Za jakie grzechy?? Co ja plastyk jestem?? Ja nie umiem malować, rysować itp! Dwie lewe ręce mam ogólnie rzecz biorąc!
A potem znowu przyklapnęłam w duchu... Tym bardziej, że oczami duszy zobaczyłam tę wielką salę gimnastyczną, którą muszę jakoś przystroić. I to do tego tematycznie!
Ze smętną miną zaczęłam grzebać po galeriach innych ogólniaków licząc na to, że może tam spłynie na mnie jakieś natchnienie w postaci "gotowca" ;-)
Gdzie tam!
Hasełka jakoweś nawet i były, ale jak się ma patronów typu Rej, Kopernik, Mickiewicz itp, to i o złote myśli łatwo.
A ten nasz patron? Generał o niesprecyzowanym do końca życiorysie? Ehhhh!
Westchnęłam sobie z głębi trzewi i dalej gmerając po galeriach myślałam sobie pod adresem abiturientów:
"Czy wy nie możecie iść sobie precz, bez dekoracji na sali? Do czego wam to potrzebne? I tak szczerze mówiąc - kto na to zwraca uwagę?? Uścisk ręki dyrektora i papapa! A może by tak 'wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia'?? No nie - to jakby nie ta okazja..."
Ale jakby nie było - zaczynają nowe życie...
Taka niezapisana karta. Hmmm... Karta, kartka... Zeszyt... Książka... Rozdział......
Jakby to połączyć?? Ha!!
"Otwierajcie śmiało nowe rozdziały życia"
No Monia! Czasem sama siebie się boję!! ;-D
-A na czym ty to przyczepisz - szepnęła mi sceptyczna część mojego jestestwa.
-Oj tam! - odpowiedziałam lekko - pomyślę o tym jutro (niczym Scarlett ;-)).
Czas sobie biegł beztrosko, a ja ciągle nie miałam pomysłu gdzie te literki przyczepić. Na materiale wiszącym od sufitu do podłogi nie miałam ochoty, bo wiadomo - szmata wredna jest i literki będą powiewać na wszystkie strony. I nagle, wędrując sobie korytarzem szkolnym mój wzrok spoczął na tablicy informacyjnej... I spłynęło na mnie olśnienie!
Normalnie zobaczyłam oczami duszy mej napis na takowej tablicy! Na zielonym tle! Jak tablica szkolna! HAAAA! Wszystko we mnie aż podskoczyło ze szczęścia!
Szybciutko złożyłam w księgowości zamówienie na:
1: przyniesienie takowej tablicy ze stelażem do mnie
2: zakup odpowiednich literek
3: zakup ciemnozielonego bristolu w rozmiarze 100x140 (cm oczywiście)
Szpilki zabezpieczyłam sobie sama. Bo wiem jakie bym dostała - zwykłe, biurwy za przeproszeniem, tępe jak nie wiem co!
Tablica korkowa przyszła tego samego dnia. Literki dwa dni później. Bristol wcale... Więc zażądałam krepiny w kolorze jak wyżej. Dostałam. No i zaczęła się zabawa z upinaniem, przypinaniem i wypinaniem. Ni jak się nie dało tego zrobić w pozycji wertykalnej(mam niestety tylko 2 ręce), więc przeszłam do horyzontalnej. Czyli krótko mówiąc - padłam na kolana przed własnym projektem ;-)
Krepina wrednym materiałem jest! W jednym miejscu się naciągała, w drugim wręcz przeciwnie... Tu się rozłazi, tam nie starcza!! Tu się trzyma, tam pęka!! Wrrrrrrrrrr!! W końcu okiełznałam paskudne 2 rolki i wstałam pełna zadowolenia... Po godzinie mniej więcej... I w tym momencie zrozumiałam czym było znane mi z literatury klęczenie na grochu ;-D.
Dwa kolejne dni spędziłam (z przerwami rzecz jasna!) w podobnej pozycji przypinając literki.
Kiedy wersja robocza (tzn, bez zamalowania szpileczek korektorem) była gotowa, zaprosiłam dyrektorkę na oglądanie.
Stanęła i oniemiała...
-Nooooo... Czegoś takiego to u nas jeszcze nie było!!
Pewnie, że nie. Był pełen folklor- kwiatki, serduszka, pierdoły - jednym słowem - wieś tańczy i śpiewa.
Przewidując, co zaraz usłyszę stanowczo zapowiedziałam:
-ŻADNYCH KWIATKÓW NIE BĘDZIE!! BO TAKĄ MAM WIZJĘ!!
-Hehehe! Właśnie chciałam zapytać, czy nie przydałby się jakiś.
-Nie!
A więc stanęło na moim - kwiotków nie było!
Dziś tablica została przeniesiona na salę gimnastyczną i robiła za dekorację na zakończeniu roku szkolnego klas trzecich.



Na fotce widać, jak ta cholerna krepina się marszczy, ale w realu wcale tego nie było! Dawało to wsio złudzenie gładkiej powierzchni - jak tablica szkolna.
Ale co tam! Najważniejsze, że skończyłam pięciogodzinne klęczenie na grochu z korka ;-)
Niniejszym składam podziękowanie mojej siostrze za genialnie prosty pomysł z naparstkiem do wciskania szpilek - ja w zaślepieniu przyniosłam z samochodu obcęgi i nimi kombinowałam ;-D

Jakoś dzięki pomocy opatrzności udało się przeżyć ten tydzień. A nawet dzięki dwóm radom pedagogicznym przybyło mi sporo bieżnika hardangrowego ;-). Dziecko starsze zaliczyło trudną prezentację z j. polskiego na 4. I tego samego dnia zdała egzamin teoretyczny na prawo jazdy. Wynik badań (to straszne pobieranie krwi opisane kilka postów niżej ;-) ) ma jak górnik przodkowy.
Młodsza (pierwszoklasistka) przeszła szkolny etap konkursu literackiego i jedzie w poniedziałek na finał - KCIUKI POPROSZĘ!! :-)))
Więc ogólnie nie jest źle!

6 komentarzy:

  1. Hehe! w końcu napisałaś coś o mnie :-)
    Tablica Zajefajna!!! może ściągnę kiedyś jak pozwolisz?!?
    A kciuki trzymamy z Alusią z całych sił!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyszłaś Pani obronną ręką...Ja przez 3 pierwsze klasy starszego malowałam wielgachne dekoracje (parę formatów A0 i to potem trza połączyć...masakra) no ale nie było jak się wywinąć skoro w zawodzie mym tak nie inaczej napisali....
    Kciuki trzymam

    OdpowiedzUsuń
  3. no mamuśka, szacun:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny temat ostatniej lekcji! Dużo lepszy niż kwiatuszki i serduszka!
    Kciuki zapewnione:D
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. A więc odpowiadam po kolei:
    1. Siostro - pozwalam ściągać.
    2. Aga - przerosłoby mnie to A0!!
    3. Córko - dzięki!
    4. Johanah - szczerze mówiąc zastanawiałam się, czy nie za bardzo egzaltowany ten temat. Ale ogólnie podobał się, więc jest ok.

    OdpowiedzUsuń
  6. I ogólnie:
    NIE DZIĘKUJĘ ZA KCIUKI!! ;-))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)